Trwa fatalna passa siatkarzy Olimpii Sulęcin. Oddali wszystkie punkty Mickiewiczowi Kluczbork

• OLIMPIA: Lipiński, Zrajkowski, Wójcik, Cichosz-Dzyga, Turek, Krysiak, Pogłodziński (libero) oraz Polczyk i Błażej.
• MICKIEWICZ: Bułkowski, Schmidt, Mucha, Siemiątkowski, Pasiński, Prokopczuk, Jaskuła (libero) oraz Popik i Zimoń.

Gdy o ligowe punkty walczą drużyny z dolnej połowy tabeli, niepewne jeszcze pozostania na zapleczu Plus Ligi, trudno oczekiwać wysokiego poziomu sportowego.

Wielką nerwowość było widać już w pierwszym secie, w którym obydwa zespoły zdobywały punkty seriami, najczęściej po błędach rywali w przyjmowaniu zagrywek. Prowadzenie różnicą nawet czterech oczek kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk, a od remisu 22:22 przypadła akurat... faza pomyłek Olimpii. Najpierw Grzegorz Turek wpadł w siatkę przy swoim ataku, chwilę później ten sam zawodnik został zablokowany, a przy drugim setbolu dla Mickiewicza blokujący sulęcinian dotknęli taśmy.

W drugiej partii przyjezdni ustabilizowali swoje przyjęcie, co – w połączeniu z dobrą dyspozycją nad siatką ich liderów Jana Siemiątkowskiego i Artura Pasińskiego – zupełnie wystarczyło im do błyskawicznego objęcia prowadzenia 10:5 i 15:7. Końcówka była już klasycznymi „dożynkamii”, czyli spokojnym i metodycznym „dożynaniem” gospodarzy przez ekipę z Kluczborka. As Pasińskiego przy pierwszym meczbolu uwolnił Olimpię od konieczności dłuższego rozgrywania tej odsłony.

Miejscowi zdobyli się na lepszą grę dopiero w trzecim secie. Wszyscy ofiarnie bronili, kilka odważnych i skutecznych akcji nad siatką zaliczył wpuszczony na pozycję atakującego Tomasz Polczyk, zaś rezerwowy rozgrywający Artur Błażej nie miał trudności z gubieniem w kontrach bloku przeciwników. Co prawda pierwszego setbola (a zatem również meczbola!) mieli w zaciętej końcówce goście, lecz od remisu 24:24 dotknięcie taśmy przez Konrada Muchę i asowy serwis Macieja Krysiaka przesądziły o triumfie miejscowych.

- Olimpia! Olimpia! – popłynęło natychmiast z trybun. Kibice sulęcinian uwierzyli, że ich ulubienicy znów pokonają Mickiewicza po tie breaku. Pasiński i spółka błyskawicznie zgasili jednak te nadzieje. Zagrywki, bloki i kontry siatkarzy z Kluczborka były zabójcze, więc na świetlnej tablicy błyskawicznie zaczęło przybywać punktów pod napisem „Goście”. Było kolejno: 2:5, 6:13 i 7:15. W połowie tej partii sulęcinianie poderwali się jeszcze do walki, doprowadzili nawet do rezultatu 14:17 i mieli szansę na kolejne oczko, ale po uderzeniu Krysiaka piłka wróciła mu pod nogi. Po tej „czapie” z gospodarzy zupełnie uszło powietrze. Nie byli już w stanie przeciwstawić się rywalom, którzy kropkę nad „i” postawili za pierwszym meczbolem, efektownie blokując atak Seweryna Lipińskiego z krótkiej. Spotkanie trwało równe dwie godziny.

Czytaj również: