Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze inwestor nie ma łatwego życia

Alicja Bogiel
Janusz Kubicki i Stanisław Bieńkowski uśmiechali się do siebie i raczyli komplementami. Jeszcze o 10.30. I tak nie pomogło, wizytę u notariusza przerwano.
Janusz Kubicki i Stanisław Bieńkowski uśmiechali się do siebie i raczyli komplementami. Jeszcze o 10.30. I tak nie pomogło, wizytę u notariusza przerwano. fot. Tomasz Gawałkiewicz
We wtorek o 10.00 przedstawiciele Stelmetu i miasta mieli podpisać umowę kupna ziemi w strefie gospodarczej. Podpisali, ale po południu.

I o mało co nie doszło do skandalu.

Wtorek, godzina 10.00, kancelaria notarialna Piotra Szyszko. Na korytarzu spotkali się szefowie Stelmetu: prezes Stanisław Bieńkowski i dyrektor Zdzisław Wilczyński oraz prezydent Janusz Kubicki i szef wydziału geodezji Zdzisław Szczepański.

- Podpiszecie państwo umowę? - pytamy.
- Nie wiem, chyba tak - odpowiada S. Bieńkowski.
- A dlaczego nie? - odpowiada pytaniem prezydent Kubicki.
I tu właśnie okazało się, że są powody, żeby nie...

Umówili się i nic

- Rok temu podpisaliśmy umowę przedwstępną z miastem dotyczącą dwóch działek w strefie - opowiadał prezydentowi i "GL" S. Bieńkowski. - Mówiła o tym, że jeśli w ciągu roku zainwestujemy na tych działkach odpowiednie kwoty, wykupimy je za określoną kwotę. Na życzenie miasta działki wydzierżawiły dwie firmy, bo podobno droga za unijne dotacje nie może biec przez tereny jednego właściciela. Specjalnie więc Stelmet założył spółkę Top Drew.

Na działce Top Drewu Stelmet już zainwestował 25,5 mln zł (umowa mówiła o 8 mln zł). - Postawione nam warunki spełniliśmy na 250 proc., wpłaciliśmy też pieniądze. Ale urzędnicy nie chcą Stelmetowi działki sprzedać - denerwują się szefowie spółki.

We wtorek był termin podpisania umowy, a w piątek o 15.30 do Stelmetu przyszedł do podpisania protokół z rokowań, który przewidywał, że firma musi przekazać Top Drewowi w darowiźnie całą inwestycję, co spowodowałoby dla spółki koszty - I jeszcze kazano nam podpisać, że jeśli nie zgłosimy się na podpisanie takiej umowy, oznaczać to będzie odstąpienie od niej - irytuje się S. Bieńkowski. - Właśnie tak traktuje się inwestorów w Zielonej Górze.

Przedstawiciele Stelmetu mówili, a prezydent kiwał głową... Potakująco.

Może lepiej urzędników zmienić

Urzędnicy nadal tymczasem uparcie twierdzili, że ziemię może kupić tylko Top Drew i tylko wtedy, gdy będzie właścicielem budowy. Nie pomogły umowy między Stelmetem i spółką córką. Prezydent jednak deklarował: - Nie może być tak, że zapraszamy inwestorów, a potem im nie pomagamy. Trzeba iść przedsiębiorcom na rękę. Podpiszę umowę korzystną dla firmy, jeśli będzie zgodna z prawem. To nie moja wina, że wcześniej były jakieś dziwne ustalenia. Problem jest też w urzędnikach, którzy przyzwyczaili się do określonych procedur w magistracie.

- To trzeba zmienić pracę tych urzędników albo ich samych - radzili przedstawiciele Stelmetu.
- To nie takie proste - kiwał głową prezydent.
- My nie chcemy, by nam urzędnicy pomagali. Niech nam tylko nie przeszkadzają - komentował S. Bieńkowski.

Po tej dyskusji towarzystwo weszło do notariusza i już wyglądało na to, że umowa zostanie podpisana. Ale... prezydent przerwał podpisanie aktu na kilka godzin. Bo przedstawiciele miasta stwierdzili, że umowy proponowanej przez Stelmet nie podpiszą.

Dopiero ok. 16.30 prezydent i firma Top Drew podpisały umowę na kupno ziemi przy ul. Gorzowskiej. Stelmet chce skończyć budowę pierwszej hali w trzecim kwartale tego roku. W tym roku ma zatrudnić 200 osób, docelowo - 500 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska