Proces toczył się przed zielonogórskim sądem okręgowym. Na wniosek obrońcy oskarżonego oraz rodziny oskarżonego Rafała P. sąd wyłączył jawność rozprawy. Decyzja była podyktowana tym, że podczas procesu z pewnością będą poruszane delikatne i często drażliwe tematy oraz kwestie rodzinne, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Obrona wniosła jednocześnie o pozwolenie na uczestniczenie w procesie dwóch osób w charakterze mężów zaufania. Sąd się na to zgodził.
Za zabójstwo brata sąd skazał 33-letniego Rafała na 8 lat więzienia. – Nie zgadzamy się z wyrokiem. Prokurator będzie żądał znacznie wyższej kary – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Prokuratura czeka na uzasadnienie wyroku.
Na pierwszej rozprawie 21 czerwca ub.r. stawił się ojciec Rafała. Nie przyszła matka oskarżonego o bratobójstwo. Ojciec wyjaśniał, że to była miesięcznica śmierci ich syna Michała i nie wytrzymałaby tego emocjonalnie.
Rafał P. to wysoki, mocno zbudowany mężczyzna. Wykształcenie podstawowe, zawód spawacz. Pracował w sadzie w Starym Kisielinie, którego jest udziałowcem. Był karany za prowadzenie po pijanemu. Wcześniej leczył się odwykowo. Spoglądał na siedzącego na sali ojca. Wykonywał w jego kierunku delikatne gesty, tak jakby go uspokajał chcąc powiedzieć „będzie dobrze”. Widać było również, że ojciec będzie mocno zaangażowany w rozprawę.
Obrona już wtedy wystąpiła z nowymi wnioskami dowodowymi. Obrońca oskarżonego nie zgadza się z opinią biegłych dotyczącą stanu zdrowia Rafała P. Chciał również ustalenia czy w chwili morderstwa nie doszło do obrony koniecznej lub czy oskarżony nie działał pod wpływem silnego wzburzenia i tym samym nie był w stanie pokierować swoim zachowaniem.
Do morderstwa doszło w sobotę 21 listopada 2015 r. Wieczorem zielonogórska policja dostała zgłoszenie o mężczyźnie dźgniętym nożem w sadzie w Starym Kisielinie. Na miejsce natychmiast pojechały patrole policji.
Osoba, która informowała o rannej osobie mówiła, że wychładza się, co sugerowało, że jest w ciężkim stanie. To dzwonił Rafał. Michał P. niestety zmarł z powodu rany zadanej nożem.
Rafał uciekł z posesji. Przez całą noc szukała go policja. Został zatrzymany w niedzielę, 22 listopada nad ranem. Początkowo nie przyznawał się do zabójstwa. Zasłaniał się brakiem pamięci z powodu wypitego alkoholu. W chwili zatrzymania wydmuchał promil alkoholu. ,,Przyciśnięty'' przez prokuratora, ,,pękł'' i przestał kłamać. Przyznał się do zabójstwa brata.
Z ustaleń prokuratury wynika, że do zabójstwa doszło podczas kłótni między braćmi. Rafał chwycił za nóż i zadał nim kilka ciosów swojemu bratu Michałowi. Jeden z nich przerwał aortę. Rafał P. podczas wizji lokalnej opowiedział dokładnie jak wyglądało zabójstwo Michała. Wtedy również przyznał się do zabójstwa brata.
Policja jeździła na interwencje do sadu w Starym Kisielinie. Mundurowi interweniowali, bo dwóch dorosłych mężczyzn kłóciło się między sobą jak dzieci. Agresja wobec siebie narastała. W końcu doszło do tragedii.
Zobacz też: Rodzinna kłótnia doprowadziła do śmierci. Brat zabił siostrę i próbował popełnić samobójstwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?