Tego jeszcze nie było! Na niecały rok przed wyborami część mieszkańców żąda odwołania wójta i rady. - Zebraliśmy 988 podpisów. Chcemy referendum - mówi Andrzej Biliński. Komisarz wyborczy właśnie sprawdza listy.
- Mamy do przejrzenia 136 stron z podpisami mieszkańców - mówi Stanisław Blonkowski, dyrektor zielonogórskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Trzeba je zweryfikować, sprawdzić czy wszystko jest zgodne z prawem. Komisarz ma na to 30 dni. Wtedy może ogłosić referendum. Prawdopodobny termin to kwiecień. Do tego trzeba 584 podpisy.
O co chodzi? O kopalnię węgla brunatnego, którego wielkie złoża znajdują się na południe od miasta Gubina w gminie wiejskiej Gubin i sąsiedniej gminie Brody. To mogłaby być jedna z największych inwestycji w historii województwa porównywalna np. z budową huty w Głogowie.
Jednak mieszkańcy bardzo obawiają się tej inwestycji. 8 listopada zeszłego roku podczas referendum odrzucili projekt budowy kopalni. Przy frekwencji sięgającej prawie 50 proc. około 2/3 głosujących było przeciwko budowie.
- Władze się tym nie przejęły i nie respektują wyników referendum. Dalej dążą do budowy kopalni. Nie mamy do nich zaufania. W naszej ocenie i rada, i wójt utracili zdolność występowania w interesie mieszkańców gminy. Dlatego chcemy odwołać wójta Gubina i radę - tłumaczy Andrzej Biliński ze Strzegowa, który jest pełnomocnikiem Obywatelskiej Grupy Inicjatywnej ws. referendum.
Biliński pokazuje wniosek o przeprowadzenie referendum, pod którym podpisało się około tysiąca osób. Zawiera on 12 zarzutów przeciwko organom gminy. M.in. są to: utrata wiarygodności i zaufania społecznego, brak respektowania wyrażonej w referendum woli mieszkańców odnośnie budowy kopalni, brak rozwoju gminy, brak realizacji obietnic wyborczych, nierówny podział środków finansowych, brak selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, zła organizacja systemu przedszkolnego i szkolnego, stosowanie niejasnych zasad w sprawie sprzedaży mieszkań gminnych.
- Część tych zarzutów to ocena funkcjonowania gminy. Przecież niedługo będą wybory i wtedy można zweryfikować rządzących. Nie trzeba do tego referendum. Dlaczego chcecie je zorganizować? - pytam.
- Nie ukrywamy, że najważniejsza jest sprawa kopalni - odpowiada Dorota Prugar-Wasilewska, członkini Obywatelskiej Grupy, mieszkanka Późnej. - W grudniu wezwaliśmy wójta do uwzględnienie wyniku referendum. Uważamy, że powinien respektować głos mieszkańców i zrezygnować z budowy kopalni. Ponieważ rada się tym nie zajęła, zaczęliśmy zbierać podpisy do referendum odwołującego władze gminy.
Chodzi o studium zagospodarowania przestrzennego. Opracowanie studium zlecono jeszcze przed listopadowym referendum. Zmiany w nim są niezbędne, żeby była możliwa budowa kopalni.
- Wójt zachowuje się jakby reprezentował kopalnię, a nie mieszkańców gminy. Obawiamy się, że jeszcze przed wyborami, np. w sierpniu rada przegłosuje studium i nic już nie powstrzyma budowy - tłumaczy D. Prugar-Wasilewska. - U siebie w domu słyszę niemiecką kopalnię i kurz stamtąd dociera do nas.
- To bzdura - denerwuje się wójt Edward Aksamitowski. - Nie ma szans, by studium powstało tak szybko. Chciałem, żeby dokumentację dostarczano nam etapami, ale jeszcze nic nie otrzymaliśmy. A przecież będzie jeszcze dyskusja i uwzględnianie wniosków. To potrwa z rok. Te zarzuty to sprawa polityczna.
Wójt uważa, że gmina powinna takie studium zrobić, bo może być tak, że w przyszłości, zgodnie z nową strategią energetyczną kraju, rząd może narzucić swoje rozwiązania gminie i wtedy samorząd nie będzie miał nic do gadania.
Podobnego zdania jest przewodniczący rady gminyStanisław Fudyma. - Bezpieczniej mieć rozpoczęte studium. Inwestycje celu publicznego muszą się w nim znaleźć, co potwierdził również marszałek województwa - mówi przewodniczący. - Prace nad studium nie oznaczają żadnych decyzji. Rada musi je jeszcze zatwierdzić i pewnie będzie to już nowa rada.
Wójt z przewodniczącym tłumaczą, że najważniejsza jest elektrownia. Gdyby ona powstała, to przez wiele lat będzie wspierać budżet gminy. - To jest wielka szansa - mówi wójt Aksamitowski. - Bądźmy szczerzy, przecież teraz rocznie wydajemy ponad cztery miliony złotych na zasiłki i pomoc społeczną. Są rodziny gdzie korzysta z nich już trzecie pokolenie. Ludzie żyją z renty. A elektrownia to dodatkowe dochody i praca dla ludzi.
- Jeżeli dojdzie do referendum, to wraz z radnymi będę ludzi przekonywał, że dobrze pracujemy i te zarzuty są nieprawdziwe - mówi przewodniczący Fudyma.
Wójt jest bardziej przybity sprawą. - Jak mnie nie chcą, to sobie pójdę - mówi. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Tylko nie wiem, jak mam przekonać babcię z Chlebowa, że nikt nie zniszczy kościoła w jej wsi, bo jej naopowiadali, że jest tam węgiel. A do kopalni jest stamtąd kilkadziesiąt kilometrów.
- Ludzie boją się tej inwestycji i nikt ich nie przekonał, że na tym nie stracą. Że będzie lepiej. Nie mają zaufania do władz i kopalni. Te tysiąc podpisów zebraliśmy w tydzień - kończy A. Biliński.
Czytaj też: Inwestorzy zamierzają przekonać mieszkańców gminy Gubin do kopalni i elektrowni
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?