Dzień przed świętami po południu na skrzyżowaniu ulic Wojska Polskiego i Przyszłości tir zablokował prawie całkowicie ruch. - Droga była zatarasowana przez dobre 15 min. Ciężarówka stała tak jak na zdjęciu, uniemożliwiając prawie całkowicie przejazd - poinformował nas Czytelnik. - Przyczyną były prawdopodobnie hamulce, które nawaliły w przyczepie. W końcu pojawił się czarny bus, chyba z firmy transportowej i jakoś ruszyli - relacjonuje.
Zdarzenie odkryło jednak niebezpieczeństwo, jakie czai się przy tym skrzyżowaniu. Około 300 m dalej na ruchliwej ulicy Wojska Polskiego biegnącej z centrum Nowej Soli do zjazdu na S3 jest kolejowy przejazd. - Korki w tym miejscu to codzienność. Jak są zamknięte szlabany, to sznury aut ciągną się nawet na kilkaset metrów. Wtedy widać cały brak wyobraźni kierowców, którzy jeżdżą pod prąd wymijając stojących. O nieszczęście jest wtedy łatwo - mówią okoliczni mieszkańcy.
Zdarzenie z zepsutym tirem pokazuje, że blokada na skrzyżowaniu może się skończyć tragicznie. Na przykład dla kierowcy, który utknie pomiędzy szlabanami. - Już na etapie projektowania przebudowy ul. Przyszłości zwracałem uwagę na korki tworzące się przy przejeździe kolejowym. Cały czas sobie wyobrażam sobie sytuację, gdy ktoś zostaje zamknięty miedzy szlabanami - mówi radny powiatu Jerzy Patelka. Na kilku sesjach rady powiatu zwracał już uwagę, by przy projektowaniu rozważono możliwość zrobienia tam dwóch pasów ruchu. - Tak, by maksymalnie rozładować kolejki aut i ruch od miasta na obwodnicę - wyjaśnia radny.
- Wyjątkowej sytuacji, jak ta z tirem, nie da się przewidzieć, ale problem tego skrzyżowania jest duży i wciąż zastanawiamy się nad jego przebudową - odpowiada Wiesław Staruch, szef powiatowego zarządu dróg. - Projekt i tak już zmienialiśmy. Miała być tam wysepka, ale i z niej zrezygnowaliśmy. Uznaliśmy, że wysepkę namalujemy na jezdni, by mogły zmieścić się tam manewrujące ciężarówki - wyjaśnia.
Szukanie pomysłu na rozwiązanie tego komunikacyjnego problemu ma wieloletnią historię. Przed laty był nawet abstrakcyjnie wyglądający pomysł budowy wiaduktu zaczynającego się na wysokości kina Odra, biegnącego nad torami i opadającego kilkaset metrów dalej. Ale na przeszkodzie stanęły koszty i to, że na takie rozwiązanie nie godziła się kolej.
Odnowiona w ramach schetynówek droga właśnie została oddana do użytku. Problem komunikacyjny pozostał. Zdaniem radnego Patelki należało wykorzystać pas chodnika i tereny przy pobliskim markecie. Tak się nie stało. Kłopot jest jeden: ciasnota.
- By wcisnąć dodatkowy pas ruchu trzeba by wykupić grunty. Obok są prywatne posesje i market z dużym placem parkingowym - wyjaśnia Wiesław Staruch. Zapewnia, że zarząd dróg wciąż obmyśla sposoby na rozwiązanie komunikacji. - Można spróbować inaczej ustalić pierwszeństwo przejazdu. Jednak jeśli pierwszeństwo będą mieli kierowcy wyjeżdżający z ul. Przyszłości, to zablokują któryś z kierunków na Wojska Polskiego - zastanawia się W. Staruch.
Jego zdaniem kłopot może potrwać jeszcze dwa, trzy lata. Do czasu ukończenia budowy południowej obwodnicy miasta. Wtedy ruch na trasie Kożuchów - Poznań będzie omijał miasto. Tymczasem wciąż to wygląda jak wybieranie mniejszego zła i kuszenie złego losu. - Swoją drogą, wydaje mi się, że ten temat jeszcze wróci - twierdzi Jerzy Patelka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?