Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Skwierzynie szykują się na powódź

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
Podczas manewrów do ewakuacji pozorantów używano motorówek i pontonów z silnikami należących do straży i WOPR.
Podczas manewrów do ewakuacji pozorantów używano motorówek i pontonów z silnikami należących do straży i WOPR. fot. Dariusz Brożek
Wały przeciwpowodziowe wzdłuż Warty to ruina. Brakuje pieniędzy nawet na koszenie trawy. Tymczasem rzeka może wylać nawet po większych ulewach.

Stoję na niewielkim cyplu wrzynającym się w Wartę. Po drugiej stronie rzeki rozciąga się panorama Skwierzyny. Razem ze mną nad brzegiem tłoczy się kilkudziesięciu strażaków. Udajemy powodzian, którzy mają być ewakuowani na drugą stronę. Czekamy na pomoc. Paniki nie ma. Kilku pali papierosy, inni żartują. To tylko ćwiczenia.

W naszym kierunku płyną motorówki. Pierwsza sprawnie przybija do brzegu. Zakładam kapok i wsiadam do niej razem z dwoma pozorantami. Łódka odbija, ale kierujący nią asp. Rafał Kozdra nie może odpalić silnika. Nurt znosi nas w kierunku mostu. - No to mamy ambaras - komentuje jeden z ,,powodzian''.

Podpływa do nas ponton z potężnym silnikiem. W środku dwóch strażaków. Rzucają nam linę i holują na drugi brzeg. Cumujemy po mostem, gdzie czeka na nas szpaler strażaków, urzędników i ratowników. Przeprawa przez rzekę kończy dwudniowe manewry ,,Powódź 2009''. Blisko sto osób ze Skwierzyny i Przytocznej przygotowuje się do ewentualnej walki z żywiołem. Czy mieszkańcy tych gmin rzeczywiście powinni się obawiać wielkiej fali?

- Z rzeką żartów nie ma. Ostatnią powódź mieliśmy tutaj wiosną 1979 roku. Zima były duże opady śniegu. Na początku marca zaczął topnieć. Warta przybierała z dnia na dzień i zalewała kolejne gospodarstwa - opowiada Bogdan Rusiecki z międzyrzeckiego inspektoratu Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.

Liczą po akcji

Marian Kozar z OSP w Rokitnie zaznacza, że worek z piaskiem waży 30 kg. Mówi, że poradzi sobie z przeniesieniem kilkunastu takich worków. Potem będzie
Marian Kozar z OSP w Rokitnie zaznacza, że worek z piaskiem waży 30 kg. Mówi, że poradzi sobie z przeniesieniem kilkunastu takich worków. Potem będzie musiał go ktoś zastąpić. fot. Dariusz Brożek

Brakuje pieniędzy na wzmacnianie wałów, dlatego podstawowym orężem w walce z ewentualną powodzią będą worki z piaskiem.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

Obok mnie w sinoburą wodę wpatruje się Małgorzata Lewandowska z jednostki OSP w Trzebiszewie. Z czarną bluzą munduru kontrastują jasne loki. To jej pierwsza akcja, choć w straży działa już od czterech lat. Razem z grupą ,,powodzian'' idziemy zameldować się w punkcie ewakuacyjnym. Strażak spisuje nasze dane. Po co?

- Żebyśmy wiedzieli, kto został ewakuowany - wyjaśnia Marian Nowakowski, zastępca szefa zespołu reagowania kryzysowego w gminie Skwierzyna.

Dziewiątka w dacie zwiastuje powódź?

Na rannych i chorych czekają karetki, które rozwiozą ich po szpitalach. Pozostałe ofiary żywiołu trafią do hotelu na stadionie. Czeka tam na nich 40 miejsc. O żywność i ubrania martwić się nie muszą. Pomogą im pracownicy opieki społecznej. Przez dwa dni wszystkie służby mundurowe i komunalne zgrywały procedury akcji ratowniczej.

Zdaniem B. Rusieckiego, szczególnie niebezpieczne są lata kończące się cyfrą dziewięć. A w 1889 r. zalała pół Skwierzyny i spustoszyła leżące nad nią wioski. To była największa powódź w nowożytnej historii miasta. W 1989 roku rzeka ponownie wylała, ale straty były mniejsze, niż sto lat wcześniej.

Wały jak sito

Marian Kozar z OSP w Rokitnie zaznacza, że worek z piaskiem waży 30 kg. Mówi, że poradzi sobie z przeniesieniem kilkunastu takich worków. Potem będzie musiał go ktoś zastąpić.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

Rok 2009 dobiega już końca, jednak - jak zaznaczają strażacy - wystarczą dwa tygodnie deszczu w dorzeczu Warty i rzeka znowu może wystąpić z brzegów. Nie zatrzymają jej wały.

Dlaczego? - Bo to ruina. Na miejskim odcinku jeszcze jakoś wyglądają, ale kilkaset metrów przed Skwierzyną są poszatkowane i zarośnięte - mówią mieszkańcy.

Wały wzdłuż Warty w powiecie międzyrzeckim mają ponad 60 km długości. Za ich stan odpowiada LZMiUW, który podlega wprawdzie marszałkowi, ale pieniądze na ich zabezpieczenie dostaje z urzędu wojewódzkiego. Ile kasy dostali urzędnicy w br. na utrzymanie wałów?

- Dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Wystarczyło na wykoszenie trawy na odcinku siedmiu kilometrów. O wzmacnianiu brzegów nie ma nawet mowy - mówi B. Rusiecki.

Na ćwiczeniach gra i trąbi

Ostatnim akordem ćwiczeń jest sypanie zapór przeciwpowodziowych. W ciągu dziesięciu minut strażacy napełnili piaskiem 48 worków i ułożyli je na wale. Pod ręką mieli jednak i żwir i worki.

- W czasie manewrów wszystko gra i trąbi. Zupełnie inaczej wyglądają prawdziwe akcje. Wystarczy, że zabraknie prozaicznego sznurka i leżymy. Lub raczej pływamy - komentuje jeden z widzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska