MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozpoczęły się szparagowe żniwa

Dariusz Brożek
Mirosława Kałużewicz twierdzi, że dwa tysiące złotych miesięcznie, to całkiem godziwy zarobek. Mimo, że po zebraniu szparagów musi je jeszcze przebrać i oczyścić.
Mirosława Kałużewicz twierdzi, że dwa tysiące złotych miesięcznie, to całkiem godziwy zarobek. Mimo, że po zebraniu szparagów musi je jeszcze przebrać i oczyścić. fot. Dariusz Brożek
Rozpoczęły się szparagowe żniwa. Producenci z okolic Trzciela narzekają, że nie ma chętnych do pracy.

A rosnące w kopcach smaczne pędy trzeba wycinać dwa razy dziennie.

Wiosenne chłody sprawiły, że wysyp szparagów rozpoczął się z kilkudniowym poślizgiem. Ale nie to jest największym zamartwieniem trzcielskich plantatorów. Problemem jest brak chętnych do pracy.

- Przed rokiem zatrudniałem ponad 30 osób z samego Trzciela, a teraz zgłosiły się tylko cztery - załamuje ręce prezes Polskiego Związku Producentów Szparaga Andrzej Mainka, który uprawia te smaczne warzywa pod Świdwowcem.

Plantator zastanawia się nad likwidacją części wałów, bo jego pracownicy nie dadzą rady obrobić wszystkich upraw. A szparagi nie mogą czekać. Rosną do 12 cm. na dobę i trzeba je wycinać dwa razy dziennie. Ale nie ma komu tego robić...

Bo trzeba się naharować

O zmniejszeniu powierzchni upraw i wcześniejszym zakończeniu sezonu myślą inni plantatorzy z okolic Trzciela. - To dramat, bo szparagi to jeden z filarów naszej gospodarki. Z drugiej strony brak chętnych do pracy świadczy o tym, że bezrobocie to fikcja. Z podobnymi problemami borykają się właściciele wielu naszych firm - komentuje burmistrz Jarosław Kaczmarek.

Pracownicy A. Mainki dostają po 1,2 zł za kilogram zebranych warzyw. W ciągu trwającego sześć tygodni sezonu szparagowego najlepsi mogą tam zarobić do 3 tys. zł. - To za mało. Robota jest ciężka i w dodatku trzeba harować przez okrągły tydzień, bo w soboty i niedziele szparagi przecież też rosną. W Niemczech więcej zarobię i tyle się nie narobię - mówi pan Andrzej (prosi o niepodawanie nazwiska), który w poprzednich latach dorabiał przy szparagach.

Do zbierania tych warzyw trzeba mieć zdrowy kręgosłup. - I być odpornym na meszki - dodaje Mirosława Kałużewicz, która pracuje na plantacji pod Świdwowcem.

Bo złotówka jest za silna

Właściciele plantacji twierdzą, że nie mogą podnieść płac, bo już teraz produkcja balansuje na granicy opłacalności. Ceny warzyw spadają od kilku lat. Dlaczego? - Bo dyktuje je niemiecki rynek. Kilka lat temu za kilogram brałem nawet po trzy euro, a teraz najlepsze sprzedaję po dwa. A w tym czasie nasze koszty wzrosły o 40 procent - wylicza jeden z trzcielskich plantatorów.

Większość polskich szparagów jest eksportowana do Niemiec, dlatego producentów dobija też rosnąca w siłę złotówka. - Jak ostatnio wymieniałem euro w kantorze po 3,40, to nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy płakać - dodaje jeden z naszych rozmówców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska