Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt z Jerzmanowej pod Głogowem krzywo patrzy na "Karingtonów" z osiedla

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Na tym osiedlu jest już kilkadziesiąt przepięknych domów, ale drogi do nich są takie, że aż wstyd
Na tym osiedlu jest już kilkadziesiąt przepięknych domów, ale drogi do nich są takie, że aż wstyd fot. Dorota Nyk
Głogowska prokuratura sprawdza, czy wójt Alicja Serdak nie popełniła przestępstwa narażenia ludzi na niebezpieczeństwo. Na osiedlu Truskawkowym nie ma hydrantu. Zawiadomienie złożył jeden z mieszkańców.

- Prowadzimy czynności sprawdzające w tej sprawie. Wkrótce prokurator podejmie decyzję, czy wszczynać postępowanie, czy też nie. To kwestia kilku najbliższych dni - poinformowała nas prokurator Joanna Sławińska-Dylewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył jeden z mieszkańców osiedla Truskawkowego. Twierdzi, że brak hydrantu na dużym osiedlu to poważny problem. Co będzie jak wybuchnie pożar?

- To jest obowiązek ciążący na właścicielu sieci wodociągowej. A na dziś właścicielem tej sieci jest prywatny przedsiębiorca - uważa wójt A. Serdak.

Przedsiębiorca ten kupił przed laty teren na skraju wsi i w 1998 roku zaczął sprzedawać działki pod budowę. W sumie jest tam kilkaset działek, duża część jeszcze niezamieszkałych, bo ich właściciele mają trudności formalne, żeby się budować, a potem zamieszkać w tym, co zbudowali.

Nadal trwa także konflikt o drogi na tym osiedlu. Efekt? Dróg nie ma.
Latem zeszłego roku wydawało się już, że konflikt mieszkańców z panią wójt zostanie zażegnany. Wójt deklarowała, że trzeba tylko poczekać na ostateczną decyzję sądu. Teraz ta decyzja jest, a wójt Serdak nadal uważa, że nie można dróg budować na koszt gminy.

- We wszystkich dokumentach, jakie mamy, jest napisane, że drogi na naszym osiedlu należą do gminy - mówi Adam Butyński, przewodniczący stowarzyszenia Degno Vitae, które utworzyli mieszkańcy osiedla. - A mimo tego pani wójt trwa przy swoim. Chociaż deklarowała latem rzeczywiście, że jak tylko sąd przychyli się do naszego zdania, to już nie będzie się odwoływała i w tym roku rozpocznie inwestycję. Tymczasem są już trzy wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przekazaliśmy je jej. I ucichła.

Formalnie w 2000 roku drogi przeszły na własność gminy. Radni podjęli uchwałę o ich przejęciu. Ale - jak twierdzi pani wójt - kilka lat później do urzędu przyszedł adwokat przedsiębiorcy i domagał się od gminy zapłaty za drogi - po 10 zł za metr kwadratowy, a to było prawie 300 tysięcy. Sam biznesmen, kiedy się z nim skontaktować, twierdzi, że przekazał drogi gminie bezpłatnie i nie chce za nie pieniędzy. Takie jego oświadczenie z 15 lutego br. mają także mieszkańcy osiedla.

- Dróg gmina nie może budować - twierdzi jednak nadal pani wójt. Podobno trzeba czekać na dalsze wyroki. A kiedy już zapadną, to czy będzie budować? - Jeszcze musi być kanalizacja zrobiona, musi być woda doprowadzona i zalegalizowana przez organ nadzoru budowlanego - wylicza.

A mieszkańcy: - Chciałem się tu budować, ale od 2008 roku wójt odmawia mi zezwolenia na wybudowanie wjazdu z drogi - opowiada jeden. - Już siedem razy kolegium odwoławcze wydało decyzję, żeby mi na ten wjazd zezwoliła, a ona stoi przy swoim.

- Mamy ładne domy, ale co poza tym? Kanalizacji nie ma, wody legalnie doprowadzonej - wyliczają inni. Adam Butyński przynosi tzw. deklarację misji gminy, zawartą w strategii rozwoju. A jest w niej napisane, że misją gminy jest stworzenie z niej dobrego miejsca do mieszkania. W związku z tym prowadzone będą działania, które "pozwolą na rozwój budownictwa jedno i wielorodzinnego".

Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego pisze: ustawa o samorządzie gminnym mówi, że do jego podstawowych zadań należy zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty. - Pani wójt to łamie - skarżą się mieszkańcy.

W sumie kłopoty mają właściciele 320 działek. Efekt jest taki, że mieszkańcy sami budują drogi, sami są inkasentami opłat za wodę, sami budują wodociągi i kanalizację. - Wychodzi na to, że nasze nowe osiedle szkodzi gminie - denerwują się. I opowiadają, że pani wójt nie chce inwestować na tym osiedlu, bo... ma ono być ukarane. - Powiedziała kiedyś na sesji, że Karingtonom się nic nie należy - opowiadają.

- To problem mieszkańców, jeśli tak myślą - uważa A. Serdak. - Być może się zdenerwowali, że przyszli tu i już by wszystko chcieli mieć. A ja konsekwentnie robię wszystko to, co w planach gminy jest zapisane. Teraz dostaliśmy pieniądze z Unii i zrobimy kanalizację w Zofiówce.

- Mieszkam tu od sześciu lat - opowiada Anna Biały. - Sama musiałam wysypać tłuczeń na drogę, sama musiałam zimą odśnieżać, mieszkam kilkanaście metrów od oczyszczalni ścieków, a nie mam kanalizacji.

Albert Kochan już dawno się wybudował, a nie może się wprowadzić. - Dom stoi od roku, ale brakuje przyłączy. Gmina nie wydaje zgody - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska