Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześćdziesiąt lat minęło jak jeden dzień

Janczo Todorow
- Jeszcze tyle samo lat przeżyłbym z tą samą żoną, po co mi inna - mówi Władysław Kochanowski o małżonce Mariannie.
- Jeszcze tyle samo lat przeżyłbym z tą samą żoną, po co mi inna - mówi Władysław Kochanowski o małżonce Mariannie. Janczo Todorow
Udało im się szczęśliwie przeżyć wspólną drogę życiową przez ponad 60 lat. Dziś cieszą się dobrym zdrowiem i gromadką wnuków i prawnuków. - Trzeba żyć w zgodzie, wtedy wszystko się układa - radzą Marianna i Władysław Kochanowscy z podżarskiego Bieniowa.

Pan Władysław urodził się w Niemczech, dokąd już przed pierwszą wojną światową wyemigrowała jego matka. Do Bieniowa przyjechał w 1947 roku, potem już nie mógł wrócić do Niemiec i tak pozostało. Pani Marianna pochodzi z łódzkiego, do dziś pamięta jak z rodzicami przyjechała w wagonach bydlęcych na Ziemie Odzyskane. - Uciekaliśmy od Ruskich, bo bracia należeli do AK, obu zabiło UB. Z tego powodu dwa lata temu dostałam od prezydenta Lecha Kaczyńskiego krzyż komandorski odrodzenia Polonia Restituta, którym uhonorował pośmiertnie obu moich braci - opowiada pani Marianna.

W latach 50. któregoś dnia pan Władysław, młody wtedy chłopak, zapytał Mariannę czy pójdzie z nim na potańcówkę. A potańcówki, bo wtedy dyskotek nie było, urządzano w pięknym pałacyku w sąsiednim Włostowie. Pałacyku już dawno nie ma został zrównany z ziemią. Ale pozostała miłość i przetrwała przez 61 lat do dziś.

Diamentowe gody to wspólnie małżeńskie pożycie przez 60 lat, a oni są razem o rok więcej. Skąd ta różnica? - W czerwcu 1950 roku wzięliśmy ślub kościelny, udzielał go nam ks. Sieńko. Stało się tak, że córka miała się urodzić już w maju następnego roku i zostałaby zapisana na moje nazwisko. Wtedy poszliśmy do USC w Żarach i tam wzięliśmy ślub cywilny - wspomina jubilatka.

Urodziła dwie córki - Grażynę i Barbarę, oraz dwóch synów - Władysława i Ireneusza. Ireneusz niestety już nie żyje. Kiedy odchowała dzieci, w 1969 roku rozpoczęła pracę w klubie Ruchu w Bieniowie, gdzie przepracowała dwadzieścia lat. Mąż z kolei pracował jako kierowca w PGR. Oboje dociekali się trzech wnuczek i czterech wnuków, a na dodatek dwóch prawnuków i jednej prawnuczki. - Trzeba żyć w zgodzie, nie kłócić się, jak jedno za dużo gada, drugie powinno milczeć - radzą szczęśliwi jubilaci.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska