Główna bryła zamku jest gotowa do użytku! W pokojach stoją meble, a mieszkańcy w odpowiedzi na apel o przekazywanie lub wypożyczanie eksponatów do zamkowego muzeum, zgłaszają się z pamiątkami. Natomiast trwają ostatnie prace konserwatorskie w wieży.
- To najlepiej zachowany obiekt średniowieczny w regionie - podkreśla Tomasz Furtak, dyrektor domu kultury. Musi więc być dopieszczony. I tak się dzieje.
- Pomieszczenie zastaliśmy w fatalnym stanie, pęcherze farby, odpadający tynk, sporo ubytków w ścianach - opisuje Ewa Szydłowska, kierowniczka czteroosobowej ekipy konserwatorów dzieł sztuki z Poznania, którzy zrekonstruowali centymetr po centymetrze Czerwoną Komnatę w wieży. - Nasze zadanie polegało na odtworzeniu dawnego wnętrza. Przyklejaliśmy łuszczącą się farbę z powrotem do ścian, kitowaliśmy tzw. międzyprzestrzenie, uzupełniliśmy ubytki. Zaczynaliśmy w październiku, zostało nam jeszcze parę dni.
Konserwatorzy znaleźli na ścianie, i oczywiście odnowili, sygnaturę informującą o poprzedniej konserwacji. Było to w 1880 r. Zatem wystrój komnaty, jak sądzą fachowcy, mógł pochodzić z początków XIX w. Do niego nawiązuje obecny, piękny czerwony kolor ścian, polichromia sufitu wykorzystująca wzory kwiatowo-roślinne. Nowe są okna skrzynkowe z szybkami tzw. gomółkowymi. W "polskich czasach" ich nie było, jest więc to powrót do historii.
Wysoko na punkt widokowy
Z Czerwonej Komnaty bardzo stromymi schodami drabiniastymi można wyjść piętro wyżej. - To będzie pokój widokowy, dla zwiedzających - zapowiada T. Furtak. Atrakcją są tu cztery okienka na cztery strony świata, a przede wszystkim przywrócony średniowieczny wykusz latrynowy, rzucający się zresztą w oczy oglądającym wieżę z zewnątrz. Ostatnie prace wykonują tu Mariusz Stupny i Paweł Rohatyński z głogowskiej firmy Architekton. - Jesteśmy do końca tygodnia - zapowiadają panowie.
Sala widokowa robi wrażenie swą surowością. Tutaj dopiero widać, że mury mają po 2 m grubości. A belki stropowe krzyżujące się nad głową to potęga! Jak je tutaj wciągnięto? - zastanawiamy się. - A to niespodzianka! - M. Stupny prowadzi do schowanych w rogu drzwi. Ukazują się stare wąskie ceglane schody. - Tędy można wyjść pod dach. Tyle, że nie ma tam okien, ani oświetlenia.
Opuszczamy wieżę po drewnianych schodach zewnętrznych. Dostawionych - za zgodą konserwatora zabytków - teraz, w czasie remontu. Cała konstrukcja klatki schodowej wygląda z daleka jak machina oblężnicza. Jest w stylu epoki.
Trudno doczekać się oddania całego zamku w użytkowanie. Wówczas zapewne każdy sulechowianin będzie chciał obejrzeć z bliska opisane tu atrakcje. - Jeszcze tylko trochę cierpliwości - zapowiada T. Furtak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?