Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trochę sztuczne

(syl)
Czy wiesz, że możesz kupować parówki, w których nie ma w ogóle mięsa? A kiełbasa, która wygląda jak dobrze uwędzona, może być tylko apetycznie pomalowana specjalnymi preparatami?

W Polsce nie ma przepisów, które określają ile mięsa powinno być w jego przetworach. Kiedyś ze 100 kg mięsa produkowano 52 kg kiełbasy lub 86 kg szynki. Dziś z tej samej ilości wieprzowiny można uzyskać nawet 200 kg wyrobów! Jak to możliwe?
- Jeśli ktoś mnie pyta, ile mięsa jest w parówce, mówię, że może go nie być wcale - wyjaśnia Ewa Mazurkiewicz, dyrektor zielonogórskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gorzowie Wlkp. - Dziś producenci mogą swoje wyroby nazywać, jak im się podoba. Dlatego np. śląskie z każdego zakładu są inne.

Szpik i chrząstki

Skoro nie ma przepisów nakazujących określone proporcje w kiełbasach i parówkach, to nie można tego wymagać. Kontrolerzy inspekcji mogą jedynie sprawdzać, czy skład wybranego produktu zgadza się z tym, co jest zapisane w zakładowych dokumentach. A nie, czy w parówce jest mięso.
Teraz niemal do wszystkich wędlin dodaje się skrobię, soję, a także substancje zatrzymujące wodę, np. polifosforany, azotany, ulepszacze (te pierwsze są szczególnie szkodliwe dla dzieci, bo źle wpływają na kości).
Od 10 lat można także wykorzystywać mocno rozdrobnione mięso okostniowe. Co to jest? Zmielona mieszanina kości, szpiku, chrząstek i ścięgien, najczęściej dodawana do parówek, pasztetowych i kaszanek.
Przeciętna parówka składa się więc tylko w kilku procentach z mięsa, a reszta to tłuszcz, sól i bardzo dużo wody. Wszystko to jest mieszane w urządzeniach na gładką masę.
- Uczciwy producent powinien zaznaczyć na etykiecie, że produkt jest wysokowydajny, czyli "napompowany wodą ", a wędzonka jest szynkopodobna - podkreśla Mazurkiewicz. - Mimo że tego wymaga prawo, czasami producenci tego nie robią.

Dużo za mało

PIH w Zielonej Górze skontrolował 15 tanich kiełbas - wszystkie kosztowały mniej niż 10 zł za kilogram. Z dokumentów wynikało, że każda z nich zawiera niemal minimalne ilości białka, czyli mięsa. A mimo to w sześciu było go jeszcze mniej, niż miało być.
Co więc może zrobić klient, by nie zostać oszukanym? Jeśli tylko go stać, powinien wybierać wyroby, które są droższe. Ale i tak nie będzie miał pewności, czy czegoś do nich nie dodano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska