- Prowadzimy czynności sprawdzające w tej sprawie. Wkrótce prokurator podejmie decyzję, czy wszczynać postępowanie, czy też nie. To kwestia kilku najbliższych dni - poinformowała nas prokurator Joanna Sławińska-Dylewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Zawiadomienie w tej sprawie złożył jeden z mieszkańców osiedla Truskawkowego. Twierdzi, że brak hydrantu na dużym osiedlu to poważny problem. Co będzie jak wybuchnie pożar?
- To jest obowiązek ciążący na właścicielu sieci wodociągowej. A na dziś właścicielem tej sieci jest prywatny przedsiębiorca - uważa wójt A. Serdak.
Przedsiębiorca ten kupił przed laty teren na skraju wsi i w 1998 roku zaczął sprzedawać działki pod budowę. W sumie jest tam kilkaset działek, duża część jeszcze niezamieszkałych, bo ich właściciele mają trudności formalne, żeby się budować, a potem zamieszkać w tym, co zbudowali.
Nadal trwa także konflikt o drogi na tym osiedlu. Efekt? Dróg nie ma.
Latem zeszłego roku wydawało się już, że konflikt mieszkańców z panią wójt zostanie zażegnany. Wójt deklarowała, że trzeba tylko poczekać na ostateczną decyzję sądu. Teraz ta decyzja jest, a wójt Serdak nadal uważa, że nie można dróg budować na koszt gminy.
- We wszystkich dokumentach, jakie mamy, jest napisane, że drogi na naszym osiedlu należą do gminy - mówi Adam Butyński, przewodniczący stowarzyszenia Degno Vitae, które utworzyli mieszkańcy osiedla. - A mimo tego pani wójt trwa przy swoim. Chociaż deklarowała latem rzeczywiście, że jak tylko sąd przychyli się do naszego zdania, to już nie będzie się odwoływała i w tym roku rozpocznie inwestycję. Tymczasem są już trzy wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przekazaliśmy je jej. I ucichła.
Formalnie w 2000 roku drogi przeszły na własność gminy. Radni podjęli uchwałę o ich przejęciu. Ale - jak twierdzi pani wójt - kilka lat później do urzędu przyszedł adwokat przedsiębiorcy i domagał się od gminy zapłaty za drogi - po 10 zł za metr kwadratowy, a to było prawie 300 tysięcy. Sam biznesmen, kiedy się z nim skontaktować, twierdzi, że przekazał drogi gminie bezpłatnie i nie chce za nie pieniędzy. Takie jego oświadczenie z 15 lutego br. mają także mieszkańcy osiedla.
- Dróg gmina nie może budować - twierdzi jednak nadal pani wójt. Podobno trzeba czekać na dalsze wyroki. A kiedy już zapadną, to czy będzie budować? - Jeszcze musi być kanalizacja zrobiona, musi być woda doprowadzona i zalegalizowana przez organ nadzoru budowlanego - wylicza.
A mieszkańcy: - Chciałem się tu budować, ale od 2008 roku wójt odmawia mi zezwolenia na wybudowanie wjazdu z drogi - opowiada jeden. - Już siedem razy kolegium odwoławcze wydało decyzję, żeby mi na ten wjazd zezwoliła, a ona stoi przy swoim.
- Mamy ładne domy, ale co poza tym? Kanalizacji nie ma, wody legalnie doprowadzonej - wyliczają inni. Adam Butyński przynosi tzw. deklarację misji gminy, zawartą w strategii rozwoju. A jest w niej napisane, że misją gminy jest stworzenie z niej dobrego miejsca do mieszkania. W związku z tym prowadzone będą działania, które "pozwolą na rozwój budownictwa jedno i wielorodzinnego".
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego pisze: ustawa o samorządzie gminnym mówi, że do jego podstawowych zadań należy zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty. - Pani wójt to łamie - skarżą się mieszkańcy.
W sumie kłopoty mają właściciele 320 działek. Efekt jest taki, że mieszkańcy sami budują drogi, sami są inkasentami opłat za wodę, sami budują wodociągi i kanalizację. - Wychodzi na to, że nasze nowe osiedle szkodzi gminie - denerwują się. I opowiadają, że pani wójt nie chce inwestować na tym osiedlu, bo... ma ono być ukarane. - Powiedziała kiedyś na sesji, że Karingtonom się nic nie należy - opowiadają.
- To problem mieszkańców, jeśli tak myślą - uważa A. Serdak. - Być może się zdenerwowali, że przyszli tu i już by wszystko chcieli mieć. A ja konsekwentnie robię wszystko to, co w planach gminy jest zapisane. Teraz dostaliśmy pieniądze z Unii i zrobimy kanalizację w Zofiówce.
- Mieszkam tu od sześciu lat - opowiada Anna Biały. - Sama musiałam wysypać tłuczeń na drogę, sama musiałam zimą odśnieżać, mieszkam kilkanaście metrów od oczyszczalni ścieków, a nie mam kanalizacji.
Albert Kochan już dawno się wybudował, a nie może się wprowadzić. - Dom stoi od roku, ale brakuje przyłączy. Gmina nie wydaje zgody - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?