Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieś za wielką wodą

Dariusz Chajewski
- Teraz to zrobią?! Rzucą ludzi z bosakami nad kanał? - śmieje się łęgowianin. - Przecież kanał jest gdzieś tam, na środku tego jeziora. Muszą go najpierw znaleźć.
- Teraz to zrobią?! Rzucą ludzi z bosakami nad kanał? - śmieje się łęgowianin. - Przecież kanał jest gdzieś tam, na środku tego jeziora. Muszą go najpierw znaleźć. fot. Paweł Janczaruk
Lokalną powódź spowodowali... melioranci. Nie oczyścili kanałów

Setki hektarów łąk i pól pod wodą, woda na podwórkach i w piwnicach domów. Tak wygląda kilka wsi. I jak twierdzą ich mieszkańcy, nie jest potrzebna powódź, wystarczy... wiosna.

Łęgoń, mimo że leży w gminie Wschowa jest... wyspą. A nawet archipelagiem. Jak okiem sięgnąć woda. Widok niesamowity, ale...

- Naprawdę mam już tego dość, że człowiek na stare lata musi tak pracować - Zofia Wiśniewska wiadrami wynosi wodę z piwnicy. Drugi raz tego dnia.

Bo jest za czysta
Franciszek Sowiński wychodzi na łąki i kręci głową. Nie ma wątpliwości, kto jest winny.

- Melioranci, nic tylko melioranci - twierdzi. - W tym roku nie czyścili wcale naszego kanału. Przyzwyczaili się, że nie zarasta, bo przez lata ścieki nim płynęły. Jednak kilka lat temu pod Lesznem zbudowano oczyszczalnię, rzeka zrobiła się czysta, to i rośliny porosły.

Łęgowianie pokazują, jak tuż za graniczną miedzą w Wielkopolsce jest porządnie. Melioranci cieki wyczyścili i woda płynie. Do granic Lubuskiego. U nas utworzyły się zatory z roślin, które spowodowały wielohektarowe rozlewiska.

- Nikt nic z tym nie robi. Począwszy od sołtysa, przez gminę i powiat, po województwo - dodaje Piotr Kazieczko.

Ludzie dodają, że to wszystko dlatego, iż mieszkają w... trójkącie bermudzkim. Ich wieś wciśnięta jest idealnie w kącik między Lubuskie, Wielkopolskę i Dolny Śląsk. Dlatego nikt o nią nie dba.

Czy rację mają mieszkańcy Łęgonia? Przedwczoraj na wizję lokalną ruszył w plener gminno-powiatowy sztab kryzysowy. Głównym winnym okazał się... Rów Polski Kopanicki, a raczej zatory, które na nim powstały. Woda rozlała się zalewając okolice Łegonia, Olbrachcic, Siedlnicy...

Najpierw znaleźć kanał

- Powodem jest brak konserwacji cieku i zarastanie dna koryta - uważa Marian Kociubiński zajmujący się rolnictwem i ochroną środowiska we wschowskim magistracie.

Piotr Warcholak, dyrektor Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych mówi o... pechu. Otrzymał pieniądze na oczyszczenie kanału pod koniec minionego roku. Wielkopolska dostała wcześniej, to i porządek wcześniej zrobiła. Gdy nasze ekipy weszły, wszystko było już pod wodą.

- Wybieram się tam dziś, aby zobaczyć wszystko na miejscu - dodaje Warcholak. - Mimo że nie robi się tego o tej porze roku, puścimy tam wykaszarkę...

Warcholak żałuje tylko, że nie dogadał się z kolegami z Wielkopolski. Oczyszczenie kanału powinno nastąpić równocześnie w obu województwach. Na pierwszy ogień pójdą ludzie z bosakami, aby udrożnić koryto kanału.

- Teraz to zrobią?! Rzucą ludzi z bosakami nad kanał? - śmieje się łęgowianin. - Przecież kanał jest gdzieś tam, na środku tego jeziora. Muszą go najpierw znaleźć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska