Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gorzowie są dziury, że strach jeździć

ANNA RIMKE, (woj) 0 95 722 57 72 [email protected]
Najgorsze dziury są w centrum miasta. Na ul. Sikorskiego nie brakuje długich na kilkadziesiąt centymetrów wyrw.
Najgorsze dziury są w centrum miasta. Na ul. Sikorskiego nie brakuje długich na kilkadziesiąt centymetrów wyrw. fot. Aleksander Majdański
- Niektóre ulice to masakra! - mówi pani Beata z Karnina. Jeździ po mieście codziennie i boi się, że w końcu coś urwie w samochodzie. Urzędnicy tłumaczą, że starają się łatać asfalt na bieżąco, ale zimą na starych ulicach to trochę jak walka z wiatrakami.

Dziury są prawie na każdej drodze. Kierowcy jako najgorsze jednak wymieniają ulice w centrum miasta: Sikorskiego, Nadbrzeżną, Cichońskiego, Składową aż po Mieszka I i Kazimierza Wielkiego. Niektóre mają ,,tylko'' ponad 20 cm średnicy, inne są tak głębokie, że wpadnięcie w nie kołem grozi urwaniem zawieszenia. A choćby ul. Nadbrzeżną trzeba jeździć slalomem, żeby nie wpaść w jedną z takich dziur.

Objeżdżają miasto

- Żona myślała, że amortyzatory ma popsute, bo tak ją trzęsło na drodze. A to przez małe dziury na całej długości jezdni. Nie potrzeba wielkich wyrw w asfalcie, żeby zniszczyć auto - opowiada mężczyzna z ul. Kazimierz Wielkiego.

Kierowcy, z którymi rozmawialiśmy, zauważają też, że drogowcy co chwilę łatają asfalt. - Ale to nie ma sensu. Rzucą coś w tę dziurę, przydepczą. A potem woda podejdzie, przyjdą mrozy i znowu asfalt się rozwala - krytykuje Marek Mańka z os. Staszica.
Miasto odpowiada jednak, że łatanie asfaltu zawsze jest robione okrągły rok. - A duże dziury, które zagrażają bezpieczeństwu, są zalepiane nawet podczas deszczu - tłumaczy Jolanta Cieśla, rzeczniczka magistratu. Twierdzi, że urzędnicy mają świadomość, że takie prace są tylko na chwilę i że po krótkim czasie znów w tym miejscu powstanie wyrwa. - Ale chodzi o to, żeby nikt sobie nie zrobił krzywdy przez taką dziurę - dodaje rzeczniczka.

Urzędnicy regularnie objeżdżają miasto i robią inwentaryzację dziur w asfalcie. I te największe od razu zlecają do naprawy. - Przyjmujemy też zgłoszenia mieszkańców. Jeśli wskazują rzeczywiście duże dziury, to je naprawiamy - mówi J. Cieśla.

Podobnie jest też np. w Sulęcinie, gdzie przed największymi mrozami dziury "zaplombowano" masą bitumiczną. - Niestety, w wyniku znacznego obniżenia temperatury, niektóre pojawiły się na nowo. Poza tym po naszych drogach wciąż jeździły piaskarki, które także przyczyniły się do uszkodzeń - mówi zastępca burmistrza Zbigniew Gruca. Ale sulęcińskie służby czekają tylko na osuszenie dróg, żeby ponownie załatać ubytki.

Płacą odszkodowania

Od początku stycznia już dwie osoby zgłosiły się do gorzowskiego magistratu o wypłacanie odszkodowania za uszkodzony na dziurach samochód. Miasto jest ubezpieczone od takich zdarzeń.- Gdyby mi się coś takie zdarzyło, to też od razu zrobiłbym zdjęcia i zażądał od miasta pieniądze za naprawę - mówi M. Mańka. Na razie jednak jeździ ostrożnie po centrum i udaje mu się omijać największe wyrwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska