– Najbardziej osobiście obawiam się o małe firmy, one najbardziej odczują skutki gospodarcze koronawirusa, np. salony fryzjerskie, czy małe stragany. Prowadzą je ludzie, którzy teraz niosą na barkach ciężar tego kryzysu. Walczą o swoją egzystencję. Brakuje im przychodów, nie tyle na odkładanie, ale na codzienne utrzymanie – uważa Agnieszka Tront – Stefańczuk, dyrektor firmy Nord Napędy w Nowej Soli.
– To, co jest dobrego w tej całej sytuacji, to trzeba podkreślić, że nastąpiła wielka solidarność międzyludzka. Firmy zaczęły nawzajem sobie pomagać – podkreśla Łukasz Rut z OPZL i wymienia szereg takich sytuacji. Firmy informatyczne zaproponowały np. bezpłatne wdrożenia systemów, które pozwalają pracować zdalnie. Firmy coachingowe udostępniają porady o tym jak radzić sobie ze stresem i trudną sytuacją. Firma Malpol zaczęła druk przyłbic ochronnych, a firma Omni Modo dostarczyła gumki tych do przyłbic.
– Być może rozwiązaniem jest podpisanie tego aneksu z jakimś terminem. W aneksie umowy o pracę pracownik godzi się na obniżenie wynagrodzenia, ale określa, że to będzie np. obowiązywało przez najbliższe trzy miesiące. Ta szczególna sytuacja pomiędzy pracownikiem a pracodawcą jest istotna. Być może pracownik będzie chciał w ten sposób pomóc swojemu pracodawcy i wskażą wspólnie datę – podkreśla radca prawny Przemysław Sztejna.
- W naszym przedsiębiorstwie produkcja nie została zatrzymana, jednak jest znacznie ograniczona. Sytuacja jest dynamiczna a zarazem trudna – przyznaje Dominik Jaskulski, dyrektor prokurent firmy Nowavent. – Moce produkcyjne obniżyły się znacznie. Zostało to spowodowane dużym wzrostem ilości pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich, a także nieobecności związanych ze sprawowaniem opieki nad dziećmi do lat ośmiu. Kolejną przyczyną, która stawia nas w trudnej sytuacji jest wstrzymanie planowanych odbiorów towarów przez liczną grupę kontrahentów, na dzień dzisiejszy dostawy z naszego zakładu odbywają się płynnie, co pozwala nam utrzymać ciągłość produkcji.