- Był pan już w Zielonej Górze?
- Tak, chyba pięć albo sześć razy. Ale zawsze wpadam tutaj na przysłowiowe pięć minut.
- To nie zdążył pan zwiedzić miasta?
- Nie, ale znam architekturę Zielonej Góry i jest bardzo ciekawa. Interesuję się architekturą.
- Co pan serwuje winobraniowym gościom?
- Potrawkę z kurczaka po myśliwsku z białym winem, a na deser zupę z czerwonym winem z wiśniami. Można ją jeść na zimno i na gorąco.
- To pana popisowe dania?
- Skąd, wymyśliłem je wczoraj wieczorem w kuchni. Najważniejsze w przepisach, to wiedzieć, w którym momencie dodać odpowiedni składnik. A potem można je wszystkie mieszać i wymyślać coraz to nowe potrawy.
- Często do gotowania używa pan wina i winogron?
- Tak, bo ja kocham wino. Zielonogórskiego jeszcze nie próbowałem, ale symboliczną lampkę na pewno wypiję. Wino wspaniale pasuje do mięs, do kurczaka. Smaku potrawom nadaje też sam sok z winogron.
- Ciężko jest gotować dla tak dużej publiczności?
- Zawsze przed wejściem na scenę mam lekką tremę. Ale kiedy tylko widzę na stole składniki i produkty - rozluźniam się.
- Gotuje pan w domu?
- Tak często, chociaż żona też mi pomaga, albo sama coś przygotowuje. Lubię gotować w domu. Po pierwsze dlatego, że nie robię tego po 17 godzin dziennie, jak to miało miejsce, kiedy pracowałem w restauracji. Po drugie dlatego, że mogę codziennie gotować coś innego i nie jestem ograniczony potrawami z menu.
- Ulubione potrawy?
- Lubię dziczyznę i zupę grzybową. Najlepszą zupę z grzybami jadłem właśnie w Polsce.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?