Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobój

Rafał Darżynkiewicz [email protected]
Przed laty przekonywano mnie, że żużel to przeżytek. Tak gdzieś w połowie lat 90. ubiegłego stulecia miałem zobaczyć "prawdziwy" sport motorowy. Według przepowiadaczy, gdy tylko nad Wisłę zawita Formuła 1, Moto GP czy rajdowe mistrzostwa świata klasy WRC miał nastąpić kres zainteresowania speedway'em. Prawie dałem się przekonać.

Smutnymi oczami wyobraźni widziałem puste trybuny i mecze ligowe, które bardziej przypominają gminny festyn niźli dużą sportową imprezę. Miało być tak jak na zachodzie, bo przykład idzie stamtąd. Wyścigi żużlowe miały zastąpić wyścigi psów czy innych zwierząt. Takiego czarnego scenariusza póki co nie doczekałem.

Wielkie widowiska w sportach motorowych, nawet z udziałem polskich zawodników, jakoś nie wygoniły kibiców ze stadionów żużlowych. Przepowiednia ma jednak sprawdzić się już niedługo.

.

Klubowi prezesi i to jednym głosem - cóż za niespodzianka - wydali oświadczenie, że jak tak dalej pójdzie to w 2010 roku ligi nie będzie. Koniec, kropka. Jest kryzys, żużlowcy zarabiają za dużo i jeśli nie będą jeździć za mniejsze pieniądze, to nie będą jeździć wcale.

W tym przewidywaniu załamania gospodarczego klubowi sternicy są lepsi od najtęższych ekonomicznych umysłów. Oni już wiedzą. Pół biedy, gdyby swoją tajemną wiedzę próbowali w zaciszu gabinetów czy wspólnych obrad przekuć na realny plan ratunkowy. Owszem zapowiadają cały pakiet zmian, ale to za kilka tygodni.

Tymczasem walnęli pięścią w stół i w naród poszła informacja, że żużel w Polsce się kończy! Reakcja jest natychmiastowa. Sponsorzy parę razy się zastanowią, zanim sypną złotym groszem na czarny sport. Pokażcie mi poważną firmę chcącą zainwestować w dyscyplinę, która nie daje perspektyw dłuższych niż rok? To żużlowy samobój!

Larum podnieśli zawodnicy. Wcale nie z powodu realnego zagrożenia bezrobociem, czy perspektywy mniejszych zarobków. Słusznie prawią, że może warto wspólnie usiąść do stołu i porozmawiać? Czasem mam wrażenie, że w tym całym cyrku żużlowcy i kibice są tylko zupełnie niepotrzebnym dodatkiem do wyścigu prezesów.

W tych zawodach klubowych sterników ważna jest taktyka. Ta bywa coraz bardziej skomplikowana. O ile przebijanie ofert to już znany sposób na zwycięstwo, o tyle ciągle nie wiadomo jak zrozumieć "wypadki częstochowskie". Wymiękł komisarz ligi, skapitulował prezes, więc powołano komisję śledczą. Pierwsze posiedzenie nie przyniosło rozstrzygnięcia. Badane są wszystkie wątki. Najbardziej prawdopodobny jest ten klimatyczny. To przecież teraz topowy temat. Klimat jak wiadomo się ociepla, topnieją lodowce, poziom wód się podnosi, więc w Częstochowie też się podniósł. Z naturą jeszcze nikt nie wygrał.

Z uporem żużlowego maniaka powtarzam, że tak zwana dobra prasa to połowa sukcesu. Pozytywne przykłady - takim bez wątpienia jest postać Tomasza Golloba - to jest to, co trzeba podkreślać, nagłaśniać i przekuwać na zainteresowanie dyscypliną. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Fajnie, że nawet w ferworze "derbowej walki" niektórzy potrafią to zrozumieć. Okres przedświąteczny to dobry moment na zawieszenie broni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska