BUDIMEX STAL GORZÓW WLKP. – SIÓDEMKA MIEDŹ HURAS LEGNICA 27:33 (15:17)
- Budimex Stal: Nowicki, Marciniak – Stupiński 7, Napierkowski 6, Wychowaniec 4, Przybylski 3, Gumiński, Jaszkiewicz i Renicki po 2, Ripa 1, Zając, Pietrzkiewicz, Nieradko, Droździk.
- Siódemka Miedź Huras: Mazur, Teterycz, Stachurski – Kużdeba 10, Czarnecki 6, Kruszelnicki 4, Stańko 3, Pacek, Przybylak, Wojtala, Gregułowski i Pacuła po 2, Kuliński, Nowosielski, Klimaszewski, Łukawski.
- Kary: 6 min – 6 min.
- Sędziowały: Sylwia Bartkowiak (Poznań) i Weronika Łakomy (Borek Wlkp.).
- Widzów: 400.
Nie bardzo wiedzą, dlaczego przegrywają
Bardzo symptomatyczne były pomeczowe wypowiedzi członków gorzowskiej drużyny.
– W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, uciekła nam dopiero sama końcówka – powiedział prawy rozgrywający Stali Kamil Napierkowski. – Po przerwie trzymaliśmy się przez pierwszy kwadrans. Potem było za dużo złych decyzji, za szybko chcieliśmy zdobywać bramki. No i rywale nam odjechali…
– Na treningach nasza gra wygląda bardzo dobrze, lecz nie potrafimy przełożyć tej dyspozycji na mistrzowski mecz – przekonywał dziennikarzy trener żółto-niebieskich Oskar Serpina. – Cały czas robimy za dużo błędów w ataku. Nie uważam, że drużynie jest potrzebny jakiś wstrząs. Mamy wszelkie warunki, by regularnie punktować. Potrzebne są tylko chłodne głowy.
Najbliższy czas pokaże, czy szefostwo klubu podzieli zdanie szkoleniowca, iż zespół rzeczywiście nie wymaga żadnej radykalnej terapii…
Pokpili końcówkę
Jak przebiegał piątkowy pojedynek? W pierwszych 30 minutach inicjatywa faktycznie była po stronie gospodarzy, którzy od 8 do 22 min cały czas prowadzili różnicą od jednego do trzech goli. W bramce gorzowian świetnie spisywał się w tym okresie Krzysztof Nowicki, zaś w ataku regularnie trafiali skrzydłowi Mateusz Stupiński i Mateusz Wychowaniec oraz piekielnie mocno rzucający z dystansu Napierkowski i Kacper Jaszkiewicz.
Sytuacja zmieniła się dopiero w końcówce. Okres między 22 a 30 min stalowcy przegrali aż 2:7, bo nie mieli żadnego pomysłu na zatrzymanie wyborowego strzelca Miedzi, lewoskrzydłowego Łukasza Kużdeby. W efekcie zeszli na przerwę z dwubramkową stratą.
Dogonili i... znów odpuścili
Po zmianie stron boiska kibice obejrzeli… „powtórkę z rozrywki”. W 40 min – głównie za sprawą świetnie broniącego Cezarego Marciniaka i wreszcie skutecznego w ofensywie Mikołaja Przybylskiego – miejscowi wyrównali na 20:20. Jeszcze trzy minut później remisowali 21:21. No i przyszło kolejne załamanie w ich grze. Fragment między 43 a 54 min przyjezdni wygrali 9:3, więc sześć minut przed końcową syreną prowadzili 30:24. To była zbyt duża przewaga, by rutyniarze z Legnicy mogli ją wypuścić z rąk.
– K…a mać, Gorzow grać! – popłynęło w ostatnich minutach z sektora najzagorzalszych fanów Stali. No właśnie: grać, bo umiejętności ponoć nie brakuje…
Czytaj również:
Piłkarze ręczni Stali Gorzów mają nowego, bogatego sponsora
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?