MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żarscy lekarze uratowali mu życie

Janczo Todorow
Pielęgniarka Teresa Bańbura przygotowuje Vasila Ševce do kolejnego badania kontrolnego. Pacjent jest zachwycony opieką w wojskowej lecznicy
Pielęgniarka Teresa Bańbura przygotowuje Vasila Ševce do kolejnego badania kontrolnego. Pacjent jest zachwycony opieką w wojskowej lecznicy Janczo Todorow
Obywatel Słowacji 51-letni Vladimir Ševce zyskał drugie życie. Zawdzięcza go ratownikom oraz lekarzom i pielęgniarkom z oddziału kardiologicznego 105. szpitala w Żarach. Mówi, że są aniołami w białych fartuchach.

Słowak jest kierowcą tira. Na początku czerwca podróżował po Polsce. Na autostradzie nagle poczuł ostry ból w piersiach. Na szczęście nie stracił przytomności. Z wielkim trudem zjechał na bok i wystukał na komórce numer 112. Bardzo szybko przyjechały dwie karetki, oraz policja. Ambulans na sygnale odwiózł pana Vladimira na szpitalny oddział ratunkowy wojskowej lecznicy. Okazało się, że przeszedł zawał serca. W pracowni hemodynamiki lekarze przystąpili do zabiegu przywracającego swobodny dopływ krwi do serca. W tym momencie nastąpiło zatrzymanie krążenia. Medycy rozpoczęli reanimację pacjenta. Na przemian wykonywali masaż serca, podłączono sztuczne oddychanie, zastosowano pobudzenie funkcji serca defibrylatorem.

Nowoczesna służba zdrowia? Jeszcze na to poczekamy

Po kwadransie przywrócono akcję serca, ale pacjenta utrzymywano w śpiące farmakologicznej. Został wybudzony następnego dnia. Powracał powoli do zdrowia. Jakie było jego zaskoczenie, kiedy zobaczył koło siebie córkę i żonę. O tym, co się stało, zaalarmował je personel oddziału. Mało tego, zamieszkały u medyków, aby mogły być blisko chorego. - Żona płakała ze szczęścia, że ja żyję drugie życie. Tu są prawdziwi anioły, lekarze i pielęgniarki, ratownicy. Są bardzo mili. Brakuje mi słów, żeby dziękować - mówi wzruszony Vladimir Ševce. Zanim odjechał do domu, jego żona obiecała, że przy wejściu do SOR i oddziału kardiologicznego postawi pomnik w podzięce. Napisze na nim, że tu, w tym miejscu jej mężowi dano drugie życie.

- Nic nadzwyczajnego nie zrobiliśmy - mówi skromnie Elwira Metner, ordynator oddziału kardiologicznego i intensywnego nadzoru kardiologicznego. - Jedynie spełniliśmy swój obowiązek. Mamy wiele takich przypadków.
W zeszłym tygodniu pacjent wyzdrowiał na tyle, że można go było wypisać z żarskiego szpitala. Wymagał jednak dalszej opieki medycznej. Przewiezienie go karetką do odległego o 600 km szpitala na Słowacji było zbyt ryzykowne. Poproszono o interwencję ambasadę Słowacji w Warszawie. W końcu udało się załatwić sprawę, za przelot zapłaci firma, w której pacjent ma prywatne ubezpieczenie. W piątek pacjenta odwieziono karetką na lotnisko w Babimoście, skąd samolotem i w asyście lekarza odleciał do kraju ojczystego. - Jak będę całkiem zdrowy, to wrócę tu z rodziną, żeby was odwiedzić - zapewniał pan Vladimir.

- Dobrze się stało, że miał dodatkowe prywatne ubezpieczenie - mówi Andrzej Sodkiewicz, zastępca dyrektora do spraw ekonomicznych szpitala. - Powinni o tym pamiętać także Polacy, którzy wybiorą się niebawem na wakacje do krajów Unii Europejskiej. Mogą otrzymać europejską kartę ubezpieczenia od Narodowego Funduszu Zdrowia, wystarczy wypełnić wniosek. Taka karta pozwoli im uniknąć kosztów w przypadku choroby.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska