MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uratowała psiaki od śmierci. Urzędnicy każą jej zapłacić ponad 4 tys.!

Janczo Todorow
- Bardzo lubię zwierzęta i nie pozwolę, żeby cierpiały - mówi Jolanta Jureczko. - To absurd, że jestem obciążana za ratowanie szczeniaków.
- Bardzo lubię zwierzęta i nie pozwolę, żeby cierpiały - mówi Jolanta Jureczko. - To absurd, że jestem obciążana za ratowanie szczeniaków. Janczo Todorow
Jolanta Jureczko, szefowa żarskiego stowarzyszenia ochrony zwierząt uratowała sukę ze szczeniętami w Lubsku. Za to, że przekazała je do schroniska w Żarach, ma zapłacić ponad 4 tys. zł.

- Dowiedziałam się, że w jednym z bloków w Lubsku ktoś porzucił małe. W pobliżu znalazłam też ich matkę. Suka zaprowadziła nas do mieszkania swojego właściciela. Warunki były tam okropnie ale w domu były tylko dzieci. Na dworze panował mróz, życie szczeniąt było zagrożone. Wtedy w asyście pracownika urzędu miasta i policji zabraliśmy pieski do żarskiego schroniska. Przedtem uzgodniłam to w rozmowie z prezesem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, który prowadzi schronisko - opowiada J. Jureczko.

Po koniec lutego szefowa stowarzyszenia otrzymała z ZGM pismo, że zostanie obciążona za przyjęcie psów do schroniska oraz ich utrzymanie na czas pobytu w placówce. Wyliczono, że J. Jureczko ma zapłacić nieco ponad 4,2 tys. zł. Dlaczego? Ponieważ, urząd miasta w Lubsku odmówił pokrycia kosztów, pomimo, że ma zawartą odpowiednią umowę z Żarami.

- Te szczeniaki nie były bezdomne, policja ustaliła ich właściciela - wyjaśnia Józef Laudański z lubskiego ratusza. - Panie ze stowarzyszenia zadecydowały, że zabiorą je do schroniska. My zajmujemy się natomiast tylko bezdomnymi psami, a jest ich bardzo dużo. Nie mogę rozrzucać pieniędzmi naszej gminy.

- Ja również nie mogę kosztem podatników wydawać pieniądze niezgodnie z przepisami - mówi Krzysztof Jarosz, prezes ZGM. - Mamy cennik, który stosujemy również w umowie z Lubskiem. Mamy ustalone jednorazowe opłaty za przyjęcie psa. Do tego dochodzą koszty ewentualnego leczenia. Natomiast dzienny pobyt zwierzaka kosztuje 13 zł. Oznacza to, że za roczne utrzymanie pięciu psów w naszym schronisku gmina Lubsko musi zapłacić ok. 46 tys. zł.

- Skoro Lubsko płaci tyle pieniędzy, dlaczego jeszcze ja muszę zapłacić za szczeniaki z tego miasta? To był nasz błąd, że oddaliśmy je do schroniska, bo dwa już zdechły, a dwa są bardzo chore. Nie doszłoby do tego, gdybyśmy je chowały same. A kiedy je przyjmowano, lekarz stwierdził, że są w bardzo dobrej kondycji. Nie zapłacę. Skieruję skargę do prokuratury - oburza się J. Jureczko.- Jeżeli szefowa stowarzyszenia nie zapłaci rachunku, to skierujemy sprawę do sądu - zapewnia K. Jarosz.

Wielokrotnie już pisaliśmy o bojach, jakie toczy Jolanta Jureczko, prezes stowarzyszenia ze schroniskiem dla zwierząt. Jej zdaniem, opieka w tej placówce pozostawia wiele do życzenia, więc to powoduje, że psy chorują i padają. Próbowała też niejednokrotnie interweniować i kontrolować placówkę w sytuacjach, kiedy jej zdaniem zwierzętom działa się krzywda.

Swoje uwagi i spostrzeżenia przedstawiła także radnym na spotkaniu, które odbyło się niedawno w ratuszu. Miała za złe, że szczeniaki umieszczone pod koniec starego roku w schronisku padły. Ostatnio, kiedy ujawniono porzucone psiaki w żarskim pałacu, postanowiła nie oddawać je do schroniska, a za zgodą właściciela dokarmiać je na miejscu. Teraz doszło do kolejnego konfliktu.

- Pani Jureczko nie ma uprawnień do kontroli schroniska, ale wchodzi pod pretekstem, że chce zaadaptować psa. Tymczasem nęka pracowników ciągłymi uwagami. Lekarz weterynarii nieustannie bada szczeniaki, a to, że niektóre z nich padły to nie jego wina. W szpitalu też ludzie umierają. Szefowa stowarzyszenia ciągle przedstawia naszą placówkę, jako miejsce gdzie dokonywana jest eutanazja zwierząt. Średnia umieralność psów w schroniskach w kraju jest na poziomie 25 proc. a w naszym tylko niewiele ponad 10 proc. Będziemy się bronić przed oczernianiem i szkalowaniem. Pani Jureczko ciągle nas straszy prokuraturą. Nie boimy się niezależnej kontroli, niech wreszcie się ona odbędzie - zaznacza K. Jarosz.

Działaczki stowarzyszenia nie ukrywają, że chętnie przejęłyby w swoje ręce prowadzenia schroniska. Chcieliby zaprowadzić nowy porządek i lepiej, ich zdaniem, troszczyć się o psy. - Nie martwię się o to, placówkę kiedyś prowadził Pekom, teraz ZGM. Jak panie ze stowarzyszenia chcą to niech biorą schronisko. Oczywiście jeżeli władze miasta wyrażą zgodę - dodaje K. Jarosz.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska