Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żagań: żołnierze uczą się pomagać rannym kolegom

Tomasz Hucał
- Specjalne urządzenia urealniają medyczne szkolenie żołnierzy - tłumaczy Anna Wilczyńska (z prawej).
- Specjalne urządzenia urealniają medyczne szkolenie żołnierzy - tłumaczy Anna Wilczyńska (z prawej). fot. Tomasz Hucał
Czołgiści na poligonie nie tylko ćwiczą strzelanie z "Twardych". Żołnierze 34. Brygady Kawalerii Pancernej uczą się także opatrywać rany i zatrzymywać krwotoki. I to w sytuacjach, gdy krew tryska strumieniami.

Gdy odwiedzamy żołnierzy z 34. BKPanc, przebywających od kilku dni na podżagańskim poligonie, nie wszyscy siedzą w czołgach. Widzimy nawet jednego rannego, leżącego na kocu położonym w śniegu. Podchodzimy bliżej. Kolano rozprute, jelita na wierzchu. Straszny widok. - Opatrując jelita musimy pamiętać, by latem opatrunek cały czas polewać wodą. Zimą nie wolno tego robić, bo przymarzną do opatrunku - tłumaczy żołnierzom starszy kapral Anna Wilczyńska. Jest z wykształcenia ratownikiem medycznym.

Czas nas goni

Na szczęście te wnętrzności to tylko pozoracja. Nie są prawdziwe. - Te zajęcia to element czerwonej taktyki. To bardzo fajny sposób przygotowania żołnierzy do udzielania pomocy rannym - mówi pani kapral. - Mamy mnóstwo sprzętu urealniającego ćwiczenia. A ćwiczone przez nas zdarzenia mogą się zdarzyć na wojnie.

Rzeczywiście warianty są przeróżne. Brygada posiada sprzęt, który bardzo dokładnie symuluje rannego człowieka. Do manekina podłączone są zbiorniki ze sztuczną krwią i żołnierze doskonale widzą, jak szybko tryska krew i jak szybko założony opatrunek przecieka. - Zakładając go uczą się, jaki dokładnie ma być. Ta wiedza może potem uratować komuś życie - zaznacza A. Wilczyńska.

A skąd pomysł na zajęcia z jelitami? - Na wojnie może być dużo krwi i drastyczne przypadki. Dlatego mamy też zajęcia na sztucznych, wyjałowionych jelitach. Żołnierze muszą to potrafić opatrzyć. Bo czas w takich przypadkach goni. Jest go mało na transport rannego do szpitala polowego - wyjaśnia pani kapral.

Z myślą o Afganistanie

Zajęcia medyczne przynoszą skutek. Widzimy, że pancerniacy sprawnie opatrują rannego. Nie ma przy tym nerwów. - To fakt, teraz dobrze sobie radzą. Ale na początku było sporo nerwów. Szczególnie gdy zauważyli, że przy krwotokach tętniczych krew szybko tryska - wspomina A. Wilczyńska. - Bez tej sztucznej krwi wszystko wydawało się w porządku. Każdy poprawnie zakładał opatrunki, ale robił to wolno. Gdy tylko zaczynała tryskać krew, ludzie się gubili.

Prowadząca szkolenie cieszy się, że ćwiczenia odbywają się zimą. - Taka aura może pomóc naszym żołnierzom. Przecież wielu z nich wyjedzie do Afganistanu. Tam też będą zimą. Mogą więc lepiej poznać specyfikę zachowań w takim klimacie. Zobaczyć na przykład, że w wysokim śniegu rannego transportuje się dłużej - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska