Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W piątek poznamy laureatów konkursu Lubuski Złoty Kłos

Robert Kowalik
sxc.hu
Konkurs ,,Lubuski Złoty Kłos” promuje idee rolnictwa przyjaznego każdemu, kto kocha zdrowe, regionalne produkty, wytwarzane w naszych gospodarstwach. Pierwsza edycja konkursu pokazała potencjał, jaki drzemie na wsi.

W piątek w Łagowie kapituła ogłosi listę dziesięciu najlepszych z 23 nominowanych do nagrody rolników.

Jakim rolnikiem trzeba być, żeby znaleźć się wśród wyróżnionych? - Przede wszystkim należy wzorowo prowadzić gospodarstwo, bez względu na jego wielkość - podkreśla Władysław Piasecki, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej. - Ale to nie wszystko - dodaje zaraz. - Liczy się nie tylko to, czy rolnik dobrze produkuje, ale też czy jest dobrze postrzegany w środowisku, czy działa na rzecz sąsiadów i organizacji rolniczych. Inaczej mówiąc, to konkurs dla ludzi otwartych. Odczytując właściwie słowa prezesa, nie jest to konkurs dla Pawlaków czy Karguli. - Ta otwartość i aktywność są dziś bardzo ważne, kiedy brakuje wśród ludzi solidarności. Ci, którzy mają bardzo dobre gospodarstwa, umieją się dogadać z sąsiadami, ci są nominowani i są laureatami Lubuskiego Złotego Kłosa - wyjaśnia Piasecki.

A takich w naszym regionie nie brakuje, bo... - Nasi rolnicy są fantastyczni i nastawieni bardzo rynkowo - cieszy się prezes. Nawet jeśli polityka rolna państwa nie bardzo jest do nich dopasowana. - U nas dominują większe gospodarstwa, a państwo kieruje pomoc dla tych mniejszych. Stąd problem z pozyskiwaniem pieniędzy z funduszu Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich - tłumaczy Piasecki.

Właśnie politykę jako największy problem wskazuje Stanisław Galant, jeden z nominowanych do Lubuskiego Złotego Kłosa, który wraz z żoną i dorosłymi synami prowadzi 180-hektarowe gospodarstwo we wsi Malta w powiecie sulęcińskim. - Obowiązujący w Polsce zakaz uboju rytualnego ogranicza możliwości eksportu do krajów muzułmańskich. A mieliśmy duży zbyt wołowiny na przykład do Turcji - narzeka przedsiębiorca rolny, który obawia się również, że na rynku mleka zacznie się wolna amerykanka i jego ceny mogą pójść mocno w dół. - Jeżeli kwoty mleczne zostaną zniesione w przyszłym roku, rolnicy będą mogli dostarczać na rynek tyle mleka, ile wyprodukują, a to może mieć wpływ na jego cenę - zauważa Galant.

Dla gospodarza spod Sulęcina udział w Lubuskim Złotym Kłosie jest bardzo cenny. - Każdy sposób na uświadomienie innym, jak trudna jest praca rolnika, która trwa przecież od rana do wieczora, jest bardzo ważna - mówi Galant i musi szybko kończyć rozmowę, bo zastaliśmy go, jak akurat pracował z synami przy zebranym w tym roku zbożu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska