Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staliśmy się „zakładnikami” własnych mieszkań, wsi, miast, krajów. Ale koronawirus to też dla szansa dla nas samych, dla kraju i dla Gorzowa

OPRAC.: Zbigniew Borek
Było jak w raju. Mam to, co zawsze chciałam. Kochającą rodzinę, dom palmy w ogrodzie i dobrą pracę, którą lubię.... Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego życia. Lepszych samochodów. Kto zaskoczy kogo lepszymi wakacjami, a co więcej - kto najlepiej zarabia. I boom! Jeden mały wirusik zmienił wszystko – pisze Kaśka z Teksasu.
Było jak w raju. Mam to, co zawsze chciałam. Kochającą rodzinę, dom palmy w ogrodzie i dobrą pracę, którą lubię.... Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego życia. Lepszych samochodów. Kto zaskoczy kogo lepszymi wakacjami, a co więcej - kto najlepiej zarabia. I boom! Jeden mały wirusik zmienił wszystko – pisze Kaśka z Teksasu. archiwum prywatne
Kaśka z Teksasu: Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego życia. Lepszych samochodów. Kto zaskoczy kogo lepszymi wakacjami, a co więcej - kto najlepiej zarabia. I boom! Łukasz Marcinkiewicz, prezes spółki Inneko w Gorzowie: Zauważyłem dużo większą ilość plastików wśród odpadów. Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa: Jeśli można robić coś z Gorzowa, niekoniecznie siedząc w zatłoczonej Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu, to może warto wybrać Gorzów? Tomasz Jaskuła, starosta sulęciński: Na nie każde spotkanie firmowe czy samorządowe, trzeba jechać przysłowiowe 100 km… Czytaj w redakcyjnym cyklu GL Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Tomasz Jaskuła, starosta sulęciński: Kontaktując się ze znajomymi, choćby z Chin, opowiadałem, jak to niesamowicie, aż do nas niepodobnie, przestrzegamy zaleceń rządu. To zdumienie, ten mój stan, trwał mniej więcej do majówki. M.in. do Lubniewic zjechali turyści, którzy pokazali, gdzie mają zalecenia GIS, ministra zdrowia i innych organów. Setki, jak nie tysiące osób, bez maseczek
Łukasz Marcinkiewicz, prezes spółki Inneko w Gorzowie: Przebywamy w domu i zużywamy więcej opakowań jednorazowych. Zamawiamy jedzenie na wynos, aby wspomóc lokalny biznes gastronomiczny, co jak najbardziej jest godne pochwały, ale z drugiej strony sprzyja to rosnącej stercie odpadów w każdym domu.

Kaśka: Mieszkam od 25 lat w Texasie, gdzie na co dzień autostrady są zakorkowane od rana do nocy. Normalnie zajmuje mi około godziny, żeby dojechać do pracy. Teraz jadę 25 minut. Czyż to nie jest piękne?
Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa: Wydaje mi się, że ten wirus „stęsknił” nam bliskich. Po raz pierwszy w życiu spędziłem święta bez rodziców… Myślę, że w ogóle jesteśmy stęsknieni relacji i zwykłej bliskości, nie tylko tej miedzy osobami bliskimi. Ja na przykład nadal nie mogę się odnaleźć w świecie w którym się nie podaje ręki.

lubuskie
  • Zakażonych114 408
    + 740
  • Zmarło2 736
    + 0

14. miejsce pod względem liczby nowych zakażeń.

polska
  • Zakażonych:+33 480(4 886 154)
  • Zmarło:+33(105 194)
  • Szczepienia:+19 509(51 564 403)
więcej
Dane zaktualizowano: 31.01.2022, godz. 10:45 źródło: Ministerstwo Zdrowia

Wtorek 19 maja 2020
GODZ. 8.33
JACEK WÓJCICKI
PREZYDENT GORZOWA
(rozmowa telefoniczna)

Można żyć w Gorzowie, pracując zdalnie w wielkiej metropolii, oszczędzając dziennie godzinę czy półtorej na staniu w korkach. Ten czas zamieni się w dni, tygodnie, miesiące, a może nawet lata

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?

  • Bardzo dużo zmieniła. Przede wszystkim zatrzymała nas na chwilę w biegu, wysadziła z superszybkiego pociągu, choć nikt nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że w ogóle można z niego wysiąść. Każdy z nas przecież gdzieś biegł, do czegoś dążył, gdzieś się nieustannie wspinał… Każdy wciągnął lub jeszcze wyciąga większą czy mniejszą lekcję z tego czasu. Wiele rzeczy przewartościowaliśmy, ale na pewno dotarło do nas, że nieustanna pogoń za wszelkiego rodzaju dobrami i osiągnięciami nie jest wcale tak istotna jak nam się wcześniej wydawało.

  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?

  • Wydaje mi się, że ten wirus „stęsknił” nam bliskich. Po raz pierwszy w życiu spędziłem święta bez rodziców… Myślę, że w ogóle jesteśmy stęsknieni relacji i zwykłej bliskości, nie tylko tej miedzy osobami bliskimi. Ja na przykład nadal nie mogę się odnaleźć w świecie w którym się nie podaje ręki. To trudne, bo ten banalny wydawało się gest, którego dziś mi tak brakuje, jest symbolicznym brakiem więzi… A co dopiero mówić o przytulaniu się z najbliższymi czy strzeleniu misiaczka! Chyba wszyscy jesteśmy stęsknieni życia we wspólnocie. Widzę to także w naszym mieście. Gorzowianie nieraz pokazywali, że wspólnotą są silni, tak było np. gdy płonęła katedra. Dziś nadal stanowimy społeczność, jesteśmy razem, ale… osobno. Moim zdaniem to doświadczenie jednak paradoksalnie przybliży ludzi do siebie. To jest trochę jak ze zdrowiem: na co dzień nie krzyczymy z rana z radością, że oto jesteśmy zdrowi. Wystarczy jednak zachorować, żeby powrotem do zdrowia być wręcz zachwyconym. Z powodu koronawirusa jesteśmy od siebie odsunięci i mam wrażenie, że już widać, że w takich zwykłych relacjach nabieramy do siebie większego szacunku. Widziałem to niedawno, gdy stałem w gigantycznej kolejce do sklepu. Ludzie byli cierpliwi, nawet uśmiechnięci, nikt nie narzekał. A przecież przed koronawirusem, gdy kolejka do kasy liczyła więcej niż trzech klientów, to zaraz ktoś pokrzykiwał wkurzony: "zawołać następną na kasę!". Teraz byli uprzejmi... Liczę, marzy mi się, żeby to były trwałe zmiany.

    COMPONENT {"params":{"title":"POLECAMY Z REGIONU","is_photo":"1","ids":[20112646,20113520,20112646,20111128]},"component":"selected"}

  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?

  • Koronawirus pokazał, że ogromną część pracy można robić zdalnie. To jest szansa dla Gorzowa, bo jeśli można robić coś z Gorzowa, niekoniecznie siedząc w zatłoczonej Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu, to może warto wybrać Gorzów? To miasto w sam raz, miasto, w którym żyje się po prostu lepiej i wygodniej - a teraz z powodu znikomej liczby przypadków zakażeń koronawirusem mógłbym tez dodać, że zdrowiej, ale nie dodam, bo może nie wypada. Można więc żyć w Gorzowie, pracując zdalnie w wielkiej metropolii, oszczędzając dziennie godzinę czy półtorej na staniu w korkach. Ten czas w skali całego życia zamieni się w dni, tygodnie, miesiące, a może nawet lata, które można wykorzystać na wypad nad jezioro czy do lasu, z Gorzowa obojętnie w którą stronę wystarczy na to kwadrans jazdy samochodem albo i mniej. Liczę więc, że nastąpi dyslokacja, także dlatego, że ludzie zaczną poważniej myśleć o sobie, rodzinie i przyszłości. My żyjemy w komfortowym europejskim mieście, które będzie jeszcze wygodniejsze i lepsze. To w Gorzowie można zachować harmonię między pracą a wypoczynkiem, między obowiązkami a rozrywką i relaksem, korzystać ze wszystkich dogodności dużego miasta, mając jednocześnie praktycznie niczym nieograniczony dostęp do natury.

  • Czy zrobiłem/zrobiłam w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał? Dałem się obciąć mechanikowi (śmiech – Z.B.). Mój teść jest rolnikiem mechanikiem, człowiekiem wielu talentów i z moimi włosami też nie najgorzej mu poszło.

  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło? Raczej ucieszyło: mobilizacja społeczeństwa. W pierwszych dniach, kiedy zaczął się koronawirus - w Lubuskiem i w Polsce, bo w naszym regionie był przecież pierwszy przypadek – nasze miasto zamarło. Nikt nie dyskutował z ograniczeniami, głosy sprzeciwu czy raczej podważania wprowadzonych rygorów były marginalne, zastosowaliśmy się do zaleceń bardzo dobrze - jako gorzowianie, Lubuszanie i Polacy. I myślę, że też dzięki temu mamy tak niską zachorowalność.

Wtorek, 19 maja 2020
godz. 3.50
18885/936/7628
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
KAŚKA Z TEKSASU

Na bezrobociu zarabiamy prawie tyle samo, nieważne, na jakim byliśmy stanowisku. Nieważne, kto jaki ma telefon, buty czy jaką ma torebkę, bo nie ma z nią gdzie wyjść i się pokazać

Odkąd skończyłam 40 lat, miałam wrażenie że coś się już kończy. Każdego ranka budziłam się z myślą jak to będzie dalej. Było jak w raju. Mam to, co zawsze chciałam. Kochającą rodzinę, dom palmy w ogrodzie i dobrą pracę, którą lubię.... Bałam się że to sen i że kiedyś się skończy. Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego życia. Lepszych samochodów. Kto zaskoczy kogo lepszymi wakacjami, a co więcej - kto najlepiej zarabia.

I boom!

Nagle się to skończyło. Jeden mały wirusik zmienił wszystko. Staliśmy się równi. Na bezrobociu zarabiamy prawie tyle samo, nieważne, na jakim byliśmy stanowisku. Nieważne, kto jaki ma telefon, buty czy jaką ma torebkę, bo nie ma z nią gdzie wyjść i się pokazać.

Było jak w raju. Mam to, co zawsze chciałam. Kochającą rodzinę, dom palmy w ogrodzie i dobrą pracę, którą lubię.... Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego
Było jak w raju. Mam to, co zawsze chciałam. Kochającą rodzinę, dom palmy w ogrodzie i dobrą pracę, którą lubię.... Wszyscy dookoła dążyli do coraz lepszego życia. Lepszych samochodów. Kto zaskoczy kogo lepszymi wakacjami, a co więcej - kto najlepiej zarabia. I boom! Jeden mały wirusik zmienił wszystko – pisze Kaśka z Teksasu. archiwum prywatne

Nagle zaczęła interesować nas rodzina, doceniliśmy pracę, która czasami stawała się nudna. Zaczęliśmy więcej tęsknić za sobą, za tymi, co do tej pory nie byli dla nas ważni. Teraz ludzie nabrali szacunku do tego, co mają i cieszą się z tego, że mogą wyjść do parku na spacer. Czyż to nie jest piękne?

A szacunek do nauczycieli? Po spędzeniu dwóch miesięcy z własnymi dziećmi w domu doceniamy trud nauczycieli, na których do tej pory potrafiliśmy tylko narzekać.

Mieszkam od 25 lat w Texasie, gdzie na co dzień autostrady są zakorkowane od rana do nocy. Normalnie zajmuje mi około godziny, żeby dojechać do pracy. Teraz jadę 25 minut. Czyż to nie jest piękne?

Uważam że pomimo wszystkiego złego, co ten wirus przyplątał, staliśmy się lepsi, bardziej wyrozumiali i patrząc w przyszłość, wszyscy na tym skorzystamy. Ten „koniec świata”, który miał być w 2000 przyszedł o 20 lat później i w jakiś sposób pozmieniał nas wszystkich. Ja patrzę pozytywnie w przyszłość. Coś musi się skończyć, aby coś mogło się zacząć. Jeszcze będzie fajnie. Jeszcze będzie normalnie.

Wtorek, 19 maja 2020
godz. 0.56
18885/936/7628
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
ŁUKASZ MARCINKIEWICZ
PREZES ZARZĄDU INNEKO SP. Z O.O. W GORZOWIE WLKP.

Dopóki nie staniemy z tym oko w oko i nie doświadczymy tego na własnej skórze, nie przekonamy się, jak ważnym i bezsprzecznie fundamentalnym składnikiem każdej firmy są ludzie

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?

  • Z racji mojej profesji, kierowania spółką Inneko, zajmującą się zbieraniem i przetwarzaniem odpadów, mogę stwierdzić, że kwarantanna nie sprzyja środowisku. Zauważyłem bowiem dużo większą ilość plastików wśród odpadów. Przebywamy w domu i zużywamy więcej opakowań jednorazowych. Zamawiamy jedzenie na wynos, aby wspomóc lokalny biznes gastronomiczny, co jak najbardziej jest godne pochwały, ale z drugiej strony sprzyja to rosnącej stercie odpadów w każdym domu. To widać w mojej firmie bardzo wyraźnie. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy trend.

  • A w skali globalnej… Takie doświadczenia pozostawiają w społeczeństwie trwałe zmiany. Polegają one na istotnej polaryzacji postaw. Ludzie, którzy przed epidemią byli pozytywnie usposobieni, dobrzy, pomocni i empatyczni, są jeszcze bardziej otwarci pomimo przeciwności. Z kolei osoby zepsute, sfrustrowane i przepełnione złymi emocjami, są w swych zachowaniach jeszcze bardziej skrajne. Widać to w sklepach, na ulicach, ale i jaskrawie w mediach społecznościowych. Obawiam się, że poziom zaufania do siebie jeszcze bardziej spadnie, a już teraz jesteśmy w pierwszej trójce europejskiej… od końca. To smutne.

    COMPONENT {"params":{"is_photo":"1","ids":[19958247]},"component":"selected"}

  • Z pozytywnych obserwacji dostrzegam, że część z nas zaczyna traktować to, co oczywiste i osiągalne, za dobrodziejstwo. Tak jak czas spędzany z rodziną, którego mamy znacznie więcej. Zwykły spacer czy gra w planszówkę nie jest już świątecznym wydarzeniem. Pozwala to na realne zacieśnienie więzi rodzinnych.

  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?

  • To jaka będzie w dużej mierze zależy od nas samych. To my decydujemy, jakimi ludźmi na co dzień się otaczamy. Ja osobiście stronię od osób toksycznych, ziejących przysłowiową żółcią. Mam nadzieję, że nasze małe społeczności będą bardziej zintegrowane. Myślę, że zaczniemy też więcej czasu spędzać z przyjaciółmi i znajomymi. Może też nieco zwolnimy tempo naszego życia. Może zaczniemy żyć, a nie gonić…

  • Jaka będzie Polska, Europa i świat?

  • Obawiam się, że w skali globalnej ludzie w najbliższej przyszłości staną się bardziej nieufni i podejrzliwi. Każda osoba teoretycznie będzie potencjalnym zagrożeniem. Każde uściśnięcie dłoni będzie ryzykowne. Każde kichnięcie w miejscu publicznym będzie kierowało podejrzliwe, pytające spojrzenia.

  • Świat będzie niestety jeszcze bardziej populistyczny niż obecnie. Hołdować będziemy krzykaczom i karierowiczom bez wiedzy i doświadczenia. Pamiętajmy również - w skrajnych czasach odżywają antagonizmy i nurty nacjonalistyczne. Zaraz odżyje merkantylizm na szeroką skalę. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale intuicja mi podpowiada, że w ciągu najbliższej dekady Unia Europejska po doświadczeniach z pandemią podzieli się na dwa obozy. Roztropna, otwarta i zasobna północ oraz beztroskie, chaotyczne i roszczeniowe południe. Polska od kilku lat ekonomicznie i politycznie niestety ciąży ku południowi.

    W cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia) czytaj również:
    Koronawirus tumani, zamęt czyni, dezorientuje. Czy tęgie głowy przewidzą rozwój epidemii? Czy rząd nas obroni? Czytaj w redakcyjnym cyklu GL
    Koronawirus w Lubuskiem: Nielegalny fryzjer i... sprawdzian dla nas, jak bardzo kochamy. Czytaj w cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

  • Czy zrobiłem w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał?

  • Nie przypuszczałem, że zakupy mogą być zarazem tak stresujące i kuszące 😊 W pierwszej fazie kwarantanny tak rzeczywiście było. Byłem wówczas wśród domowników jedyną osobą mającą kontakt ze światem, tylko ja byłem wysyłany na misję „zakupową”.

  • Mówiąc zupełnie poważnie – miałem sporo czasu na przemyślenia i analizy. Zacząłem myśleć jeszcze bardziej o zespole. Co z tego, że w firmie jest sporo skomplikowanego sprzętu, dobre maszyny i urządzenia, jeśli załoga się rozchoruje i zabraknie ludzi do pracy. W jednym momencie cały zakład staje. Oczywiście w wielu książkach mądrze piszą znawcy zarządzania o kapitale ludzkim. Wydawać by się mogło, że to frazesy. Jednak dopóki nie staniemy z tym oko w oko i nie doświadczymy tego na własnej skórze, nie przekonamy się, jak ważnym i bezsprzecznie fundamentalnym składnikiem każdej firmy są ludzie. Stąd taka refleksja - dbajmy o nich i o nas samych. Pracowników traktujmy jak partnerów. Czy coś dla swojej załogi zrobiłem? Nic bohaterskiego, zadbałem wieloma staraniami o ich bezpieczeństwo.

Nie przypuszczałem, że zakupy mogą być zarazem tak stresujące i kuszące
Nie przypuszczałem, że zakupy mogą być zarazem tak stresujące i kuszące archiwum prywatne
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?
  • Pamiętam, jako młody chłopak, kolejki do sklepu z czasów komuny. Stałem z rodzicami za kawą i czekoladą, a raczej czymś co tę czekoladę przypominało. Pamiętam te mijające godziny i ciągnące się w nieskończoność kolejkowe korowody, no i te puste półki sklepowe. Dziś to niewyobrażalne. Irracjonalne wspomnienie powróciło, kolejki ciągnące się przez całe parkingi sklepowe, tylko kartek żywnościowych tym razem nie było.

Niedziela 17 maja 2020
godz. 22.15
18529/925/7451
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
TOMASZ JASKUŁA
STAROSTA SULĘCIŃSKI

Staliśmy się „zakładnikami” własnych mieszkań, wsi, miast, krajów

  • Często powtarzanym zwrotem podczas trwającej pandemii jest „świat stanął na głowie”. Z pewnością można by napisać książkę, ba!, nawet kilka opasłych tomów, które potwierdziłyby tę tezę, w mniejszym lub większym zakresie. Zmieniła się bez wątpienia rzeczywistość nas otaczająca. Staliśmy się „zakładnikami” własnych mieszkań, wsi, miast, krajów.

  • Z dnia na dzień urwało się nasze życie towarzyskie, społeczne, publiczne. Zmieniło się wszystko. Czy na trwałe? Czy tylko na chwilę? Z pewnością niektóre czynności przeszły całkowitą tranformację i pozostaną takie również „po”. Mam na myśli choćby konferencje przy użyciu nowoczesnych platform internetowych. Na nie każde spotkanie firmowe czy samorządowe, trzeba jechać przysłowiowe 100 km. Z korzyścią dla środowiska, z oszczędności niektóre sprawy można po prostu załatwić online. Mam nadzieję, że część samorządowego i firmowego życia przeniesie się do sieci. Natomiast, jestem niemalże pewien, życie społeczne, wróci nie tylko do normalności, ale będzie jeszcze intensywniejsze. Widać to po nas, że tęsknimy za sobą.

  • Patrząc globalnie, wszystko wróci na swoje tory. Jako Europejczycy, ale i cała społeczność międzynarodowa (oczywiście nie mam na myśli ludzi z tzw. III świata), staliśmy się wygodni, zakochani w konsumpcjoniźmie. Nie wierzę, że nagle przestaniemy podróżować, wyjeżdżać służbowo, kupować na kredyt, dbać o przyrodę w jakimś nadzwyczajnym zakresie. Być może większy nacisk kładziony będzie na szerokorozumianą higienę osobistą i tyle. Nie chodzi o pesymizm lub czarnowidztwo, jedynie o wiarę (niestety) w sformułowanie, że „światem rządzi pieniądz”, a ci, którzy mają ich zdecydowaną większość, zrobią wszystko, żebyśmy szybko wrócili do życia sprzed pandemii.

    COMPONENT {"params":{"is_photo":"1","ids":[20006765]},"component":"selected"}

  • Mam jednak głęboką nadzieję, że to całe morze niesamowitych działań charytatywnych, odruchów serca, cały ocean dobroci i życzliwości zostanie z nami na dłużej, na bardzo długo. A nie jak po śmierci JPII, którego 100. rocznicę urodzin dzisiaj świętujemy, na chwilę.

  • Chciałbym również, żeby nie tylko w naszej świadomości i na teraz, takie zawody ja pielęgniarki, ratownicy medyczni, medycy i cały personel medyczny prócz uznania, dzisiaj powszechnego, otrzymali godziwe wynagrodzenie i społeczny, najwyższy szacunek.

Mam głęboką nadzieję, że to całe morze niesamowitych działań charytatywnych, odruchów serca, cały ocean dobroci i życzliwości zostanie z nami na dłużej,
Mam głęboką nadzieję, że to całe morze niesamowitych działań charytatywnych, odruchów serca, cały ocean dobroci i życzliwości zostanie z nami na dłużej, na bardzo długo – napisał w redakcyjnym cyklu GL Tomasz Jaskuła, starosta sulęciński. archiwum prywatne
  • Czy zrobiłem w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał?
  • Prywatnie, wywierciłem własnoręcznie przydomową studnię.
  • Zawodowo robiłem to, co do mnie należało, o czym na bieżąco, na portalu społecznościowym, informowałem powiatową (i nie tylko) społeczność. 8 lat burmistrzowania w Lubniewicach, gdzie żeby zrobić „coś”, przez nieustannie słabą sytuację finansową, trzeba było mnóstwa kreatywności, ogromu zaangażowania, ale przede wszystkim wrodzonego ADHD, zrobiły swoje. W dobie kryzysu, szczególnie w pierwszej jego fazie, czułem się jak „ryba w wodzie”, organizując pomoc dla Domu Pomocy Społecznej czy Powiatowego Szpitala. Lubię zadaniowość i działanie pod presją czasu i na tzw. adrenalinie, więc im trudniejsze zadanie, tym byłem bardziej zmotywowany, żeby osiągnąć sukces. Najlepszym przykładem są maski, które załatwiłem od firmy Decathlon i WOŚP, i „respiratorki” do nich, które otrzymaliśmy z Fundacji Makerspace, a które trafiły do sulęcińskich medyków, jako drugich w naszym województwie.
  • Nie zmienia to jednak faktu, że wolałbym zdecydowanie pracę w normalnych warunkach i skupiać się na zadaniach, które powiat ma przed sobą.
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?
  • W pierwszej fazie zdziwiony byłem karnością i posłuszeństwem nas jako społeczeństwa. Kontaktując się ze znajomymi, choćby z Chin, opowiadałem, jak to niesamowicie, aż do nas niepodobnie, przestrzegamy zaleceń rządu. To zdumienie, ten mój stan, trwał mniej więcej do majówki. M.in. do Lubniewic zjechali turyści, którzy pokazali, gdzie mają zalecenia GIS, ministra zdrowia i innych organów. Setki, jak nie tysiące osób, bez maseczek. Można dyskutować, czy chronią, czy nie chronią itp. itd. Fakt jest taki, że do dnia dzisiejszego obowiązek istnieje, a my, jak to we krwi naszej już jest, nie lubimy ograniczeń, lubimy natomiast być na przekór. Oby ten przekór nie wyszedł nam bokiem i oby za czas jakiś najbardziej popularnym zwrotem np. zamiast „hot16challange2” nie był „głupi Polak po szkodzie”.

Cykl redakcyjny „Gazety Lubuskiej”: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Próbuję jakoś zapisać ten czas, chciałbym więc Cię/Pani/Pana prosić o współudział i odpowiedzi.

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?
  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?
  • Czy zrobiłem/zrobiłam w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał(a)?
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?

Możesz/może Pan(i) odpowiedzieć krótko i długo, na jedno pytanie i na każde. Bardzo mi zależy, żeby to Pani/Pan, żebyś to Ty zdecydował (a), jak się przedstawić. Jeśli jeszcze otrzymam od Ciebie/Pani/Pana towarzyszącą fotkę (Twoją/Pani/Pana lub otoczenia, tego, co robisz lub co widzisz), będę tym bardziej zobowiązany/będzie całkiem ekstra. Możesz/może Pan(i) to wysłać np. Messengerem czy na [email protected]. Z odpowiedzi Twojej/Pani/Pana, moich Bliskich, Kolegów i Koleżanek, Znajomych, Mniejznajomych, a może i Całkiem Nieznajomych buduję redakcyjny cykl „Gazety Lubuskiej” Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Wiadomość (dopasowaną do adresata, bez tych wszystkich ukośników) wysłałem do wielu osób. Niektóre z nich już odpisały - odpowiadając na moje pytania albo całkiem według własnego pomysłu. Z niektórymi rozmawiałem telefonicznie albo wymieniałem się wiadomościami na Messengerze. Każda taka wypowiedź czy rozmowa jest dla mnie niebywale ważna.
Dzięki wielkie!
A może Ty, Pani i Pan też dacie się namówić?
Zapraszam!
Zbigniew Borek

Inna Polska. Marzec 2020. Tak koronawirus zmienił Lubuskie:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska