Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapadają decyzje dotyczące przyszłości i wyglądu zielonogórskiego deptaka

Alicja Bogiel 0 68 324 88 46 [email protected]
Grzybek - widok z końca lat 20. XX wieku
Grzybek - widok z końca lat 20. XX wieku ze zbiorów Lecha Aksiuczyca
Na rogu al. Niepodległości i ul. Kupieckiej właśnie zapowiadany jest Bachus. Za pieniądze miasta. Przedsiębiorca Jarosław Rudiak chce postawić tam kawiarnię - nawiązująca do dawnego "grzybka". Za własne złotówki. Co zwycięży? A może uda się pomysły połączyć?

MIAŁ SWOJĄ HISTORIĘ

MIAŁ SWOJĄ HISTORIĘ

Historia zielonogórskiego grzybka zaczęła się 114 lat temu w Nowogrodzie Bobrzańskim, gdzie młynarz Saalmann zrezygnował z mielenia mąki i przestawił się na produkcję energii elektrycznej. W 1895 r. doprowadził prąd do Zielonej Góry. Na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic: Kupieckiej, Żeromskiego i al. Niepodległości postawił potężny słup energetyczny w kształcie kolumny. To z tego miejsca rozsyłano prąd po całej okolicy. 30 lat później zastąpił go transformator w kształcie ośmiokątnego domku. Przy nim funkcjonowała również stacja benzynowa z jednym dystrybutorem paliwa.
Pierwsi powojenni polscy osadnicy nazwali transformator grzybkiem. Dlaczego? Są dwie teorie. Bo jego dach kojarzył się z grzybem. Druga wersja mówi, że nazwa wzięła się od nazwiska krawca Grzybka mieszkającego tuż obok.
Nazwa się przyjęła i przez 20 lat grzybek był najbardziej rozpoznawalnym punktem orientacyjnym w mieście. Tutaj umawiali się znajomi, rodzice z dziećmi czy zakochani.
Najsłynniejszy zielonogórski transformator zniknął z powierzchni ziemi 9 grudnia 1964 r. Według władz przeszkadzał w ruchu samochodów.
(czyt)

Jarosław Rudiak prowadzi w Zielonej Górze kilka interesów, przez lata był szefem stowarzyszenia Moje Miasto. - Tworzyliśmy stowarzyszenie między innymi po to, by nasze miasto było coraz piękniejsze - wspomina przedsiębiorca. - Zgadzaliśmy się co do tego, że powinno być w centrum więcej małej architektury... To tworzy klimat.

Kawiarnia z artystą

Toczy się właśnie dyskusja o przyszłym wyglądzie deptaka. W przyszłym roku wymieniana będzie jego nawierzchnia, wkrótce rozstrzygnięty zostanie konkurs na projekt pomnika Bachusa. A zielonogórski przedsiębiorca wpadł na pomysł, by odtworzyć w mieście słynnego grzybka. Oczywiście, już nie jako transformator, ale jako kawiarnię.

J. Rudiak pokazuje wstępny projekt kawiarnianego grzybka. Nieduży, okrągły budynek na rogu al. Niepodległości i ul. Kupieckiej. - Wokół zaplanowałem ławeczki, rozkładane - opowiada. - Myślałem też o małej rzeźbie, może jakimś miejskim artyście siedzącym na ławeczce. Taki pomysł mieliśmy jeszcze w stowarzyszeniu. Zrobiłbym to za własne pieniądze. To jest projekt na kilkaset tysięcy złotych.
Z pomysłem przedsiębiorca wybrał się do urzędu. Do wiceprezydent Wiolety Haręźlak. I jak twierdzi, projekt się spodobał. Przecież od lat mówi się o tym, że trzeba wrócić do historycznych elementów deptaka, wiele razy dyskutowano również o grzybku.

Wiceprezydent zastrzegła od razu, że toczy się konkurs na pomnik Bachusa. I rzeźbę zaplanowano właśnie w tym miejscu. - Usłyszałem jednak, że można przecież rozważyć przeniesienie pomnika - twierdzi J. Rudiak. - Zrozumiałem, że pomysł mój będzie rozpatrywany. Czekałem na odpowiedź.

Odpowiedź dla inwestora

Przedsiębiorca czekał długo. Aż w "GL" poinformowaliśmy już o tym, że wpłynęły projekty Bachusa, że konkurs wkrótce będzie rozstrzygnięty. - Zapytałem urzędników, co z moim pomysłem - opowiada zielonogórzanin. - I w końcu dostałem pisemną odpowiedź. Że mam wszystko sprawdzić i uzgodnić w wydziałach urzędu. Nie takie chyba pismo powinien dostać chętny inwestor po miesiącach oczekiwania. Trzeba było do razu powiedzieć, że nie są zainteresowani pomysłem.

Wiceprezydent Haręźlak twierdzi teraz, że od razu kierowała przedsiębiorcę do osób zajmujących się inwestycjami. Ona tylko wyraziła swoje zdanie o grzybku... - Wygląd ewentualnej budowli trzeba będzie też uzgodnić z konserwatorem zabytków. To on decyduje o tym, co będzie na deptaku - dodaje urzędniczka.
Sprawę dodatkowo komplikuje Bachus. Nie wiadomo, czy zwycięzca konkursu zgodzi się projekt przenieść. I czy będą tego w ogóle chciały władze miasta? Na razie pewne jest tylko to, że w projekcie budżetu są pieniądze na rzeźbę i ta na pewno stanie. A czy nie warto jednak pomyśleć również o grzybku? Pytani przez nas na deptaku zielonogórzanie, mówili o tym z entuzjazmem: - Świetny pomysł.

- Grzybek? Ja się przy nim z narzeczonym umawiałam - opowiadała nam Janina Konieczna. - Jeśli będzie tu taka kawiarnia, na pewno przyjdę z wnukami. I nie tylko ja.
Pomysł podoba się również wojewódzkiej konserwator zabytków. - Byłoby to historycznie uzasadnione - mówi Barbara Bielinis - Kopeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska