Trzyosobowa ekipa z Sosnowca, o której pisaliśmy wczoraj, nie zdążyła nawet porządnie rozbić namiotu. - Spaliśmy w aucie. A namiot nam całkiem zamókł - mówili nam rano, podczas śniadania.
Odwiedziliśmy też Dziadka, który razem z dziewięcioma pozostałymi osobami rozłożył się w lesie kilkaset metrów od woodstockowiczów z Sosnowca. - Nic mi nie zamokło, chociaż naprawdę nieźle lało - mówił weteran Przystanku.
- A gdzie reszta ludzi? - pytamy
- Mieli mniej szczęścia. Przemokły im namioty i ciuchy. Siedzą w namiotach, bo nie mają w co się ubrać - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Dziadek naliczył, że w sumie dzisiejszej nocy burze przechodziły nad Kostrzynem trzy razy.
Spotkaliśmy też trzyosobową rodzinę. Przyjechali autem na głogowskich numerach, ale mówią, że są z Żar. Wpadli na pole przejazdem, w drodze nad morze. - Ale na pewno tu wrócimy, jak już festiwal się zacznie - mówili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?