Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyklad katyński

Redakcja
@ Temat zbrodni katyńskiej przywołuje we mnie wspomnienia wielkiego kłamstwa historycznego, jakiego doświadczyłem jako słuchacz Szkoły Oficerów Rezerwy we Wrocławiu, odbywający roczną służbę wojskową w 1976 roku, w ramach obowiązkowego szkolenia absolwentów wyższych uczelni.

W programie szkolenia wykładana historia wojskowości. Podczas wykładu kolega z plutonu zapytał płk. doc. dr. hab. Ryszarda Majewskiego o zbrodnię katyńską, dokonaną na polskich oficerach w 1940 r. przez Rosjan. Obruszony i wzburzony oficer najpierw zbeształ podchorążego, zarzucając mu i nam brak wiedzy o historii II wojny światowej. Na następnej godzinie wykładu dowodził, wykorzystując foliogramy i epidiaskop, że faktycznymi sprawcami zbrodni byli Niemcy.

Utkwiły mi w pamięci fotokopie dokumentów oraz informacja, że strzelano w tył czaszki z pistoletów Walter produkcji niemieckiej. Pamiętam przejmującą ciszę na pseudowykładzie, największym fałszerstwie w okresie mojej obowiązkowej edukacji historycznej.

Nie mogę sobie darować, że wyszliśmy z wykładu przekonani, że zbrodnia katyńska jest sprawą hitlerowców. 30 podchorążych, absolwentów uczelni ekonomicznych, rolniczych, technicznych i pedagogicznych dało się przekonać fałszywym kopiom dokumentów i kłamliwej tezie nauczyciela historii wojskowości.

Moje przebudzenie w tym temacie przyszło bardzo szybko, bo na najbliższej przepustce, kiedy rodzice, słuchacze Radia Wolna Europa, wyprowadzili mnie z błędu. Matka opowiadała o kuzynie, żołnierzu zawodowym z 1939 r., poruczniku artylerii, który uciekł z transportu kolejowego na trasie drogi śmierci, wiodącej do Katynia. Nikt z jego kolegów z transportu nie wrócił do domu. On po powrocie zmienił nazwisko, nigdy nie przyznając się do wyuczonego i wymarzonego zawodu.

Przez te 31 lat prześladowały mnie dwa wspomnienia związane z pobytem we Wrocławiu. Pierwsze przytoczone powyżej i drugie, związane z wykładowcą, którego dość często można było zobaczyć w roli eksperta i autorytetu w sprawach wojskowych w programach historycznych, emitowanych przez wrocławską telewizje.

Niedawno podczas zwiedzania wystawy filatelistycznej we Wrocławiu podszedł do mnie starszy mężczyzna, zainteresowany herbem mojej gminy, wpiętym w klapę marynarki. Wywiązała się rozmowa. Wspomniałem o swoich doświadczeniach związanych z Wrocławiem w okresie odbywania służby wojskowej. Kiedy opowiedziałem mojemu rozmówcy o płk. Majewskim. Odrzekł: To mój sąsiad. Często z nim rozmawiałem, również o historii, lecz sprawy Katynia nigdy nie poruszaliśmy. Niestety nie będzie możliwości do dalszej rozmowy, ponieważ profesor niedawno zmarł. - Mój rozmówca stwierdził, że nigdy nie spodziewał się takiego zachowania po profesorze, uchodzącym za porządnego człowieka. Dodał również, że postępowanie wykładowcy historii wojskowości usprawiedliwiała jego troska o rozwój własnej kariery, czego dowodem jest późniejsza nominacja profesorska.

Ppor. rez. JERZY F.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska