Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłacisz tysiąc złotych i masz licencjat

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Niesamodzielne pisanie pracy to przestępstwo, jednak ten nielegalny proceder kwitnie.
Niesamodzielne pisanie pracy to przestępstwo, jednak ten nielegalny proceder kwitnie. fot. 123RF
Nielegalny biznes pisania prac dyplomowych kwitnie. Szacuje się, że co trzecia praca powstaje niesamodzielnie. Rzadko kiedy zleceniodawca płaci z „góry”. Zazwyczaj strony rozliczają się po każdym napisanym rozdziale.

Oświadczam, że niniejszą pracę magisterską (licencjacką, inżynierską) przygotowałem i napisałem samodzielnie” - takie zapisy to już nie możliwość, a wymóg stawiany przez uczelnie. Prace dyplomowe muszą być przecież pisane samodzielnie. Tymczasem nieoficjalnie szacuje się, że nielegalny biznes kwitnie, a nawet co trzeci student kończący studia, powierza napisanie swojej pracy innym osobom.

W internecie ogłoszeń tego rodzaju jest mnóstwo. Choćby takie: „Alicja, 30 lat, oferuje błyskawiczne pisanie prac z ekonomii, marketingu i zarządzania. Cena do ustalenia, poprawki za darmo”, czy „Pomagam w pisaniu prac magisterskich z matematyki, fizyki i statystyki, jeżeli zgłosisz się do końca lutego, gwarantuję promocyjne ceny”.

Autor prac zwykle łapie nowe osoby przez pocztę pantoflową. Niekiedy też korzysta z oferty w internecie. To jednak ryzykowne. Nie wiadomo przecież, czy po drugiej stronie siedzi i pisze „autor” pracy, czy może skarbówka lub policja.

Strony dogadują się co do treści, przy czym prawdziwa współpraca zaczyna się wówczas, gdy promotor (nie wie przecież, że to nie student będzie przygotowywał pracę) zaakceptuje temat pracy i spis treści. Gdy te są pewne, zleceniobiorca (wynajęty autor) zaczyna kompletować podręczniki i inne potrzebne materiały. Z reguły, gdy specjalizuje się w danej tematyce czy branży, książek ma mnóstwo. Kwestia tylko wybrania odpowiednich zagadnień i ułożenia ich w pracy. Bywa, że student dostarcza piszącemu część materiałów. Tak dzieje się wówczas, gdy żak otrzymał np. dane od promotora, który poprosił, aby zawrzeć te informacje.

Rzadko kiedy klient płaci autorowi z góry. Ewentualnie wpłaca zaliczkę, a później strony rozliczają się po każdym napisanym i przyjętym przez promotora rozdziale. Czasem student płaci też całość po wykonanej robocie.

W tej „branży” nie ma stawek godzinowych. Prace licencjackie są najtańsze. To dlatego, że mają najmniej stron. Zazwyczaj liczą 30-40, już z załącznikami. Większość autorów weźmie za przygotowanie takiej pracy 800-1.000 zł. To zależy od skomplikowania tematu. Inżynierki są droższe. Nie ma się co dziwić, często zawierają mnóstwo obliczeń, skomplikowanych działań matematycznych, statystycznych... Zdarza się, że student elektrotechniki czy telekomunikacji zapłaci 2 tys. autorowi. Statystycznie jednak cena za pracę inżynierską, liczącą 60-70 stron, kształtuje się na poziomie 1.200 zł. Tyle kosztują czasem magisterki, chociaż mają więcej stron. Tu cena waha się od 1.000 do 1.800 zł.

Są też autorzy, którzy każą sobie płacić za poszczególne strony. Stawki wynoszą od 10 do ponad 20 zł za jedną. Jeżeli zatem skomplikowana inżynierka będzie liczyła 80 stron, rachunek wyniesie 1.600 zł albo i więcej. Problem może się pojawić, gdy zacznie się mowa o cenach za sporządzenie literatury na końcu pracy. Bywa, że sam spis wykorzystywanych podręczników i innych źródeł, zajmuje 4 czy 5 stron. Spis tabel czy wykresów to kolejna strona czy dwie. Zleceniodawca może nie zechce za to zapłacić, bo przecież to nie jest pisanie pracy, tylko spisanie informacji.

Najpoważniejszy kłopot stanowi jednak plagiat. Żak nie ma możliwości sprawdzenia, czy autor sam pisał pracę, czy brał rozdziały z internetu. Gdy uczelnia sprawdza pracę za pośrednictwem antyplagiatu, może okazać się, że praca nawet w ponad 90 procentach jest wzięta z sieci. Student może mieć wtedy poważny problem, bo to już złamanie przepisów. Pretensji do autora mieć nie może. Przecież nie byli związani żadną oficjalną umową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska