Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastal przyspieszył i pewnie wygrał

Andrzej Flügel
Tak cieszyli się po zwycięstwie zielonogórzanie, od lewej: Marcin Chodkiewicz, Paweł Szcześniak i Robert Morkowski
Tak cieszyli się po zwycięstwie zielonogórzanie, od lewej: Marcin Chodkiewicz, Paweł Szcześniak i Robert Morkowski fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zielonogórzanie zdobyli dwa punkty, choć przez trzy kwarty Spójnia stawiała im zacięty opór. Bardzo dobrze grą kierował Paweł Szcześniak.

Przyjezdni zagrali tak, jak przypuszczano: odważnie, bez respektu i nieźle na deskach. Dopóki starczyło im sił, toczyli z Zastalem bardzo wyrównany pojedynek. Zielonogórzanie na szczęście mieli znacznie mniej momentów dekoncentracji, niż przed dwoma tygodniami w pojedynku z Siarką.

Znów jak na lidera zespołu przystało zagrał Szcześniak. W trudnych momentach brał ciężar gry na siebie, kiedy trzeba wymusił faul, a gdy upływał czas 24 sekund rzucił za trzy z bardzo trudnej pozycji. - Szcześniak to jeden z najlepszych zawodników w kraju na swojej pozycji - komplementował zielonogórzanina trener Spójni Ireneusz Purwieniecki. - Pokazał dziś klasę.

To prawda. Obok niego pewną ręką wyróżniał się Jarosław Kalinowski, który pięciokrotnie trafił zza linii 6,25 m. Dobre akcje miał Robert Morkowski. Mimo tego wcale nam tak dobrze nie szło. Wprawdzie po trzech minutach było 7:2, ale po pięciu już 7:8. Druga połowa kwarty należała do Spójni, która nieznacznie prowadziła. Na szczęście zryw zielonogórzan i dobitka niemal równo z syreną Marcina Chodkiewicza, pozwolił nam objąć prowadzenie.

W drugiej było nerwowo. Goście w 15 min po rzucie Marka Łukomskiego objęli prowadzenie 22:21, a po trafieniu Stanisława Prusa wygrywali 24:21. Zastal miał wówczas fantastyczny moment. Po trójce Szcześ-niaka, dwóch punktach Kalinowskiego i osobistym Szcześ-niaka wygrywali 31:24. Co z tego, skoro potem przez chwilę punktowała tylko Spójnia. W 29 min po rzucie Prusa goście wyrównali na 31:31. Na szczęście w końcówce zielonogórzanie znów nieco odskoczyli.

W trzeciej kwarcie goście nadal nie zamierzali spasować. Zastal wygrywał, ale przewaga była niewielka. Przed czwartą kwartą różnica wynosiła zaledwie pięć punktów (57:52). Na szczęście gościom nie starczyło sił. Poczynaniami zastalowców znakomicie dyrygował Szcześniak. Zielonogórzanie powoli i systematycznie odjeżdżali przyjezdnym. W 36 min było 69:56 i stało się jasne, że w tym meczu już nic im nie grozi. Swoją dobrą grę i zwycięstwo trójką równo z syreną ukoronował Szcześniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska