BUDIMEX STAL GORZÓW WLKP. – JURAND CIECHANÓW 25:25 (10:12), w rzutach karnych 3:5
- Budimex Stal: Nowicki, Marciniak – Drzazgowski 7, Wychowaniec 5, Stupiński 4, Przybylski i Ripa po 3, Nieradko 2, Pietrzkiewicz 1, Napierkowski, Renicki, Jaszkiewicz, Droździk.
- Jurand: Wiśniewski, Mirzejewski – Budzich 7, Rutkowski 6, Smolarek 5, Mierzwicki 3, Fuksiński i Wojdak po 2, Kosik, Ruszkowski, Urbański, Dębiec, Dobrzyniecki.
- Kary: 10 min – 8 min.
- Sędziowali: Paweł Sołtysik i Tomasz Ziablicki (obydwaj z Wrocławia).
- Widzów: 400.
Przywitali kolegę
Zaczęło się bardzo miło – od braw dla rozgrywającego Juranda Marcina Smolarka, który w przeszłości spędził kilka sezonów w Gorzowie. Spiker życzył zawodnikowi gości udanego meczu, co ten… najwyraźniej wziął sobie do serca, bo był jednym z liderów beniaminka Ligi Centralnej.
Najwyżej remisowali
Na początek informacja dla tych, którzy żałują, iż Stal nie wygrała. Otóż w całym spotkaniu gospodarze ani razu nie objęli prowadzenia, więc i okazji do obrony korzystnego dla siebie wyniku… po prostu nie mieli. Na początku spotkania ostatni remis – 4:4 – „wisiał” na świetlnej tablicy w 7 min. Potem stale prowadzili goście. Najwyższą przewagę – odpowiednio 5:10 i 6:11 – osiągnęli przed przerwą w 15 i 21 min.
Tuż przed syreną miejscowym udało się zniwelować straty do dwóch „oczek”, bo najpierw z rzutu karnego trafił Michał Nieradko, a potem kontrę wykorzystał Mateusz Stupiński.
Stracili dwie "strzelby"
Po zmianie stron boiska obraz gry jako żywo przypominał przebieg pierwszych 30 minut. Obydwie drużyny nieźle broniły, lecz popełniały mnóstwo błędów w ofensywie i zawodziły rzutowo. Gościom zdarzyło się nawet przestrzelić dwa rzuty karne, a gospodarzom – jednego. Inicjatywa wciąż należała do drużyny z Mazowsza. Jeszcze w 50 min prowadziła 18:22, a pięć minut później 22:24.
Miejscowi grali już w tym czasie bez swoich dwóch „strzelb”. Jeszcze w pierwszej połowie na ławce usiadł prawy rozgrywający Kamil Napierkowski, wciąż narzekający na ból stłuczonych we Wrocławiu żeber, a w 45 min dołączył do niego lewy rozgrywający Igor Drzazgowski. Po dynamicznej akcji i zdobyciu gola pośliznął się na reklamie w polu bramkowym przeciwników, wskutek czego doznał poważnego skręcenia prawego stawu skokowego.
Dramat w końcówce
Najbardziej dramatyczne rzeczy działy się na parkiecie od 56 min. Najpierw dwuminutowe wykluczenia z gry zarobili równocześnie dwaj gracze Juranda. Stalowcy natychmiast to wykorzystali i – za sprawą Mateusza Ripy oraz Mateusza Wychowańca – wyrównali w 57 min na 24:24. Potem po razie trafili Bartosz Wojdak i ponownie Ripa. Minutę i 14 sekund przed końcową syrenę karę „złapał” Rafał Renicki, lecz golkiper Stali Cezary Marciniak obronił rzut najskuteczniejszego wśród przyjezdnych Piotra Budzicha.
Gdy wydawało się, że w ostatniej akcji meczu gorzowianie po raz pierwszy obejmą prowadzenie, Ripa popełnił faul w ataku. Zatem karne!
Pomylił się Wychowaniec
W rozgrywce na rzuty z siedmiu metrów była tylko jedna pomyłka. W trzeciej serii Wychowaniec posłał piłkę nad poprzeczką. Stalowcom nic nie dały trafienia Nieradki, Dawida Pietrzkiewicza i Mikołaja Przybylskiego, bo wszyscy ich rywale – Damian Rutkowski, Smolarek, Mateusz Fuksiński, Wojdak i Patryk Dębiec – pewnie wykonali swoje próby. Ciechanowianie wygrali 5:3 i pozostają niepokonanym zespołem na zapleczu PGNiG Superligi.
– Przez całe spotkanie goniliśmy wynik, a w ostatniej akcji, gdy mieliśmy szansę przechylić szalę na naszą stronę, zabrakło nam chłodnych głów – podsumował pojedynek trener żółto-niebieskich Oskar Serpina.
Czytaj również:
Rusza trzeci sezon zmagań w Lidze Centralnej szczypiornistów. Stal Gorzów mierzy w czołówkę

Wywiad z Michałem Probierzem, selekcjonerem polskiej reprezentacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?