Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycięto zdrowy dąb na cmentarzu w Kalsku

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Dąb na cmentarzu w Kalsku został wycięty za zgodą starostwa
Dąb na cmentarzu w Kalsku został wycięty za zgodą starostwa Mariusz Kapała
- Ostatnio wycięto zdrowy dorodny dab na cmentarzu. Kto na takie coś zezwala? - napisała do nas pani Stanisława z Kalska koło Sulechowa.

Czytelniczka pisze, że ma 81 lat, ale dotąd jeszcze takiego marnotrawstwa nie widziała. - Wcześniej wycięto zdrowe drzewa wokół stawu, olchy, wiązy i topole. Ostatnio dorodny dąb poszedł pod piłę cmentarzu - wskazuje pani Stanisława. - Kto polecił niszczyć zdrowe dorodne drzewa? Prosimy o zajęcie się sprawą, gdyż zaradna pani sołtys ogałaca naszą wioskę.

Pojechaliśmy na cmentarz do Kalska, gdzie wśród grobów, przy płocie, znaleźliśmy korzenie nisko przy ziemi przyciętego sporego drzewa.

- Nic nie wiem na temat tej wycinki, a we wsi nie słyszałam o żadnych protestach - przekazała nam sołtyska Barbara Matusiak. Ponieważ cmentarz jest własnością gminy poprosiliśmy o wyjaśnienia gospodarza tego obiektu, przedsiębiorstwo komunalne Supekom.

- Tak, została dokonana wycinka drzewa na cmentarzu, chodziło o dąb rozrastający się w kształcie litery "V" - wyjaśnił nam prezes Supekomu Marek Lelito. Dodał, że zostało to zrobione na prośbę mieszkańca wsi, którego zdaniem drzewo stanowiło zagrożenie dla grobu jego rodziny. - Zgodę na wycinkę wydał pan naczelnik Kwiecień ze starostwa zielonogórskiego - uzupełnił Lelito.

Nie udało się nam dotrzeć do naczelnika, który tego dnia był akurat na urlopie, ale informację potwierdziła pracownica wydziału ochrony środowiska w starostwie: - Zgoda na wycinkę została wydana 11 października i obowiązywała do końca 2013 roku. Chodziło o dwa dęby na cmentarzu w Kalsku, które uszkadzały nagrobek, zwłaszcza korzenie.

Sołtyska B. Matusiak pamięta zarzuty dotyczące wycinki topoli i innych drzew. - Wtedy budowaliśmy akurat plac zabaw dla dzieci - relacjonuje. - A drzewa zagrażały dzieciom, bo były kruche i nie wyobrażam sobie, żeby można to tak pozostawić. Było realne zagrożenie.

- Z tymi obrońcami przyrody jest tak, że bronią drzew dopóki się nic nie stanie - uważa mieszkanka Kalska Jolanta Grefling. - Ale jeśli spadnie gałąź na samochód, a nie daj Boże na człowieka i go poturbuje, to od razu robi się larum i szuka winnych, że w swoim czasie nie dopilnowali przycięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska