Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To przez wojnę musieli uciekać

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Radny Ryszard Bigaj (z lewej) i Günter Greiser podczas ostatniej wizyty byłych mieszkańców gminy Zabór. Polacy i Niemcy wspólnie bawili się na pikniku rodzinnym w Łazie.
Radny Ryszard Bigaj (z lewej) i Günter Greiser podczas ostatniej wizyty byłych mieszkańców gminy Zabór. Polacy i Niemcy wspólnie bawili się na pikniku rodzinnym w Łazie. Paweł Kozłowski
- To nie Polacy nas wypędzili. Musieliśmy wyjechać z powodu wojny, ale nikt z tego powodu już nie cierpi - mówi Günter Greiser, były mieszkaniec wsi Wielobłota. Miejscowi ich zapraszają i oni przyjeżdżają. Od kilku lat.

- Opuściliśmy rodzinne strony, ale to nie jest strata. W Niemczech czekała na nas lepsza perspektywa i przyszłość - mówi 75-letni dziś Greiser, który mieszka w Gramzow, zaledwie 40 km od Szczecina. Z Wielobłot uciekał w październiku 1945 r. - Wyjeżdżaliśmy, tak jak staliśmy. Mieliśmy zaledwie dwie godziny na spakowanie, braliśmy tylko bagaże podręczne - dodaje pan Günter. Dla niego, wówczas małego dziecka, wspomnienia z czasów wojny nie są tak traumatyczne. - Wszyscy mieli broń, ale nikt nie strzelał. Rosjanie byli dla nas przyjaźni i życzliwi. Dzieci obejmowali specjalną ochroną, nic nam nie mogło się stać - opowiada.

Komentarze po emisji kontrowersyjnego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie"

Ernst Pheiffer w momencie zakończenia wojny miał 24 lata. Ostatni raz w Wielobłotach, przed kapitulacją Niemiec, był w 1944 r. - Służyłem wtedy w marynarce wojennej i miałem krótki urlop - mówi. Z rodzinną wsią wciąż wiąże go wielki sentyment. - Traktuję ją, jak moją ojczyznę. Ale za nasz wyjazd nikogo nie winię. To było po prostu następstwo wojny - dodaje Pheiffer. 92-latek w zeszły weekend zobaczył swój były dom. Do Polski przyjechał z żoną Anitą, z którą jest od 43 lat, i grupą około 50 rodaków. To byli mieszkańcy Wielobłot, Łazu oraz ich potomkowie. Gminę Zabór odwiedzili z okazji pikniku rodzinnego, który przygotowało Stowarzyszenie Sympatyków Łazu, rada sołecka oraz mieszkańcy. Niemcy przyjechali po raz drugi w tak zorganizowany sposób, choć we wsiach są systematycznie od lat. Kontakt ze swą gminą utrzymywali głównie dzięki Julianowi Simonjetzowi, który od 86 lat mieszka w Zaborze.

W czerwcu 1945 r. Rosjanie wypędzili jego przyjaciół i sąsiadów, a część z nich sama wyjechała jeszcze w styczniu. - Po wygnaniu także mieli ciężkie życie. Niemcy z zachodu nie chcieli ich uznać. Mówili: wy Polaki jesteście - opowiada Simonjetz. On, syn Ormianina i Polki, został, bo nie miał obywatelstwa. Niemcy urodzeni w Zaborze odwiedzają go do dziś. - Ludzie zza Buga, którzy tu się osiedlili, byli biedni, ale dobrzy. Oni byli "Ruskami", my "Niemcami". Świetnie się dogadywaliśmy - uśmiecha się pan Julian.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska