Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarze Olimpii Sulęcin postawili się Krispolowi Września. Przegrali dopiero po tie breaku

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Siatkarze Olimpii Sulęcin przegrali z Krispolem we Wreześni 2:3, ale przynajmniej dopisali do swego pierwszoligowego dorobku jeden punkt.
Siatkarze Olimpii Sulęcin przegrali z Krispolem we Wreześni 2:3, ale przynajmniej dopisali do swego pierwszoligowego dorobku jeden punkt. Robert Gorbat
Mijają już trzy miesiące, przez które siatkarze pierwszoligowej Olimpii Sulęcin nie zaznali smaku zwycięstwa. W sobotę (5 marca) byli bliscy przełamania tej passy we Wrześni, jednak ulegli tamtejszemu Krispolowi po pięciosetowym pojedynku.

KRISPOL WRZEŚNIA – OLIMPIA SULĘCIN 3:2 (22:25, 25:21, 25:23, 19:25, 15:12)

  • Krispol: Kopij, Łysikowski, Lipiński, Jankowski, Rymarski, Linda, Zieliński (libero) oraz Brzóstowicz, Bączek, Cieślik, Kopyść i Wachowicz.
  • Olimpia: Wójcik, Lipiński, Turek, Krysiak, Cichosz-Dzyga, Błażej, Pogłodziński (libero), Sawerwain (libero) oraz Zrajkowski, Godlewski, Nawrot i Polczyk.

Tradycji stało się zadość. Pojedynek ekip z Wrześni i Sulęcina znów był niezwykle zacięty, a triumfator został wyłoniony dopiero po 2 godzinach i 18 minutach gry. Jak doszło do ostatecznych rozstrzygnięć?

Pierwszy set praktycznie od pierwszej do ostatniej piłki przebiegał pod dyktando sulęcinian. Dominowali we wszystkich elementach gry – lepiej serwowali, bronili, blokowali i atakowali. Wrześnianie ani razu nie objęli prowadzenia i dość zdecydowanie ulegli naszym do 22.
W drugiej odsłonie długo zanosiło się na powtórkę z pierwszej partii. Rozpędzona Olimpia prowadziła 16:10 i 17:13, pewnie zmierzając – jak się wydawało – po prowadzenie w setach 2:0. Na nieszczęście dla przyjezdnych w polu serwisowym Krispolu pojawił się wtedy atakujący Mateusz Linda i serią „kopnięć” praktycznie zniwelował całą przewagę gości. Chwilę po nim kolejną udaną serią zagrywek popisał się Adrian Kopij i na świetlnej tablicy pojawił się remis 1:1. Mecz zaczął się jakby od nowa.

Odsłona numer trzy była niezwykle zacięta. Drużyny szły „łeb w łeb”, uciekając rywalom na maksimum dwa oczka. Raz bliżej zwycięstwa była niezwykle waleczna w obronie Olimpia, chwilę później górę brała większa siła ataku Krispolu. W samej końcówce odrobinę lepsi okazali się gospodarze. Obronili dwa ataki przeciwników, wyprowadzili skuteczne kontry i triumfowali do 23.
- Przed rozpoczęciem czwartego seta bałem się, czy z naszych chłopaków nie zejdzie powietrze. Mogli już być pod prysznicami po zwycięstwie 3:0, tymczasem przegrywali 1:2 – przyznał po meczu trener Olimpii Łukasz Chajec.
Na szczęście nic takiego się nie stało. Chajec dość mocno przemeblował skład swojej drużyny, a zawodnicy, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowych odpłacili mu za zaufanie znakomitą grą. Zdecydowanie dominując nad gospodarzami we wszystkich arkanach siatkarskiej sztuki pewnie zwyciężyli do 19. To był najkrótszy set tego meczu, z największą przewagą jednej z drużyn. A więc tie break!

W tym cios padał za cios. Zespoły zmieniały strony boiska przy stanie 8:7 dla Krispolu. Zaraz potem świetnie serwujący gospodarze odjechali na dwa punkty. I utrzymali tę niewielką przewagę do końca, nie popełniając ani jednego błędu w ataku.
- Przegraliśmy, ale widzę światełko w tunelu. Praca, jaką wykonujemy na treningach na pewno przyniesie wkrótce efekty. Jestem pewien, że już niedługo znów zaczniemy punktować i wygrywać – zapowiedział szkoleniowiec Olimpii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska