Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarm w Gorzowie. Czy w samochodzie na stacji benzynowej jest bomba?

Tomasz Rusek
Dziś po godz. 18.00 na stację benzynową przy skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Czereśniowej podjechał czerwony ford na myśliborskiej rejestracji. Jego kierowca sterroryzował obsługę przedmiotem przypominającym broń i... kazał wezwać policję.
Alarm w Gorzowie. Czy w samochodzie na stacji benzynowej jest bomba?
fot. Tomasz Rusek

(fot. fot. Tomasz Rusek)

Wiemy, że sprawcą całego zamieszania jest 45-letni mieszkaniec powiatu myśliborskiego. Całe zdarzenie wyglądało tak: Mężczyzna wszedł do budynku stacji, wyciągnął przedmiot przypominający broń, nakazał personelowi zebrać się w jednym miejscu i... wezwać policję. Na miejsce najpierw przyjechała ochrona, ale 45-latek domagał się mundurowych.

- Przyjechaliśmy, odebraliśmy mu przedmiot przypominający broń i zaczęliśmy go wyprowadzać. Wtedy wskazał na stojącego przy wejściu forda. Powiedział, że to jego auto i że "nie radzi go nikomu otwierać" - powiedział nam obecny na miejscu Sławomir Konieczny z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Początkowo na miejsce mieli przyjechać szczecińscy pirotechnicy. Ostatecznie do akcji przystąpili pirotechnicy z Gorzowa. Czerwony ford wciąż stał zaparkowany nieopodal wejścia do stacji.

Na miejsce przybyło co najmniej 8 radiowozów policyjnych, karetka pogotowia, specjalistyczny wóz straży pożarnej a także przedstawiciel urzędu miasta odpowiedzialny za sytuacje kryzysowe.

Policja zwiększyła strefę bezpieczeństwa. Odsunęła od stacji wszystkich: dziennikarzy, gapiów, a nawet pogotowie gazowe i karetkę. Wszyscy stali w odległości około 300 metrów od budynku stacji. Strażacy wyciągnęli z jednego z wozów specjalistyczny sprzęt oświetleniowy. To bardzo mocna lampa na statywie, która pomaga oświetlić miejsce akcji, gdy jest za ciemno na prace specjalistycznej ekipy.

Alarm w Gorzowie. Czy w samochodzie na stacji benzynowej jest bomba?
fot. Tomasz Rusek

(fot. fot. Tomasz Rusek)

Początkowo nie wykluczano, że w otwarciu auta będzie pomagał specjalistyczny robot. To maszyna polskiej konstrukcji poruszająca się na gąsienicach, z zamontowaną przy szczypcach kamerą, która używana jest podczas podobnych akcji. Gorzowska komenda nie ma takiego robota. Na wyposażeniu KWP jest tzw. "wędka" i specjalny pojemnik na podejrzane ładunki. Problem w tym, że wędki można używać tylko wtedy, gdy groźny pakunek leży na otwartej przestrzeni (nie może być w aucie, w budynku czy np. przygnieciony innym przedmiotem.)

Specjalistyczny robot kosztuje kilkaset tysięcy złotych. Po ostatniej takiej akcji (podejrzany ładunek w banku w centrum miasta) zapytaliśmy Komendę Główną Policji, czy kupi podobnego robota gorzowskim policjantom. Niestety nie dostaliśmy zapewnienia, że tak się stanie.

Ostatecznie do akcji przystąpili gorzowscy pirotechnicy. Jeden z nich w stroju wartym prawie 130 tysięcy złotych obszedł powoli samochód. Sprawdził każdy jego zakamarek. Otworzył maskę samochodu oraz drzwi od strony kierowcy i pasażera. Mężczyznę ubezpieczał pirotechnik znajdujący się w myjni.

Jak powiedział nam przed chwilą Sławomir Konieczny w samochodzie nic jednak nie znaleziono.
Jest już po akcji. Policjanci kierowani poleceniami pirotechnika, przepchnęli sprawdzony już samochód kilka metrów. Na koniec pirotechnik włączył świata podejrzanego auta - był to dowód, że w samochodzie nie było żadnej bomby.
W miejscu gdzie jeszcze przed chwilą nie było nikogo poza specjalistą, znajdują się już policjanci. Odpowiednie służby wciąż są jednak w pogotowiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska