Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rajbud GTPS oszukany w Hajnówce

(rg)
fot. Archiwum
- Czujemy się moralnymi zwycięzcami 3:2. Warszawskie sędziny zabrały na jeden meczowy punkt! - powiedział chwilę po zakończeniu sobotniego pojedynku w Hajnówce kierownik Rajbudu GTPS Dominik Chlebicki.

Gorzowski pierwszoligowiec miał w ostatnich dniach niezły maraton. Najpierw była wyprawa na drugi koniec Polski do Świdnika, w środę pięciosetowy mecz z AZS PWSZ Nysa w Gorzowie, a w piątek 14-godzinna podróż do Hajnówki. I na dokładkę kolejne spotkanie z tie breakiem - już siódme w tym sezonie.

W dwóch pierwszych setach nasi znakomicie realizowali założenia. Trudnymi technicznie zagrywkami wyłączyli z ataku lidera gospodarzy Sebastiana Wójcika, w tempo skakali do bloku, skutecznie kończyli kontry. W inauguracyjnej partii krótki przestój mieli tylko przy rezultacie 18:24, pozwalając miejscowym zdobyć trzy "oczka" z rzędu. Ale zaraz potem skończyli tę odsłonę do 21. Druga długo przebiegała przy nawet czteropunktowym prowadzeniu przyjezdnych, lecz ich kilka prostych błędów w końcówce sprawiło, że gospodarze odrobili straty i doszło do rozgrywki na przewagi. W tej więcej zimnej krwi wykazali goście, stawiając kropkę nad "i" po skutecznym, pojedynczym bloku Michała Stępnia na uderzającym z krótkiej Łukaszu Staniewskim.

Trzeciego seta nasi oddali praktycznie bez walki. Widząc zmęczenie podstawowych zawodników, trener Rajbudu GTPS-u Sławomir Gerymski posadził ich na ławce i desygnował do boju wszystkich rezerwowych. W czwartym zacięta rywalizacja trwała do stanu 18:17 dla Pronaru Parkietu. W tym momencie Bartosz Mischke uderzył z lewego skrzydła ewidentnie w boisko, lecz sędziny ze stolicy widziały piłkę na aucie. Nie pomogły protesty gorzowian. Mocno zdenerwowani przegrali tę partię do 19. O końcowym rezultacie musiał więc rozstrzygać tie break - już trzeci z rzędu w ostatnich pojedynkach tych drużyn.

Decydująca odsłona długo przebiegała pod dyktando przyjezdnych. Prowadzili 4:1 i 8:6, lecz w końcówce znów nie ustrzegli się kilku pomyłek w przyjęciu. Miejscowi wyrównali, ale pierwsze meczbole i tak mieli nasi. Przy rezultacie 16:17 Mischke kapitalnie zaserwował z wyskoku, piłka spadła pół metra (!) przed końcową linią boiska, a szkoleniowiec gospodarzy Paweł Blomberg ruszył już ze swojej ławki, by pogratulować przeciwnikom zwycięstwa 3:2. Ku zdumieniu wszystkich zawodników i kibiców, pani Luiza Szymańczak pokazała jednak... aut!! Zrobiło się potworne, trwające kilka minut zamieszanie. Sędzina trwała przy swej decyzji, więc zespoły musiały wrócić do gry. Kilka minut później role się odwróciły i to Gerymski musiał gratulować Blombergowi wygranej. Co z tego, że niezasłużonej?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska