Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolsztyn: Dzieci są zmuszone radzić sobie same!

Piotr Drozdowski 0 68 347 40 72 [email protected]
- Ruch aut przy szkole duży, a pana przeprowadzacza już nie ma. Musimy radzić sobie same! - przyznają Sandra Piechocka i Julia Jurga z podstawówki nr 1.
- Ruch aut przy szkole duży, a pana przeprowadzacza już nie ma. Musimy radzić sobie same! - przyznają Sandra Piechocka i Julia Jurga z podstawówki nr 1. fot. Piotr Drozdowski
W gminie tylko przy jednej szkole pracuje osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo dzieci na przejściu dla pieszych.

W innej placówce bezskutecznie wnioskują o ustawienie świateł.

Okazuje się, że w całej gminie pracuje tylko jeden przeprowadzacz, a to głównie dzięki drogowcom. - Nie byłam wtedy jeszcze dyrektorem szkoły, ale słyszałam, że naszego ,,pana przeprowadzacza" zatrudniono w związku z budową obwodnicy i tak już pozostał. Jedyny w całym mieście i bodaj w gminie oraz powiecie - przyznaje Anna Prosicka, dyrektorka podstawówki nr 5 w Wolsztynie, w której uczą się dzieci z klas 1-3, a więc najmłodsze.

Większość mieszka na osiedlu wielorodzinnym, które od szkoły oddziela droga krajowa Poznań - Zielona Góra, najbardziej zatłoczona w całym powiecie!

Był bardzo przydatny

Co prawda dzieci idące do lub z ,,piątki" mogą przejść przez drogę krajową na skrzyżowaniu świetlnym, jednak okazuje się, że w przypadku małych uczniów, to nie do końca bezpieczne rozwiązanie. Kilka lat temu na owym przejściu auto potrąciło chłopca!

- Ponoć do dziś jest inwalidą - mówi A. Prosicka, która tak jak rodzice jest zadowolona, że w tym miejscu oprócz świateł nad bezpieczeństwem dzieci dodatkowo czuwa także "Pan Stop". To pracownik szkoły, który oprócz przeprowadzania uczniów przez drogę zajmuje się także remontami, prowadzi nawet internetową stronę podstawówki.

Niestety, całkiem inaczej jest w pozostałych szkołach. Na ,,zebrze" trzeba radzić sobie samemu. Trochę lepiej było w podstawówce nr 1, gdzie w ub. roku przez kilka miesięcy był przeprowadzacz przy ul. Poniatowskiego. I znów tylko dzięki drogowcom. - Gdy ruszył remont wiaduktu nad ul. Dworcową i ruch skierowano ul. Poniatowskiego, drogowcy zatrudnili przeprowadzacza.

Dziś już go nie ma. Szkoda. Był bardzo przydatny! - przyznaje dyrektorka SP-1 Wiesława Kruk.

Bezużyteczne światła

- Jak był pan na przejściu, to nie było żadnego strachu. Teraz czekamy, aż pojawi się jakiś dorosły i przechodzimy razem z nim albo po prostu idziemy na inne przejście, koło policji, gdzie auta jeżdżą wolniej - mówią Sandra Piechocka i Julia Jurga z 2b, które koło policji (przejście na ul. Dworcowej) też nie czują się zbyt pewnie.

Było lepiej, gdy remontowano wiadukt, bo wtedy na tym przejściu zamontowano wzbudzane światła i piesi mogli zatrzymać ruch samochodów. Dziś - kilka miesięcy po remoncie - światła co prawda stoją, ale są wyłączone, bezużyteczne.

Inaczej rzecz ma się z innymi wzbudzanymi światłami, postawionymi na czas modernizacji wiaduktu. Mowa o sygnalizatorach przy ul. Poniatowskiego, naprzeciw liceum - one działają! - Na wniosek dyrektorki podstawówki nr 1 było kilka komisji.

Chodziło o przenosiny wzbudzanych świateł z okolic liceum przed podstawówkę. Jesteśmy za takim rozwiązaniem, bo przecież licealiści poradzą sobie na przejściu bez świateł lepiej niż najmłodsi uczniowie. Niestety, z tego co wiem sprawa przenosin sygnalizatora utknęła w martwym punkcie - informuje asp. sztab. Piotr Horowski, który jest również za jak najszybszym uruchomieniem sygnalizatora na przejściu przez ul. Dworcową.

Nieobecni włodarze

Obie ulice, zarówno Poniatowskiego jak i Dworcowa, to drogi powiatowe. Wczoraj zadzwoniliśmy do Powiatowego Zarządu Dróg z pytaniami dlaczego sygnalizator przy Dworcowej jest wyłączony i czy ten przy Poniatowskiego można przenieść naprzeciwko szkoły podstawowej.

Niestety, kierownik PZD był nieobecny, a żaden z jego podwładnych nie był upoważniony udzielić informacji prasie. Zadzwoniliśmy do starostwa. Tam dowiedzieliśmy się, że starosta jest na urlopie, jego zastępca będzie w środę, a sekretarza nie ma. Wychodzi na to, że wczoraj w powiecie nie było ani jednej osoby, która mogłaby odpowiedzieć na nasze pytania i ewentualnie wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa najmłodszych pieszych.

Nie odpuścimy! Do sprawy wrócimy w jednej z kolejnych publikacji ,,GL".

Walczymy o bezpieczne drogi

Wszyscy wiemy, jak jeździ się po naszym regionie. Spróbujmy więc razem poprawić bezpieczeństwo na drogach. Dość już tragedii! Jeżeli znasz miejsce, w którym trzeba ograniczyć prędkość, postawić znak ostrzegawczy albo fotoradar, zawiadom o tym "Gazetę Lubuską". Zgłoś też informację o niebezpiecznych przejściach dla pieszych pod szkołami. Wasze uwagi przekażemy policji i drogowcom. Nasze drogi muszą być bezpieczniejsze.

Piszcie na e-mail: [email protected], dzwońcie do dziennikarzy:

  • Piotra Drozdowskiego, tel. 0 68 347 40 72
  • Dariusza Brożka, tel. 0 95 742 16 83
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska