LEKARZ NA NFZ KOLEJKA

W szpitalu w Zielonej Górze średnio co piąty pacjent nie zgłasza się na umówioną wizytę w przyszpitalnych poradniach. W gorzowskiej lecznicy to 10, a w Nowej Soli 15 procent wszystkich pacjentów. Rocznie nawet kilka tysięcy Lubuszan nie przychodzi na wizytę, choć lekarz na nich czeka.

Pacjenci zapłacą karę za niestawienie się na umówioną wizytę u lekarza? Taki pomysł rozważa Ministerstwo Zdrowia. Chociaż to dopiero wstępne rozwiązanie, to już teraz jest krytykowane przez przedstawicieli niektórych szpitali.

Miały być krótsze kolejki. Są krótsze przy jednych schorzeniach, a dłuższe – przy innych. Na operację zaćmy zostały zniesione limity w szpitalach. W szpitalu wojskowym na Szaserów w Warszawie 50 pacjentów zostało jednak w ciągu ostatnich dni odesłanych z zaplanowanych operacji na okulistyce.

Największy problem w naszym regionie jest z umówieniem wizyty w poradni chirurgii naczyniowej. U "naczyniowca" na wizytę poczekamy nie tylko kila dni, czy miesięcy, ale... więcej niż rok. Długie kolejki pacjentów ustawiają się też do audiologów i hematologów. Z lepszych informacji: terminy do kardiologów, czy też chirurgów nie są za bardzo odległe. Ale co ważne: podane przez nas najbliższe terminy wizyt pochodzą z całego województwa. Może więc zdarzyć się, że np. mieszkaniec pólnocy lubuskiego szybciej umówi się na wizytę np. w Zielonej Górze niż w okolicach swojej miejscowości. I odwrotnie. Dodamy też, że podane przez nas terminy mogą ulec zmianie. Kliknij na zdjęcie i dowiedz się, kiedy najszybciej umówisz się na wizytę do: kardiologa, okulisty, stomatologa, alergologa, nefrologa, dermatologa, ginekologa, urologa, neurologa, onkologa, hematologa, audiologa, chirurga naczyniowca, chirurga, ortpedy, czy też reumatologa.

Kierowany przez ministra Łukasza Szumowskiego resort dwoi się i troi, by wymyślić sposób na skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów. Tymczasem zarządzający ambulatoryjną opieką specjalistyczną na Pomorzu alarmują - nic nie zmienia się na lepsze, kolejne zmiany przepisów tylko potęgują chaos i niezadowolenie pacjentów, bo kolejki do specjalistów zamiast maleć, są coraz dłuższe.

NFZ zniesie limity finansowania na pierwsze wizyty do najbardziej obleganych specjalistów? Takie posunięcie miałoby rozwiązać problem kolejek do lekarzy. Jak informuje "Rzeczpospolita", już wkrótce ma ujrzeć światło dzienne projekt rozporządzenia prezesa NFZ. Co miałoby się zmienić i kto za to zapłaci?

- Jestem naprawdę wyrozumiałą osobą. Wiem, że czasami trzeba poczekać, aby coś uzyskać. Ale na litość boską, kiedy coś zmieni się, jeśli chodzi o rejestrację do lekarzy specjalistów na kasę chorych?! - napisał do nas Czytelnik.

Ponad 57 tysięcy Lubuszan czeka w kolejce do specjalisty albo na badania. I jeszcze trochę poczeka, bo obietnice, że kolejki będą krótsze, można między bajki włoży. Lekarze mówią, że to wina systemu i polityki państwa. Urzędnicy, że pieniądze na leczenie są, ale to lekarze nie chcą pracować. A pacjenci? Też nie są bez winy. Tylko w marcu prawie 9 tysięcy osób nie przyszło na umówioną wizytę do specjalisty.

Do okulisty poczekamy nawet pół roku, do endokrynologa rok, a chirurg przyjmie od razu. Gdzie? Sprawdziliśmy, jak wyglądają kolejki do specjalistów.

Czas oczekiwania w kolejce do poradni kardiologicznej w Gorzowie? Prawie rok! Podobnie w Nowej Soli. Diabli biorą, jak człowiek usłyszy coś takiego. Jeszcze gorzej, kiedy sobie uświadomi, dlaczego musi czekać.

Na wizytę u kardiologa, czy ginekologa trzeba czekać nawet trzy miesiące. Długo? Lekarze pocieszają, że przecież przed gabinetami okulisty i dermatologa nie ma wcale kolejek...!

- Lepiej od razu się powiesić niż stać w tej kolejce! - gorzowianin Roman Cieślak zdenerwował się, gdy około 10.00 przyszedł do szpitala zarejestrować się do kardiologa. Przed nim czekały już setki osób. Niektórzy od 22.00 dnia poprzedniego!

Katarzyna Łuczak już jest po operacji zaćmy. W gorzowskim szpitalu leżała trzy dni, zabieg trwał 15 minut, czekała na niego dwa lata. Gdyby zdecydowała się na lecznicę w Kostrzynie czekałaby o połowę krócej

Chorujemy na potęgę, przychodnie trzeszczą w szwach. Coraz trudniej dostać się lekarza. - Nie jesteśmy w stanie przyjąć więcej pacjentów - powiedział nam wczoraj Jan Jarosz, szef gorzowskiej przychodni.