10-letni Mariusz Sołtysiak jeszcze niedawno spędzał czas jak jego rówieśnicy. Niestety we wrześniu zachorował na ziarnicę złośliwą (czyli raka węzłów chłonnych) i odtąd kolejne dni to dla niego nieustanna walka. Niedługo znów pojawi się w klinice we Wrocławiu, gdzie lekarze podadzą mu 26 już chemię. Jego historia poruszyła wielu ludzi dobrego serca, którzy postanowili pomóc chłopcu. W sobotę odbyły się dwie duże imprezy, podczas których zbierano pieniądze na potrzeby Mariusza. Zaczęło się od popołudniowej akcji tanecznej "Serce Ulicy" organizowanej przez Andrzeja Gliwę.
- To już nasza tradycja, że zbieramy pieniądze na chore dzieci - mówi choreograf Piotr Łubiński. - Tym razem chcemy spełnić marzenie Mariusza. Na scenie pojawili się tancerze z całej Polski, był pokaz juniorskiej grupy Open Bugs Team, która zdobyła brąz na Mistrzostwach Świata w hip - hop'ie.
Przy wejściu do teatru na wchodzących czekały wolontariuszki z puszkami. - Ci, którzy czują ciepło w sercu wrzucają ile mogą - twierdzi Maria Miłuch, przewodnicząca Miejskiej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych. - Na chwilę odwiedził nas Mariuszek z tatą. Chłopiec opowiadał o swoich marzeniach, chciałby zostać sportowcem. Wierzę, że mu się uda.
Była też licytacja tortu upieczonego przez piekarnię Grono (poszedł za 500 zł) i złotego serduszka (200 zł). Łącznie do puszek w teatrze trafiło 582,89 zł.
A wieczorem w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela odbyła się jubileuszowa piąta akcja Grzegorza Hryniewicza pod hasłem "Warto jest pomagać". W świątyni mimo trzaskającego mrozu pojawiły się tłumy. - To świetny sposób, żeby poczuć atmosferę świąt, a przy tym zrobić coś dobrego - tłumaczy Mirek Łukowski. A Karolina Muszyńska dodaje, że każdy dobry uczynek kiedyś nam się zwróci. - To straszne, że takie małe, niewinne dziecko, musiało już tyle wycierpieć.
W kościele nie zabrakło Mariusza z rodzicami. Pan Ryszard nie potrafił ukryć wzruszenia: - To, że tylu ludzi chce nam pomóc ma dla nas ogromne znaczenie, dziękuję z całego serca.
Koncert rozpoczął się od występu kapeli koźlarskiej z gminy Babimost. Później na scenie w nowoczesnych aranżacjach kolęd pojawili się jeszcze: Paulina Gołębiowska, Monika Kręt, Barbara Tritt, Amila Zazu i zespół Subito. Burzę oklasków wywołał występ rodzinnego trio Hryniewiczów: Małgorzaty, Marcina i Grzegorza.
- Panowała świetna atmosfera - oceniają Urszula Zemła i Zdzisław Sielicki. - Można było pośpiewać, ale i zadumać się nad życiem. Siedzieliśmy w ławce niedaleko Mariuszka. Człowiek od razu sobie myśli, że nigdy nie wiadomo, co nas spotka.
W świątyni cały czas byli obecni żołnierze z IV pułku zielonogórskiego, którzy zbierali datki. - Chodzi o syna naszego kolegi z dywizji, nie mogliśmy go zawieść - mówi starszy szeregowy Adrian Saulewicz.
Łącznie zbiórka na konto stowarzyszenia, do puszek wojaków i ze sprzedaży aniołków oraz płyt z musicalu "Studenty" dała aż 6.550,31zł, 10 Euro, bon o wartości 50 zł i specjalne mleczko dla chorych na nowotwory!
- Pomysł, żeby pomóc Mariuszowi podsunęła mi nasza wizażystka Kasia Prokopyszyn - zdradza G. Hryniewicz. - Jego historia jest wstrząsająca. Skrzyknąłem znajomych i jak zwykle nikt nie odmówił. W końcu okazane dobro zawsze do nas wraca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?