Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Solówka 2010 za nami: Posoleni polskim bluesem

Daniel Lesiewicz 68 387 52 87 [email protected]
Jedna z gwiazd festiwalu, Adam Kulisz ze swoim trio dał niezwykły koncert bezpretensjonalnego bluesa w klasycznym śląskim stylu.
Jedna z gwiazd festiwalu, Adam Kulisz ze swoim trio dał niezwykły koncert bezpretensjonalnego bluesa w klasycznym śląskim stylu. fot. Wojciech Olszewski
Jubileusz za nami. V Festiwal Instrumentalistów Bluesowych "Solówka" pokazał, że to nietuzinkowe wydarzenie kulturalne. Tłum fanów potwierdza, że to budujące się powoli zjawisko doceniono już w innych częściach Polski.

Wszystko zaczęło się 5 lat temu. W Nowej Soli znalazła się grupa pasjonatów bluesa z ówczesnym dyrektorem Nowosolskiego Domu Kultury Tadeuszem Szechowskim na czele. I to ona dała początek wydarzeniu, które dziś posiada ogólnopolski rozgłos i gromadzi czołówkę polskiej sceny bluesa.

Festiwal systematycznie pnie się w górę, zyskuje uznanie środowiska. Dziś "Solówka" to kilka integralnych elementów: konkurs, publiczność, doskonała atmosfera, dobra organizacja oraz gwiazdy.
Tegoroczna edycja była wyjątkowa. Zapowiadał to już w grudniu Lech Bekulard, dyrektor artystyczny festiwalu, człowiek z pasją, który w ocenie miłośników bluesa dosłownie szalał na forach, w lokalnych rozgłośniach radiowych, opowiadając o festiwalu wiele pozytywnych rzeczy.

Pierwszą dobrą wróżbą była liczba zespołów zgłoszonych do konkursu. Tym razem oczy i uszy jurorów zwrócone były na popisy wokalistów. Do finałowych zmagań zakwalifikowano dziewięć zespołów: KFM z Bierunia, 5 Rano z Łagowa, chorzowski Around The Blues, znany nowosolanom szczeciński Jaw Raw, Blueszcz Band z Warszawy, Gosię Werbińską & Błażeja Pawlina z Sopotu, Blueskę z Ostrowa Wlkp., krakowian Przytułę & Kruka oraz naszą Gedię Blues Band.

To był wyjątkowy konkurs. Przez kilka godzin ze sceny Nowosolskiego Domu Kultury, organizatora imprezy, płynął blues w najróżniejszych smakach i odcieniach. Jury stanęło przed naprawdę trudnym zadaniem. - Jestem mile zaskoczony poziomem konkursu. Był on niesamowity. Czułem się jak na doskonałym koncercie, a nie konkursie. Jeżeli tak profesjonalne kapele zgłaszają się na "Solówkę", to oznacza, że festiwal cieszy się ogromną estymą - podkreśla członek jury, Andrzej Jerzyk z kaliskiego Radia Centrum.

Archaiczny, poprzecinany na ostro najróżniejszymi stylami, swoistym luzem, szaloną mocą bluesowy konkurs wygrała Gosia Werbińska, która na scenie wspierana była przez Błażeja Pawlinę. - Zawsze jest nadzieja, że zostanie się zwycięzcą. Był to dla nas ważny występ, do którego długo się przygotowywaliśmy. Jestem pozytywnie zaskoczona. Stajemy w szranki z zespołami wieloosobowymi, głośnymi, a my reprezentujemy zupełnie inny świat. I zawsze wydaje mi się, że możemy polec, bo jest dużo ciszej i delikatnie, choć nie może być mowy o kompleksach. Tym bardziej cieszy mnie ta nagroda - mówiła wokalistka "Solówki 2010".

Drugą nagrodę zdobyła Joanna Mrozek z Around The Blues, a trzecią Marco Meinel z Jaw Raw. Wśród wyróżnionych znalazł się też Łukasz Łyczkowski z 5 Rano. Specjalną nagrodą, profesjonalnym mikrofonem został uhonorowany przez prezydenta miasta Wadima Tyszkiewicza Przytuła & Kruk.

Poziom muzyczny to jedno, fenomen publiczności to drugie. Przyjechali ludzie z całej Polski, nie mogło oczywiście zabraknąć nowosolan. - Proszę zwrócić uwagę, że to była sobota, kiedy pod wpływem dobrego humoru i wolnego czasu ludzie bywają w domach lub na dyskotekach. Było mi niezmiernie miło widzieć o godzinie 15.00 aż tylu widzów. Nie spotykam się z taką sytuacją zbyt często - podkreśla A. Jerzyk, juror wielu festiwali. - Staram się ciągle powtarzać, że zespoły startujące w konkursach traktują to niezwykle poważnie i kiedy jest publiczność, oddaje to się w dwójnasób. Ta energia, która płynie od muzyków, udziela się publiczności i działa też w drugą stronę - dodaje. I to było czuć na sali. Doskonała atmosfera festiwalu wszystkim przypadła do gustu.

- Przyjechałem tutaj specjalnie, by móc posłuchać dobrego bluesa, a słucham go od urodzenia, a nawet wcześniej - żartuje Władysław Pękała z Częstochowy. - Warto było przebyć ten kawał drogi, ponieważ poziom festiwalu i jego atmosfera są jak najbardziej odpowiednie - ocenia. To członek wielkiej, szalonej bluesowej rodziny zgromadzonej wokół forum Okolice Bluesa. - To jest grupa, która nawet jeżeli spotyka się raz do roku, to ma o czym rozmawiać. Kontaktujemy się przede wszystkim wirtualnie na forum. Takie festiwale zbliżają nas jeszcze bardziej. Niektórych zobaczyłem dziś na żywo pierwszy raz w życiu, ale czułem się tak, jakbym spotykał ich od lat. Łączy nas muzyka a blues jeszcze bardziej - podkreśla sentencjonalnie.

Ukoronowaniem festiwalu jak zwykle był występ gwiazd. Klasycznym, śląskim bluesem rozkołysal publikę Adam Kulisz wraz z doskonałymi instrumentalistami, a po nim niezwykle energetyczna Karolin Cygonek zaprezentowała wokal godny pierwszej damy polskiego bluesa. Pełne dramaturgii i muzycznej mieszanki "Cytaty" musiały zadowolić nawet najbardziej wybrednych widzów. I na zakończenie jammowanie w Kawiarni Teatralnej do 3.00 nad ranem.

- Ta impreza pokazała bez cienia wątpliwości, że to musi być kontynuowane i powinny się do tego włączyć władze miasta, by rozkręcić festiwal jako dużą imprezę ogólnopolską. Trzymajcie tak, bo z całą pewnością warto - dopinguje Jerzyk. - Tym bardziej, gdy ma się takich ludzi jak dyrektor NDK, Paweł Pazdrowski czy Lech Bekulard. Ludzie mówią, że w Nowej Soli nic się nie dzieje. A to nieprawda, dzieje się! Daj Boże, żeby to trwało w nieskończoność - dodaje.

- Jestem ogromnie szczęśliwy. Festiwal wyszedł cudownie. Moja ocena jest oczywiście subiektywna, ale poparta dziesiątkami telefonów od uczestników festiwalu. Dziś dostałem informację od Grześka Sterny z Radia Elka z Leszna, że tworzy książkę o najlepszych, jego zdaniem, polskich festiwalach bluesowych i "Solówka" tam się znajdzie. To jest marka Nowej Soli, bo impreza jest ważna w świecie bluesa. Dziś także zwrócił się do mnie festiwal Blues nad Bobrem, obchodzący w tym roku dwudziestolecie istnienia, z prośbą o partnerstwo, podobnie festiwal Blues nad Odrą ze Ścinawy. Ludzie zaczynają o nas zabiegać - mimo że minęło kilka dni L. Bekulard wciąż naładowany jest emocjami bluesowych wydarzeń.

A myślami jest już przy kolejnej edycji, która będzie poświęcona harmonijce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska