MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice nie chcą wcześniej posyłać dzieci do szkoły

Dorota Drela [email protected]
Monika Kasprzak uważa, że pomysł władz gminy z wysłaniem dzieci do szkoły o rok wcześniej jest absurdalny
Monika Kasprzak uważa, że pomysł władz gminy z wysłaniem dzieci do szkoły o rok wcześniej jest absurdalny fot. Wojciech Waloch
Od przyszłego roku gmina chce posłać sześciolatki do pierwszej klasy. - Mają całe życie na naukę, teraz niech się jeszcze bawią!- buntuje się Elżbieta Niebieszczańska. I większość rodziców, z którymi rozmawialiśmy.

Rodzice nie chcą wysyłać swoich pociech do szkoły rok wcześniej, tłumacząc to pozbawieniem ich beztroskiego dzieciństwa - Nie odbierajmy im dzieciństwa. Przecież muszą się wyszaleć, a nie siedzieć przedwcześnie w ławkach! - irytuje się Elwira Sikorska, mama siedmioletniej Karoliny.

Podobnego zdania jest Monika Kasprzak, której synowie mają dwa i pięć lat. - Nigdy nie skrzywdziłabym dzieci w taki sposób - mówi. - Nie wyobrażam sobie Filipa, starszego syna za rok w szkolnej ławce.
- Moje dziecko poszło do pierwszej klasy w tym roku, miało siedem lat - dodaje Elżbieta Niebieszczańska. - Syn zaczął pisać i czytać trzy lata temu. Nie zapisałam go do szkoły wcześniej, bo nie chciałam mu odebrać zabawy. Przed nim całe życie na naukę.

Wśród rodziców, z którymi rozmawialiśmy, pojawiły się spekulacje, że w przedszkolach brakuje miejsca i dlatego gmina chce posłać sześciolatki do szkoły. W Świebodzinie istnieje sześć przedszkoli, do których uczęszcza 750 dzieci. Gdyby dzieci z najstarszych grup zaczęły naukę w przyszłym roku, to zwolniłoby się 150 miejsc.

- Jeżeli sześciolatki przejdą do szkół, zrobi się miejsce dla ich młodszych, np. trzylatków - potwierdza Ryszard Graczyk, kierownik wydziału oświaty, kultury i sportu. - A sześciolatki nie zostaną pozbawione dzieciństwa. Przecież nie będą siedziały w ławkach po kilka godzin.
Zdaniem władz miasta i dyrektorów szkół jest to dobre rozwiązanie. Mówią, że większość rodziców nie wie o korzyściach, jakie niesie posłanie swoich pociech rok wcześniej do szkoły.
- Za mało się o tym mówimy - tłumaczy R. Graczyk. - Ludzie nie mają pojęcia o zaletach tego programu. Chcemy wdrożyć projekt w życie wcześniej, żeby pokazać, na czym to polega.

Dzieci będą uczyły się w klasach podzielonych na dwie części, edukacyjną i wypoczynkowo - rekreacyjną. W pierwszej, z ławkami, pierwszaki zaczną poznawać litery, cyfry. W drugiej prowadzone będą się zajęcia manualne. - Zdarza się, że dzisiejsze siedmiolatki nie potrafią posługiwać się nożyczkami, właściwie trzymać kredkę czy ołówek, choć świetnie radzą sobie z komputerem. Dlatego potrzebne są takie zajęcia - mówi Anna Świątek, wicedyrektor SP nr 7. Dyrekcja szkoły mówi, że program nie będzie polegał na ciągłej nauce i siedzeniu w ławkach. Jak na razie w SP nr 7 nie ma żadnego sześciolatka w pierwszej klasie, ale za to jest pięciu pięciolatków w zerówce. Być może w przyszłym roku pójdą oni do szkoły.

- Gdybym miał wysłać dziecko sześcioletnie do szkoły, to bym się nie zastanawiał. Lepiej to zrobić wcześniej, bo i tak od 2012 roku wiek pierwszoklasistów się zmieni - oświadcza dyrektor szkoły Roman Matyjaszczyk. Dyrektor przyznaje, że klasy jeszcze nie są przystosowane do przyjęcia takich uczniów. - Jak na razie szkoła przygotowała plac zabaw, z huśtawkami, ślizgawkami i ściankami wspinaczkowymi - mówi R. Matyjaszczyk. - Mamy też miejsce zabaw, w szkole, które będzie służyło rozwojowi umiejętności i motoryki dzieci.

Władze gminy przyznają, że chcą pokazać zalety tego pomysłu. - Ale jeśli rodzice się nie zgodzą, nic na siłę. Odstąpimy - mówi kierownik Graczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska