Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie ćwiczenia na S3 w okolicy Gorzowa [WIDEO, ZDJĘCIA]

Jakub Pikulik
Jakub Pikulik
Autokar, samochody osobowe, ciężarówka i busy brały udział w ćwiczeniach, które zorganizowano na trasie S3 na północ od Gorzowa. W pozorowanym wypadku pomocy wymagało około 40 osób.- Takie ćwiczenia są potrzebne, żeby sprawdzić jak służby ze sobą współdziałają. Chcemy też przećwiczyć dojazd do miejsca wypadku w przypadku trasy S3. Ma ona ograniczoną ilość wjazdów, dlatego dotarcie do miejsca zdarzenia może być utrudnione - mówi st. bryg. Przemysław Gliński, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. To właśnie komenda wojewódzka była głównym organizatorem ćwiczeń. Zobacz też: Śmiertelny wypadek na S3 na wysokości Gorzowa (zdjęcia, wideo) Poza strażakami brała w nich udział również policja i pogotowie. - Oficjalnie mnie tu nie ma. Nie pomagam, nie podpowiadam. Przypatruję się pracy zespołów medycznych i sprawdzam czas, w jakim udzielana jest pomoc. Pora na analizę i wnioski przyjdzie po ćwiczeniach - mówi Andrzej Szmit, konsultant wojewódzki w dziedzinie ratownictwa medycznego.Zobacz też: http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/sulechow/a/koszmar-na-s3-zginal-kierowca-i-pieciu-pasazerow,9802048/ Ćwiczenia, które zorganizowano w środę, to rzadkość w naszym regionie. Były bardzo realne i zaczęły się od telefonu do centrum powiadamiania ratunkowego na numer 112. Połączenie wykonał Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Operator numeru 112 przekazał informację o wypadku do wszystkich służb, które pojawiły się na miejscu około 10 minut od otrzymania zgłoszenia. Wozy straży pożarnej, karetki i policja wyjechały na akcję ze swoich baz tak, jak w każdym innym przypadku. Nie czekały w gotowości w pobliżu miejsca zdarzenia.
Autokar, samochody osobowe, ciężarówka i busy brały udział w ćwiczeniach, które zorganizowano na trasie S3 na północ od Gorzowa. W pozorowanym wypadku pomocy wymagało około 40 osób.- Takie ćwiczenia są potrzebne, żeby sprawdzić jak służby ze sobą współdziałają. Chcemy też przećwiczyć dojazd do miejsca wypadku w przypadku trasy S3. Ma ona ograniczoną ilość wjazdów, dlatego dotarcie do miejsca zdarzenia może być utrudnione - mówi st. bryg. Przemysław Gliński, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. To właśnie komenda wojewódzka była głównym organizatorem ćwiczeń. Zobacz też: Śmiertelny wypadek na S3 na wysokości Gorzowa (zdjęcia, wideo) Poza strażakami brała w nich udział również policja i pogotowie. - Oficjalnie mnie tu nie ma. Nie pomagam, nie podpowiadam. Przypatruję się pracy zespołów medycznych i sprawdzam czas, w jakim udzielana jest pomoc. Pora na analizę i wnioski przyjdzie po ćwiczeniach - mówi Andrzej Szmit, konsultant wojewódzki w dziedzinie ratownictwa medycznego.Zobacz też: http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/sulechow/a/koszmar-na-s3-zginal-kierowca-i-pieciu-pasazerow,9802048/ Ćwiczenia, które zorganizowano w środę, to rzadkość w naszym regionie. Były bardzo realne i zaczęły się od telefonu do centrum powiadamiania ratunkowego na numer 112. Połączenie wykonał Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Operator numeru 112 przekazał informację o wypadku do wszystkich służb, które pojawiły się na miejscu około 10 minut od otrzymania zgłoszenia. Wozy straży pożarnej, karetki i policja wyjechały na akcję ze swoich baz tak, jak w każdym innym przypadku. Nie czekały w gotowości w pobliżu miejsca zdarzenia. Jakub Pikulik
Autokar, samochody osobowe, ciężarówka i busy brały udział w ćwiczeniach, które zorganizowano na trasie S3 na północ od Gorzowa. W pozorowanym wypadku pomocy wymagało około 40 osób. - Takie ćwiczenia są potrzebne, żeby sprawdzić jak służby ze sobą współdziałają. Chcemy też przećwiczyć dojazd do miejsca wypadku w przypadku trasy S3. Ma ona ograniczoną ilość wjazdów, dlatego dotarcie do miejsca zdarzenia może być utrudnione - mówi st. bryg. Przemysław Gliński, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. To właśnie komenda wojewódzka była głównym organizatorem ćwiczeń. Poza strażakami brała w nich udział również policja i pogotowie. - Oficjalnie mnie tu nie ma. Nie pomagam, nie podpowiadam. Przypatruję się pracy zespołów medycznych i sprawdzam czas, w jakim udzielana jest pomoc. Pora na analizę i wnioski przyjdzie po ćwiczeniach - mówi Andrzej Szmit, konsultant wojewódzki w dziedzinie ratownictwa medycznego. Ćwiczenia, które zorganizowano w środę, to rzadkość w naszym regionie. Były bardzo realne i zaczęły się od telefonu do centrum powiadamiania ratunkowego na numer 112. Połączenie wykonał Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Operator numeru 112 przekazał informację o wypadku do wszystkich służb, które pojawiły się na miejscu około 10 minut od otrzymania zgłoszenia. Wozy straży pożarnej, karetki i policja wyjechały na akcję ze swoich baz tak, jak w każdym innym przypadku. Nie czekały w gotowości w pobliżu miejsca zdarzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska