Słubice: 600 tys. zł poza urzędowym obiegiem

Według P. Łuczyńskiego skarbniczka magistratu przechowywała pisma z poprzedniej kadencji, które nie trafiły w urzędzie do normalnego obiegu, więc to jest tak, jakby ich nie było. Zastępca burmistrza twierdzi, że z pisma, podpisanego przez szefową gminnych finansów i byłego burmistrza Ryszarda Bodziackiego wynika, iż po tym, jak główny wykonawca remontu Słubickiego Miejskiego Ośrodka Kultury ogłosił upadłość, gmina zobowiązała się przejąć część zobowiązań wobec kilku jego podwykonawców.

Poprzednie władze nie umieściły kwoty prawie 600 tys. zł ani w zeszłorocznych, ani w planowanych na ten rok wydatkach gminy. - Teraz podwykonawcy domagają się od nas tych pieniędzy. Skąd mamy je wziąć? - pyta P. Łuczyński. Mówi, że skarbniczka została odsunięta od pracy, a sprawą zajęli się prawnicy.

Ponieważ m.in. dostawcy mebli i paneli dzwiękochłonnych dla SMOK-a, nie dostali swoich pieniędzy, powiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Czują się oszukani i oddali sprawę do sądu gospodarczego w Gorzowie Wlkp. Najbliższa rozprawa ma się odbyć 27 kwietnia. - Toczy się postępowanie w sprawie niezapłacenia należności kilku firmom przez głównego wykonawcę remontu ośrodka kultury w Słubicach - potwierdza rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie, prokurator Dariusz Domarecki.

Były burmistrz Słubic R. Bodziacki twierdzi, że oskarżenia rzucane przez jego następców są co najmniej pochopne. - Niech lepiej się tej sprawie przyjrzą prawnicy, poczekajmy na zakończenie dochodzenia w prokuraturze i na wyrok sądu - podkreśla.

Bodziacki mówi, że nie pamięta dokładnie treści dokumentów w tej sprawie. - Na pewno nie zamierzaliśmy wyręczać głównego wykonawcy remontu ośrodka kultury w regulowaniu jego zobowiązań - twierdzi. Ze skarbniczką, którą wysłano na urlop, nie udało się nam skontaktować.