MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczypiorniści Stelmetu wygrali i to się liczy (zdjęcia)

(eska)
Krzysztof Martyński trafił osiem razy i był najskuteczniejszym zawodnikiem AZS-u Stelmetu UZ
Krzysztof Martyński trafił osiem razy i był najskuteczniejszym zawodnikiem AZS-u Stelmetu UZ fot. Tomasz Gawałkiewicz
Ekipa z Zielonej Góry, która bardzo potrzebuje punktów, w sobotę podreperowała swe konto.

[galeria_glowna]

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - AZS AWF WARSZAWA 28:27

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - AZS AWF WARSZAWA 28:27

STELMET AZS UZ: Śledź, Koledziński - Martyński 8, Wittke 6, Fijałkowski 4, Kociszewski i Petela po 3, Baran 2, Cichy i Hofman po 1, Buś, Jarowicz, Klimas, Zarenkiewicz.

AZS AWF: Adamek, Radoła - Piotrowski 5, Gozdur, Kolczyński i Kwiatkowski po 4, Szklarski 3, Jaszczyński i Smolarczyk po 2, Gadziński, Kapuściński i Pakulski po 1, Królak.

Kary: 8 min - 6 min. Sędziowali: Ireneusz Szumański (Gliwice) i Leszek Pazur (Ruda Śl.). Widzów 150.

Początek spotkania był bardzo wyrównany, pierwsze prowadzenie Stelmet AZS UZ objął w 8 min, po bramce Pawła Barana. Za moment Krzysztof Martyński wykorzystał rzut karny i zrobiło się 5:3. Ale nie potrafiliśmy utrzymać tej przewagi. Drugi zryw gospodarzy nastąpił w 22 min. Najpierw trafił Martyński, dwa gole dołożył Krzysztof Wittke i było 12:9. Na przerwę schodziliśmy jednak z minimalną zaliczką.

W drugiej odsłonie Stelmet już nie oddał prowadzenia i z każdą chwilą coraz bardziej kontrolował wydarzenia na parkiecie. Podobnie jak dwa tygodnie temu w Tczewie, tak i w sobotę niezłą zmianę dał Cyprian Kociszewski. Po akcjach młodego lewoskrzydłowego prowadziliśmy 25:20 w 52 min i najwyżej, bo 28:22 w 58. I właśnie w tym momencie coś się zacięło.

.

- W obronie przeciwnicy przeszli na krycie każdy swego, a my nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić - zauważył kierownik zespołu gospodarzy Józef Grzegorczyn. Efekt? W ciągu 2 minut straciliśmy aż pięć bramek! Szkoda tej końcówki, bo zwycięstwo mogło być dużo bardziej efektowne, ale i tak najważniejsze są punkty.

- Grę w obronie oceniam pozytywnie, choć też nie ustrzegliśmy się błędów, bo straciliśmy 27 goli - rozliczał chłopaków Książkiewicz. - Ale w 80 procentach było to to, co już bym chciał. W ataku mamy jednak problem. Szczególnie gdy przeciwnik wyjdzie do nas wyżej.

W sobotę w drużynie gospodarzy zabrakło Pawła Biłki, który w poprzednim tygodniu odszedł do Piotrkowa Tryb. - I nie żałuję - skomentował krótko trener. - Zobaczył, że okręt tonie i uznał, że trzeba uciekać, a nie wylewać wodę i łatać dziury. Cieszę się, że chłopcy poradzili sobie bez niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska