Nareszcie długo oczekiwany wieczór rocka i reggae, a pod sceną zaledwie garstka ludzi. - Mąż siedzi przed telewizorem i ogląda mecz. Ja tam za żużlem nie przepadam, więc przeszłam się na koncert i nie żałuję - mówi Joanna Malczewska. A mieszka na Starym Rynku więc daleko nie miała. - Wzięłam termos z ciepłą herbatą i poszłam na zabawę. Mąż przyjdzie na dyskotekę dorosłego człowieka pod ratuszem - zapewnia pani Joanna.
Na scenie występuje zespół Imish. - Nasza muzyka to połączenie sprawdzonych brzmień, prostych, często riffowych gitar i melodyjnych solówek, ciekawych partii basu oraz surowych a zarazem grzmiących bębnów - mówi Daniel Howorus, gitarzysta. Wiemy już co grają, ale jak się bawią u nas? - Jak się bawiłeś na naszej scenie? - pytam, kiedy chłopcy z niej schodzą. - Jak na taką ilość publiki, to całkiem nie źle, trzeba przyznać - przytakuje głową Howorus.
Zespół Zielonej Góry nie zna i niestety nie zdąży poznać. Bo juto z samego rana jedzie dalej w trasę koncertową po Polsce. Wiedzą, że przyjechali na Winobranie, ale nie wiedzą za bardzo o co chodzi w tym święcie. - Możesz nam wytłumaczyć - śmieje się Zbyszek Bieniak, wokalista. Po krótkim wstępie, pada jedno stwierdzenie. - Trochę słabą macie reklamę. Bo jadąc tu myślałem, że to będzie takie Winobranie jak w Niemczech. Scena przyozdobiona w jakieś kiście winogron, scenografia związana z tradycją miasta, a tu... niestety nic. Próbowałem znaleźć w mieście plakat. Po jakimś czasie jeden zauważyłem, całkiem dobrze wykonany, ale... Nic nie mówił, o co w tym wszystkim biega - tłumaczy Bieniak.
Artyści nie mieli okazji spróbować naszego wina, bo nikt im go nie zaproponował. - Chcielibyśmy spróbować waszego trunku. Nie w takich ilościach żeby od razu się napić. Ale wiesz, żeby spróbować. Żeby móc np. pochwalić, czy szepnąć komuś, że u was dobre winko. Bo lubię taki alkohol, pod warunkiem, że jest dobry - zapewnia wokalista. I śmieje się, że jak mu przyniesiemy wino, to od razu powie czy dobre.
Zespół Imish narzeka na brak akcentów winobraniowych. - Niby fajnie tu macie. Ale atmosfera taka jakaś mało świąteczna - rzuca Krystian Majderdut. Mówi, że jak na takie święto, to bardzo mało osób przyszło na koncert. - No cóż. Jakby wam to powiedzieć. Przegraliście z religią zielonogórzan. Tu króluje żużel, a dziś ważny mecz - tłumaczę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?