MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z zabójcą do auta

MICHAŁ IWANOWSKI (68) 324 88 35 miwanowski@gazetalubuska (Imię ofiary zostało zmienione)
Za kilka dni Sąd Apelacyjny w Poznaniu przesłucha świadka w sprawie serii gwałtów i morderstwa w okolicach Zielonej Góry w 1999 r. Od tego zależy, czy wyrok 25 lat więzienia dla skazanego zostanie utrzymany. Dotarliśmy do zeznań tego świadka, złożonych na policji.

W marcu 1999 r., w lesie koło podzielonogórskiej wsi Radomia, pracownik leśny odkrył zwłoki młodej kobiety. Były ukryte pod stertą gałęzi. Dziewczyna miała wiele ran kłutych na piersiach, wokół porozrzucane były fragmenty bielizny. Zwłoki leżały tam od dłuższego czasu. Przed śmiercią ofiara została brutalnie zgwałcona.
Okazało się, że to niespełna 22-letnia Grażyna, studentka żarskiej filii Politechniki Zielonogórskiej. Policja szukała jej od 30 stycznia 1999 r. Wtedy dziewczyna zaginęła w drodze z Żar do Krosna Odrz.

Z zabójcą do auta

Tego dnia około 14.00 Grażyna skończyła zajęcia na uczelni i razem z koleżanką wróciła autobusem do Zielonej Góry. Stamtąd miały autobus do Krosna, ale Grażyna postanowiła jechać do domu autostopem. Pożegnała się z koleżanką i odtąd nikt już jej nie widział.
W tym czasie zielonogórska prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie serii gwałtów na dziewczynach w okolicach Zielonej Góry. Zgłaszały się kolejne pokrzywdzone. Zeznawały, że zostały zgwałcone przez trzech młodych mężczyzn. Oferowali im podwiezienie samochodem, a potem wywozili do lasu i gwałcili. Jeździli hondą, jedna z dziewczyn zapamiętała numer rejestracyjny.
Tym sposobem zatrzymano pierwszego podejrzanego - Mariusza W. Zeznał, że jeździli z kolegą, Tomaszem K., "na dziewczyny" jego hondą. Ale - jak twierdził - podwożone dziewczyny odbywały z nimi stosunki dobrowolnie. Najpierw zapewniał, że o zamordowanej Grażynie nic nie wie. Podczas kolejnych przesłuchań zmiękł.

Buty spod gałęzi

Przypomniał sobie, że na przełomie stycznia i lutego zabrali z przystanku rudą dziewczynę, która chciała jechać do Krosna. Usiadła z tyłu. W okolicach Leśniowa Wielkiego skręcili w las. Najpierw zgwałcił ją Mariusz. Przyznał, że stawiała opór. Potem do udręczonej ofiary zaczął dobierać się Tomasz. W pewnej chwili dziewczyna zdołała wydostać się z samochodu i zaczęła uciekać w las. Tomasz zabrał coś ze schowka w samochodzie i ruszył w pogoń. - Wrócił po 20 minutach, bardzo zdenerwowany i kazał mi szybko odjeżdżać - zeznał Mariusz.
Zaraz jednak zatrzymali się i na polecenie Tomasza zebrali gałęzie. Poszli przykryć miejsce, z którego - jak zeznał - wystawały czarne buty. Jak twierdził - nie wiedział, że leżało tam jakieś ciało. Więcej nie chciał zeznawać. Mówił, że musi wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Następnego dnia dodał, że po butach rozpoznał ciało Grażyny, a gdy wracali do Zielonej Góry, Tomasz wyrzucił przez okno rzeczy ofiary, które zostały w samochodzie.
Potem odwołał swe wyjaśnienia. Zaczął składać zeznania sprzeczne z poprzednimi.

Wyrok razy dwa

Śledztwo nabrało tempa, aresztowano Tomasza K. Nie przyznawał się do zabójstwa. Trzeci z podejrzanych gwałcicieli był za granicą. Dopiero później został aresztowany w jednym z krajów Beneluksu.
Wśród dowodów rzeczowych problemem pozostało narzędzie zbrodni. Miała to być połówka nożyczek, znaleziona w hondzie Mariusza. Biegli medycyny sądowej wykluczyli, by szerokość ran w ciele Grażyny odpowiadała szerokości ostrzy nożyczek. Mógł to być raczej bagnet lub długi i szeroki nóż.
W 2000 r. Mariusz W. i Tomasz K. stanęli przed sądem. Z uwagi na drastyczne okoliczności, proces był utajniony. W grudniu 2001 r. Tomasz K. dostał 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałty, a Mariusz W. - 15 lat za gwałty i zacieranie śladów zbrodni.
Wyrok zaskarżyli obrońcy, zarzucając sądowi m.in. dowolność w ocenie dowodów, świadczących na korzyć oskarżonych. W 2002 r. sąd apelacyjny podzielił po części ich zdanie i uchylił wyrok w odniesieniu do zabójstwa. W mocy utrzymał im wyrok 12 lat więzienia za serię gwałtów.
Tak czy inaczej, proces został powtórzony, też za zamkniętymi drzwiami. Ale powtórny zapadł taki sam: 25 lat dla Tomasza i 15 lat dla Mariusza.

Świadek sobie przypomniał

Obrońcy ponownie zaskarżyli wyrok. Tymczasem, w wyniku ekstradycji, trafił do Polski trzeci podejrzany, który uczestniczył w kilku poprzednich gwałtach na zielonogórzankach. Złożył wyjaśnienia na policji. Tym razem sąd apelacyjny postanowił przesłuchać go w Poznaniu. Zrobi to za kilka dni, 17 czerwca.
Co takiego powiedział świadek? Dotarliśmy do zapisu jego wyjaśnień. Przypomniał sobie zdarzenie z wiosny 1999 r., kiedy jechał samochodem wraz z Tomaszem i Mariuszem trasą z Zielonej Góry do Krosna. W miejscu, gdzie znajduje się boczna droga do Radomii, Mariusz miał wyjąć ze schowka połówkę nożyczek i powiedzieć do siedzącego za kierownicą Tomasza: - Pamiętasz? Zrobił przy tym kilka ruchów naśladujących dźganie. Tomasz syknął, wskazał głową na siedzącego z tyłu świadka i warknął: - Zamknij się.
To nowa okoliczność, jakiej nie znał sąd pierwszej instancji. Czy okaże się przełomowa? Czy świadek powie to samo w sądzie?
Pytań zostało wiele. A najważniejsze wciąż brzmi: - Morderco, pamiętasz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska