Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel na Ziemi Lubuskiej to nie tylko Gorzów i Zielona Góra. Ścigali się w Żaganiu, Świebodzinie, Witnicy, Nowej Soli. Co za historia!

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Żużel na Ziemi Lubuskiej jest uprawiany od pierwszych lat powojennych.
Żużel na Ziemi Lubuskiej jest uprawiany od pierwszych lat powojennych. Z archiwum Marcina Kozdrasia
- Historia żużla na Ziemi Lubuskiej to nie tylko Gorzów i Zielona Góra. Ścigano się też m.in. w Żaganiu czy Nowej Soli – mówi Marcin Kozdraś, były żużlowiec Stali Gorzów, a dziś wielki pasjonat historii czarnego sportu.

- Historia była u mnie w domu od zawsze. I to na pierwszym miejscu. Zawsze lubiłem czytać książki i oglądać programy historyczne – mówi niespełna 37-letni Marcin Kozdraś. To były żużlowiec Stali Gorzów (a także kilku innych klubów), którego zamiłowanie do historii przerodziło się w pasję do poznawania historii żużla.

Wszystko zaczęło się pod koniec lat 90. Wujek Kozdrasia – Janusz Woźny – był wówczas prezesem Gorzowskiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Speedway Wawrów. W tym klubie, który szkoli na mini żużlu, pierwsze kroki stawiali m.in. Paweł Hlib, Krzysztof Cegielski czy czterokrotny indywidualny mistrz świata Bartosz Zmarzlik. Tu zaczynał też młody Marcin...

Marcin Kozdraś to były zawodnik Stali Gorzów, a dziś pracownik klubu. Od młodych lat pasjonuje się historią
Marcin Kozdraś to były zawodnik Stali Gorzów, a dziś pracownik klubu. Od młodych lat pasjonuje się historią Jarosław Miłkowski

- Wujek zaproponował, bym jeździł na żużlu. Powiedział: „Chodź, dam ci motocykl”. Ja jednak nie wiedziałem, co to jest żużel. Mimo iż pierwszy motocykl dostałem na 5 urodziny. Tata zabrał mnie więc na mecz. To był 1998 rok, a Gorzów jeździł wówczas z Zieloną Górą mecz o utrzymanie się w lidze. Po tych zawodach stwierdziłem, że chcę jeździć na żużlu – opowiada były żużlowiec, a dziś pracownik Stali Gorzów (zajmuje się m.in. opieką nad sponsorami).

Od książki się zaczęło

By zainteresować swoją pociechę żużlem, Sławomir Kozdraś, ojciec pana Marcina, dał swojemu 11-letniemu wówczas synowi książkę Bogusława Koperskiego „Wszystko o… żużel, żużlowcy”.
- Z niej poznałem Johnny’ego Hoskinsa, Nowozelandczyka, który zaczął promować żużel w 1923 roku. To w niej przeczytałem o pierwszych mistrzostwach świata, o stylach jazdy. I to wszystko zanim usiadłem na motocykl żużlowy – mówi pan Marcin.
Gdy młody Kozdraś zaczął dorastać, sport i pasja szły ze sobą w parze. – Zacząłem prenumerować „Tygodnik Żużlowy”. Czytałem każdy artykuł. Ciekawiło mnie, co się dzieje w żużlu. Zawodnicy, transfery, historia… - mówi dzisiejszy 37-latek.

W 2004 Kozdraś zdał licencję na żużlowca. Zaczął jeździć w zawodach. W pierwszym swoim sezonie w „dorosłym” żużlu zdobył nawet srebrny medal w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Łącznie w barwach Stali Gorzów, a następnie drużyn z Łodzi i Piły, odjechał 87 wyścigów ligowych. W 2011 zakończył starty na torach żużlowych.

Dziś ściga się w internecie

W czasie kariery zawodniczej zamiłowanie do historii zeszło na dalszy plan, ale po odwieszeniu kevlaru do szafy powróciło. A pomógł w tym szybko rozwijający się internet.
- W sieci jest taka grupa jak Internet Speedway Quiz (isq.com.pl). Na zasadach podobnych do zawodów żużlowych odbywają się tam turnieje wiedzy żużlowej. Też rywalizuje czterech zawodników. Na odpowiedź jest minuta. A gdy pojawia się pytanie, trzeba na nie jak najszybciej odpowiedzieć. Niektórzy opowiadają już po trzech sekundach – opowiada Kozdraś. – Na początek jest liga dla początkujących, pytania są łatwiejsze, ale czasami trafia się na przykład pytanie o mistrza Japonii z 1936 roku. To Oren Mossman, Amerykanin. W 1936 wyjechał z grupą innych zawodników do Azji, zrobili mistrzostwa i on został pierwszym mistrzem – opowiada pan Marcin.

Japonia to tylko jeden z wielu egzotycznych krajów, jeśli chodzi o żużel.
- Ścigano się m.in. w Ugandzie, Papui-Nowej Gwinei, Zimbabwe, RPA, Kenii, Etiopii czy Malezji, gdzie kilkanaście lat temu żużel próbował zaszczepić Ivan Mauger, sześciokrotny mistrz świata na żużlu – wylicza Kozdraś. Opowiada przy tym, że w 1935 w Bydgoszczy podczas meczu towarzyskiego między Polakami a zawodnikami zagranicznymi startował Abisyńczyk Gene Tella.

Gdzie ścigano się na Ziemi Lubuskiej?

Historyczne ciekawostki dotyczą także żużla na Ziemi Lubuskiej. Dziś czarny sport w naszym regionie uprawiany jest w Gorzowie i Zielonej Górze. Po II wojnie światowej na żużlu jeżdżono jeszcze w innych miejscowościach.
Poza Gorzowem i Zieloną Górą żużel najprężniej działał w Żaganiu. Zawodnicy tamtejszego Włókniarza ścigali się nawet w lidze na motocyklach przystosowanych.
- Najbardziej aktywnym działaczem był Antoni Lambo. Przyjechał z terenu dzisiejszej Ukrainy i organizował sekcję. W 1954 zginął w wypadku motocyklowym na trasie do Zielonej Góry – mówi Kozdraś.
O tym, że żużel uprawiano w Żaganiu, można przeczytać choćby w popularnej wśród kibiców stronie historycznej z wynikami (speedwayw.pl). W przypadku innych miejscowości informacje są już bardzo szczątkowe.

- Żużel uprawiano też w Nowej Soli. Trafiłem kiedyś na wynik trójmeczu, gdy kilka lat po wojnie zawodnicy z tego miasta ścigali się z Gwardią Gorzów, w roli gospodarza, oraz Stalą Gorzów na torze w Szczecinie – mówi Marcin Kozdraś.
- Ścigano się też w Świebodzinie, gdzie gwiazdą był Henryk Falkowski, który potrafił też wygrywać dobrze obsadzone wyścigi na torze przy Wrocławskiej w Zielonej Górze. 20 października 1946 wygrał turniej Milicyjnego Klubu Sportowego. Startował w klasie powyżej 350 cm3. Były to pierwsze zawody w Zielonej Górze – podaje szczegóły nasz rozmówca.

W dzisiejszym Lubuskiem jest też Wschowa. – To, że żużel był w tym mieście, wiemy po wynikach zawodów rozegranych 29 czerwca 1947. Prym wiedli w nich zawodnicy LKM-u Leszno, wśród których królował legendarny Alfred Smoczyk – mówi Kozdraś. Przypomina też czasy bardziej współczesne: - Na początku lat 90., za czasów Morawskiego, zielonogórski klub chciał zrobić filię, pod nazwą Tiger, w Gubinie. Były nawet pokazy zawodników na bieżni, ale nic z tego nie wyszło – opowiada pan Marcin.

Bieżnię na tor żużlowy przerobiono w latach 90. za to w Witnicy, gdzie rozegrano kilka zawodów, m.in. z udziałem zawodników z… Republiki Południowej Afryki. W tamtym czasie powstało też wiele torów mini żużlowych. Ścigano się w Kłodawie, Ulimiu, Marwicach (w tej wsi były aż dwa tory!), a także na polu koło Witnicy. Z tamtego okresu do dziś pozostały tory w Wawrowie i Stanowicach.

To jeszcze nie wszystko. Marcin Kozdraś w archiwach „Gazety Lubuskiej” znalazł też informację, że 22 lipca 1986 pokazowe zawody żużlowe (na dochodzenie!) odbyły się na 120-metrowym torze w Pszczewie. On sam startował też kiedyś w pokazowych zawodach w Kostrzynie i Lipkach Wielkich.

Żużel zaczął się od taty Prońko

Początki żużla w Gorzowie to też ciekawostki.
- Pierwsze zawody odbyły się 1 maja 1946 na stadionie przy Olimpijskiej. Wygrał je Józef Prońko, ojciec Krystyny Prońko. Co ciekawe ścigał się w nich z Heleną Budzan-Wolską. Ona była jednym z pionierów miasta. Gorzowianie najbardziej znali ją z tego, że była taksówkarką – mówi pan Marcin.

Żużel z czasów tuż po wojnie różnił się jednak o tego dzisiejszego.

– W pierwszych latach startowano na motocyklach przystosowanych. Po wojnie Polacy, którzy osiedlali się na tych terenach, znajdowali motocykle pozostawione przez Niemców w szopach, a w tamtych czasach motocykle były najpopularniejszymi środkami transportu. Przystosowywało się je do ścigania, eliminując z nich zbędne rzeczy, jak choćby lampy. Do zawodów mógł się zgłosić każdy chętny – opowiada Kozdraś.

Według jego szacunków, w Polsce zawody żużlowe choćby raz odbyły się w około stu lokalizacjach. Dziś jest jedynie dwadzieścia kilka procent z tej liczby. W Lubuskiem warkot motocykli żużlowych można usłyszeć w pięciu lokalizacjach. Oprócz Gorzowa, Zielonej Góry oraz mini torów w Wawrowie i Stanowicach, gdzie odbywają się imprezy, jest jeszcze prywatny treningowy tor w Nietoperku, który można zobaczyć z drogi S3.

Rozmowa to podstawa

Skąd Marcin Kozdraś czerpie wiedzę o żużlu? Skąd się tylko da!
- Natrafiam na wycinki starych gazet, na przedwojenne „Przeglądy Sportowe”, szperam po cyfrowych zasobach Archiwów Państwowych. Ostatnio szukałem materiałów o przedwojennym żużlu w Krakowie. Szukałem wyników Czesława Gębali, a przez przypadek natrafiłem na informacje, że pierwszą śmiertelną ofiarą wypadku na torze żużlowym w Polsce był zawodnik z Krakowa. W różnych zestawieniach podaje się, że do pierwszą ofiarą był Franciszek Kutrowski. który w 1951 zginął na torze w Inowrocławiu. W rzeczywistości pierwszą ofiarą był Stefan Wroński. W 1934 trenował na warszawskim torze na Dynasach. Uderzył w bandę, zmarł na miejscu. Skoro liczy się śmiertelne upadki z 1912 roku, choć za datę rozpoczęcia żużla uznaje się 1923, to dlaczego nie liczyć upadku Wrońskiego?! – mówi Kozdraś.

W swoim domu w Wawrowie ma już około 700 książek dotyczących żużla oraz wiele tysięcy zdjęć, które dostał od wdowy po Mirosławie Wieczorkiewiczu, gorzowskim fotoreporterze żużlowym. Gdy tylko ma czas, Kozdraś skanuje zdjęcia, by je zdigitalizować.

Historię żużla 37-latek poznaje także z bezpośrednich rozmów z byłymi zawodnikami czy ich rodzinami. A natrafia na nich nawet w przypadkowy sposób.
- Przykładem jest choćby Bolesław Olender, były zawodnik Stali. Pewna pani o takim nazwisku polubiła post na Facebooku. Skontaktowałem się z nią. Okazała się rodziną zawodnika. Wysłała mi skany jego licencji a w ciągu godziny poznałem jego historię – mówi pan Marcin. – Jeżdżę też po Polsce, spotykam się z byłymi zawodnikami. Jak ma się poznać historię żużla, jak nie będzie się rozmawiało z zawodnikami, którzy tę historię tworzyli?! – dodaje były żużlowiec.

A polskich zawodników żużlowych w Polsce było kilka tysięcy.

- Zrobiłem kiedyś spis zawodników, którzy startowali i których wyniki udało mi się znaleźć. Łącznie z mini żużlem i lodową odmianą speedway’a to na dziś 4798 osób – mówi Kozdraś.

Historia żużla jest tak obszerna, że na jej poznanie może nie starczyć życia.
- Gdybym chciał poznać historię żużla angielskiego, to pewnie zajęłoby mi to z trzydzieści lat – mówi Kozdraś. W poznawaniu historii skupia się więc na Polsce i Gorzowie. A w swoich badaniach ma nawet jedno marzenie: - W przedwojennych Niemczech żużel był już popularny. Chcę spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy żużel był także przed wojną w Landsbergu, czyli w Gorzowie.

Czytaj również:
To pierwsza kobieta z medalem w polskim żużlu. Celina Liebmann zostaje w Stali Gorzów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska