Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodówki wracają do łask

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
W województwie lubuskim w zeszłym roku w liceach ogólnokształcących uczyło się ponad 14,5 tys. osób. W zawodówkach niecałe 6,7 tys. (fot. sxc.hu)
W województwie lubuskim w zeszłym roku w liceach ogólnokształcących uczyło się ponad 14,5 tys. osób. W zawodówkach niecałe 6,7 tys. (fot. sxc.hu)
Samorządy stawiają na kształcenie w zawodówkach. Chcą, by te szkoły dobrze się kojarzyły, były wybierane przez gimnazjalistów i kształciły fachowców, których zaczyna brakować na rynku pracy.

Kolorowe ulotki i profesjonalne informatory, strona w internecie, promotorzy w szkołach czy plakaty na przystankach - tak Łódź zachęca gimnazjalistów, by wybierali zawodówki. Chodzi też o to, by szkoły kształcące fachowców nie kojarzyły się źle, bo w ostatnich latach nie miały dobrej opinii. Dominowało stwierdzenie, że to gorsze szkoły, a idą do nich uczniowie słabsi, którzy mogliby sobie nie poradzić choćby w technikach. Np. w Łodzi w ostatnich latach zawodówki wybierało zaledwie ok. 5 proc. gimnazjalistów. Najwięcej uczniów startowało do ogólniaków. Ta tendencja dotyczy całego kraju.

W województwie lubuskim w zeszłym roku w liceach ogólnokształcących uczyło się ponad 14,5 tys. osób. W zawodówkach niecałe 6,7 tys. (w Gorzowie było 1.064 uczniów, w Zielonej Górze - 808). A bez fachowców miasto nie może się rozwijać. Wiedzą to doskonale samorządy, dlatego wspólnie ze szkołami i przedsiębiorcami starają się zmieniać profil szkół zawodowych i namawiają gimnazjalistów do wyboru zawodówek.

Czytaj też: Brakuje chętnych do nauki zawodu

Trzy lata temu w Zielonej Górze szkoły przeprowadziły sondaż z przedsiębiorcami. Chodziło o to, by dowiedzieć się, jakich fachowców potrzebują firmy. Tak, by kształciły one ludzi potrzebnych na rynku pracy, a nie bezrobotnych absolwentów. - Wynikiem badań jest choćby informator dla gimnazjalistów, w których np. przedstawiamy konkretne zakłady pracy, gdzie po ukończeniu szkoły będzie można starać się o pracę - mówi Wioleta Haręźlak, wiceprezydent miasta odpowiedzialna za edukację. I podkreśla: - Szkolnictwo zawodowe i techniczne jest dla nas priorytetem w strategii edukacyjnej. Aby zachęcać uczniów do nauki konkretnych fachów, korzystamy z programów unijnych, które wzbogacają programy nauczania.

Zielona Góra zaostrzyła też kryterium punktowe dostania się do liceów, zrezygnowano zupełnie z liceów profilowanych (podobnie jest w Gorzowie). - Wpływ na tę decyzję miały wyniki osiągane przez uczniów. Zdawalność matury była na poziomie 20-25 procent - tłumaczy Haręźlak.

- Miały być hitem, a okazało się, że wybierali je uczniowie, którzy mogliby kształcić się w szkołach zawodowych - mówi Adam Kozłowski, dyrektor wydziału edukacji w gorzowskim Urzędzie Miasta.

Jaki jest efekt działań promujących szkoły zawodowe i techniczne? – W ostatnich trzech latach zaobserwowaliśmy wzrost zainteresowania zawodówkami o 100 procent, bardziej aktywne jest ono też w przypadku techników – twierdzi wiceprezydent Haręźlak. – Na naszym rynku pracy brakuje np. dekarzy. Staramy się uruchomić taki kierunek w szkole budowlanej. Największym problemem jest deficyt wśród nauczycieli zawodów.

Czytaj też: Lubuszanie wciąż nie wybierają intratnych zawodów

Na przełomie maja i czerwca zeszłego roku w Gorzowie przeprowadzono badania w ramach projektu "Przedsiębiorczy Gorzów. Rozwiązania dla rynku pracy i szkolnictwa”. Projekt został zainicjowany przez samorząd. Jego wynikiem są m.in. badania rynku pracy przeprowadzone przez Wyższą Szkołę Biznesu dla biura obsługi inwestora gorzowskiego urzędu. Dzięki nim dowiedzieliśmy się choćby, jakie są zawody deficytowe w mieście (patrz: infografika). Rezultatem projektu było też nawiązanie współpracy pomiędzy pracodawcami, a szkołami. M.in. organizowano warsztaty, które umożliwiły współdziałanie przedsiębiorców Lubuskiego Klastera Metalowego (firmy przemysłu metalowego działające na północy województwa) ze szkołami przygotowującymi dla nich przyszłych pracowników.

- Obserwujemy większe zainteresowanie kształceniem zawodowym - mówi Stanisław Jodko, dyrektor Zespołu Szkół Elektrycznych w Gorzowie. - Rodzice i uczniowie widzą, co się dzieje na rynku pracy, że w Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej powstają nowe zakłady i ile zarabiają fachowcy.

Czytaj też: Świebodzin: Warsztaty szkolne za ponad 4 mln zł

 

Kształcenie zawodowe w liczbach

20 mln zł

tyle wynosi wartość projektu "Szkoła zawodowa szkołą pozytywnego wyboru”. Realizuje go od stycznia tego roku Ministerstwo Edukacji Narodowej, a pieniądze pochodzą z Europejskiego Funduszu Społecznego. Jednym z głównych celów projektu jest trwałe powiązanie szkolnictwa zawodowego ze środowiskiem pracy. Działania obejmą przede wszystkim upowszechnienie dobrych praktyk współpracy szkół i placówek realizujących kształcenie zawodowe z pracodawcami.

655.394

tylu uczniów kształciło się w ubiegłym roku w liceach ogólnokształcących. Z roku na rok ich liczba systematycznie spada. W 2005 wynosiła ona 737.447 osób (najwięcej w ostatnich pięciu latach). W wielu szkołach dyrektorzy rezygnują z ogólniaków. Np. w Zespole Szkół Elektrycznych w Gorzowie zlikwidowano ten profil w momencie, kiedy "odżył” przemysł i zwiększyło się zainteresowanie szkołami zawodowymi i technikami.

222.859

tylu młodych ludzi uczyło się w 2008 r. w polskich zawodówkach (szkoły ponadgimnazjalne dla młodzieży, dane nie dotyczą placówek specjalnych). To najwyższy wskaźnik w ostatnich sześciu latach. W 2004 r. do zawodówek chodziło trochę ponad 216 tys. osób, do 2006 r. liczba ta zaczęła spadać i osiągnęła najniższą wartość, bo zaledwie 210.018. W zeszłym roku w zawodówkach kształciło się trochę ponad 220 tys. uczniów.

15.527

o tyle spadła liczba bezrobotnych z wykształceniem zasadniczym zawodowym w okresie od końca 2000 r. do 31 grudnia 2009 r. Dziesięć lat temu było ich 34.279, w zeszłym roku już 18.752 (jeśli chodzi o dane procentowe to spadek nastąpił z 38,5 do 30,7 proc.). Z kolei wyraźnie wzrósł odsetek osób bezrobotnych z wykształceniem wyższym (z 1,9 na koniec 2000 r. do 7,0 proc. na koniec 2009 r.), policealnym i średnim zawodowym (odpowiednio z 19,6 do 21,3 proc.) oraz średnim ogólnokształcącym (z 5,6 do 9,4 proc.).

208

tyle zawodów, w których są kształceni uczniowie, zawiera aktualna klasyfikacja. MEN proponuje jej zmniejszenie. Redukcja będzie polegała na grupowaniu i integrowaniu zawodów "szkolnych”, które zostaną następnie wyodrębnione i nazwane w nich kwalifikacje. Podział na kwalifikacje nastąpi w oparciu o potrzeby rynku pracy. Np. z zawodu elektryka zostaną wyodrębnione dwie kwalifikacje: montaż i konserwacja instalacji oraz maszyn i urządzeń.

44,5

taki procent wynosił w 2008 r. w szkołach zawodowych współczynnik skolaryzacji brutto (czyli odsetek osób uczących się na tym poziomie kształcenia - niezależnie od wieku - obliczany w stosunku do liczby ludności w grupie wiekowej określonej jako odpowiadająca temu poziomowi nauczania). W latach wcześniejszych wynosił on nawet 57 proc., co świadczy o umniejszeniu w tym okresie znaczenia szkolnictwa zawodowego. Od 2006 r. powoli odbudowują swój wizerunek zasadnicze szkoły zawodowe.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska