Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sposób szczypiornistów Stali Gorzów? Najpierw wysoko przegrywać, by ostatecznie zwyciężyć!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gorzowianie (żółto-niebieskie stroje) przez większość pojedynku gonili rywali z Żukowa i ostatecznie zameldowali się na mecie z dwubramkową przewagą.
Gorzowianie (żółto-niebieskie stroje) przez większość pojedynku gonili rywali z Żukowa i ostatecznie zameldowali się na mecie z dwubramkową przewagą. Bogusław Sacharczuk
W 8. kolejce spotkań w Lidze Centralnej piłkarze ręczni Budimexu Stali Gorzów odnieśli w świąteczną sobotę (11 listopada) czwarte zwycięstwo. W dramatycznych okolicznościach pokonali na swoim boisku KPR Autoinwest z pomorskiego Żukowa.

BUDIMEX STAL GORZÓW WLKP. – KPR AUTOINWEST ŻUKOWO 33:31 (14:15)

  • Budimex Stal: Nowicki, Marciniak – Pietrzkiewicz 9, Jaszkiewicz i Stupiński po 7, Renicki 5, Napierkowski 2, Lemaniak, Wychowaniec i Ripa po 1, Gumiński, Zając, Przybylski, Nieradko, Droździk.
  • KPR Autoinwest: Wodziński, Syga – Benkowski 9, Dorsz 6, Sadowski 4, Porębski i Jagielski po 3, Lisiewicz i Gajdziński po 2, Cemka i Wleklak po 1, Scharmach, Szymczak, Skórka, Nierzwicki.
  • Kary: 20 min – 10 min.
  • Sędziowali: Bartosz Kowalak i Wojciech Marciniak (obydwaj z Poznania).
  • Widzów: 500.

Długo się budzili

Pięknie zaczął się ten mecz. Od biało-czerwonej kartoniady na trybunach i „Mazurka Dąbrowskiego”, zaśpiewanego a capella przez Milenę Rucką. Święto Niepodległości miało w hali piłki ręcznej zacną oprawę.

Uroczysty nastrój najwyraźniej rozkojarzył gospodarzy, bo po 10 minutach przegrywali aż 2:8. Nie mieli żadnego pomysłu na pokonanie świetnie dysponowanego w „klacie” Autoinwestu Dawida Wodzińskiego, zaś sami seryjnie tracili gole po rzutach rywali z drugiej linii.

Sytuacja zmieniła się dopiero po kwadransie gry. Trener Stali Oskar Serpina posadził na ławce rezerwowych nieskutecznych w ofensywie, na dodatek łapiących co chwilę kary rozgrywających Michała Nieradkę i Kamila Napierkowskiego, a w ich miejsce wypuścił do boju Kacpra Jaszkiewicza i Mateusza Ripę. Gdy chwilę później goście złapali naraz dwa wykluczenia z gry, wynik zaczął się błyskawicznie zmieniać. Okres między 15 a 22 min miejscowi wygrali aż 6:0 (!) i ze stanu 5:10 doprowadzili do rezultatu 11:10. Ostatecznie zeszli na przerwę z jednobramkową stratą, bo w końcówce nie potrafili się obronić przed rzutami najskuteczniejszego w Lidze Centralnej, lewoskrzydłowego żukowian Grzegorza Dorsza.

Trochę humoru

Mieliśmy w pierwszej połowie i dwa humorystyczne momenty. Siedzący na ławce rezerwowych, kontuzjowany obrońca Stali Dominik Droździk został ukarany dwuminutową karą za krytykowanie orzeczeń arbitrów, zaś kapitan żółto-niebieskich Mateusz Stupiński (nota bene obchodzący w sobotę 35. urodziny) potrzebował pomocy medycznej po… przypadkowym zderzeniu z sędzią.

Po odzyskaniu oddechu „Stupa” rzucił w kierunku boksu prasowego: – Muszę uważać, bo on chodzi w innej wadze niż ja.

Końcówka jak u Hitchcocka

W drugich 30 minutach wynik najczęściej krążył koło remisu, choć cały czas lekką przewagę posiadali goście (najwyżej prowadzili 27:24 w 49 i 28:25 w 50 min). W końcówce, choć Napierkowski i Nieradko ujrzeli czerwone kartoniki za trzecie wykluczenia z gry, żółto-niebiescy odrobili wszystkie straty. Po kilku świetnych interwencjach drugiego bramkarza Cezarego Marciniaka, a także trafieniach Jaszkiewicza, Stupińskiego i nie mylącego się na kole obrotowego Dawida Pietrzkiewicza objęli w 57 min prowadzenie 30:29. Kilka sekund później było już jednak 30:30.

Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się w ostatnich 120 sekundach meczu. Najpierw po kontrze trafił Stupiński – na 31:30. W następnej akcji goście zgubili piłkę i Renicki podwyższył w sytuacji „sam na sam” z Wodzińskim na 32:30. Zaraz potem po małej awanturze na ławce usiedli karnie dwaj stalowcy oraz jeden zawodnik z Żukowa. Grając w przewadze, przyjezdni za sprawą Mateusza Porębskiego poprawili wynik na 32:31. Trener Serpina poprosił o czas. Do końcowej syreny było 14 sekund, czyli jedna „Wenta”. Żukowianie zastosowali pressing na całym boisku, jednak gorzowianie świetnie go ominęli. Piłka trafiła do rąk Pietrzkiewicza, który 7 sekund przed ostatnimi gwizdkami sędziów trafił na 33:31. Tego meczu Stal nie mogła już przegrać.

– To już nie pierwszy przypadek, gdy dobrze zaczynamy grać dopiero wtedy, kiedy wynik nam odjeżdża – powiedział tuż po spotkaniu Stupiński. – Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Gdybym wiedział, od razu powiedziałbym trenerowi.

Czytaj również:
Piłkarze ręczni Stali Gorzów mają nowego, bogatego sponsora

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska