MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przed oględzinami zwłok wrażliwy lekarz musiał sobie łyknąć

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
fot. archiwum
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie lekarza, który pod wpływem alkoholu przyjechał wypisać akt zgonu. Doktor twierdzi, że jechał trzeźwy. A łyknął przed oględzinami zwłok, bo jest wrażliwy na nieszczęście i śmierć.

Do zdarzenia doszło w czwartek w Wiechlicach. Rodzina wezwała pogotowie do umierającej kobiety. Niestety, nie udało się jej uratować...
- W przypadkach nagłej śmierci, zgodnie z procedurami, wzywamy policję. A także lekarza rodzinnego, który może stwierdzić zgon - wyjaśnia Krystyna Gretgierewicz, szefowa pogotowia w Żarach.
Lekarz rodzinny Janusz W. przyjechał po 13.00. Na miejscu była już policja. Rodzina zmarłej zwróciła uwagę, że doktor dziwnie się zachowuje i wygląda. Policjanci zbadali go alkotestem. Okazało się, że ma 1,4 promila.

- Na razie jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Prowadzone pod kątem wykonywania czynności służbowych w stanie nietrzeźwości i jazdy samochodem pod wpływem alkoholu - informuje nadkomisarz Sylwia Woroniec, oficer prasowa policji w Żaganiu.
Janusz W. jest bardzo znany i szanowany na terenie gminy. - Z jego praktyki lekarza rodzinnego korzystam ja i cała moja rodzina - podkreśla Władysław Sobczak, sołtys Leszna Górnego. - Nigdy nie zauważyłem u niego żadnych problemów. To dobry człowiek, który bardzo pomaga ludziom. Jeśli trzeba chorego zawieźć do Szprotawy, można na niego liczyć.

Doktorowi w pracy pomaga Józef Ceremuga, radny Szprotawy. - Mogę zaświadczyć, że nie jechał pod wpływem alkoholu, bo to ja wiozłem go do Wiechlic - zaręcza. - Wypił w aucie, bo się denerwował.
Zapytany o feralny dzień, Janusz W. twierdzi, że w samochodzie był trzeźwy. Wypił dopiero po wyjściu z auta. - Około 13.00 skończyłem przyjmowanie pacjentów i wizyty domowe - wspomina. - Zadzwoniła do mnie pielęgniarka, żebym jechał do Wiechlic stwierdzić zgon. Bardzo się zdenerwowałem i poczułem lęk. Musiałem wypić, zanim poszedłem do tego mieszkania. To dodało mi odwagi do oględzin zwłok. Inaczej nie mógłbym tego zrobić.

Lekarz podkreśla, że jest wrażliwy na nieszczęście i śmierć. A swoim postępowaniem nikogo nie skrzywdził. Bo przecież nie przyjmował pacjentów pod wpływem alkoholu, co mogłoby narazić czyjeś życie lub zdrowie. Miał tylko wypisać akt zgonu. Według niego, przewinienie było niewspółmiernie mniejsze niż badanie po pijaku żyjącego pacjenta. Mówi, że to był tylko łyk. Że po badaniu alkotestem miał zaledwie 0,6 promila. Ale takiej wersji nie potwierdza policja, która informuje, że było to 1,4 promila.
Rodzina już pochowała kobietę, której akt zgonu wypisywał Janusz W. - Przeżyłam śmierć mamy i to dla mnie trudne chwile - zaznacza córka zmarłej. - Nie chcę wypowiadać się na temat lekarza ani tego, co się wydarzyło.

Ceremuga stwierdza, że właściwie nie ma o czym mówić. Nic się nie stało. Nie ma co robić afery, że doktor trochę łyknął. Bo przecież nie prowadził pojazdu. - Znam go dobrze i mogę za niego ręczyć - powtarza.
Policja jeszcze nie przesłuchała lekarza. Nie chce też potwierdzić, czy prowadził samochód, czy został przez kogoś przywieziony.
Można tylko współczuć medykowi, który oglądając śmierć, ma tak potężne lęki, że musi je zagłuszać alkoholem. Ale innego zdania jest jeden z jego kolegów po fachu (nazwisko do wiadomości redakcji). - To żadne tłumaczenie. Każda osoba wykonująca czynności służbowe powinna być trzeźwa - stwierdza. - Sprawą powinny zająć się organy ścigania.

To nie jedyny przypadek pijanego doktora w pracy. Kilka lat temu policjanci złapali na gorącym uczynku lekarkę z pogotowia w Żaganiu. W ub. roku ujawniono, że medyk z pogotowia w Szprotawie pod wpływem alkoholu przyjechał do chorego. Również w ub. roku policjanci wyprowadzili w kajdankach lekarkę z Żar, która była nietrzeźwa i przyjmowała dzieci w gabinecie pediatrycznym w Żaganiu. Pierwsza kobieta nadal pracuje w szpitalu. Lecznica w Szprotawie nie przedłużyła kontraktu doktorowi alkoholikowi. Kobieta, która w stanie nietrzeźwym przyjmowała dzieci, i tak była na emeryturze, już nie pracuje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska