Policja bada miejsce wypadku
(fot. Janczo Todorow)
Ze wstępnych oględzin miejsca zdarzenia wynika, iż kierujący fordem 38-letni mieszkaniec Żar z nieznanego powodu wjechał na lewy pas na łuku i uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka autobus, którym podróżowało 15 dzieci. - Kierowca forda zginął. Dzieciom podróżującym autobusem nic się nie stało. - przekazał nam mł. asp. Marcin Maludy z gorzowskiej policji, który poinformował nas o całym zdarzeniu. Już wiadomo, że kierowca autobusu był trzeźwy. Przyczyny wypadku będą znane po dokładnym przebadaniu wszystkich okoliczności zdarzenia.
- Syn wrócił tym autobusem ze szkoły w Mirostowicach Dolnych - opowiada Anna Pleciak.- Wysiadł przed zakrętem i ruszył do domu. Wtedy usłyszał huk i zobaczył jak ford się zderzył z autobusem. Pobiegł do mnie do domu i krzyczy, że wydarzył się wypadek. Pobiegłam zaraz zobaczyć, co się dzieje. Patrzę, że auto rozbite, a wokół tłum ludzi stoi i się gapi. Zaczęłam krzyczeć, żeby ludzie pomogli, nikt nie reagował. Wtedy sama zaczęłam ratować kierowcę. Miał jeszcze puls. Widziałam, że ma połamane nogi i krew mu się lała z głowy. Znalazłam apteczkę w bagażniku i próbowałam gazą zatamować mu krew - dodaje.
W tym czasie ktoś zadzwonił na pogotowie. - Po chwili zadzwoniłam drugi raz - mówi pani Basia. - Pytali się czy jest tętno, odpowiedziałam, że jest.
Anna Pleciak ukończyła kurs sanitariusza szpitalnego, więc próbowała zastosować swoją wiedzę. - Odwróciłam rannego kierowcę na bok, podniosłam mu głowę, pomagała mi pani sołtys Janina Wasilewska. Nikt z tłumu nie przyszedł nam pomóc. Ciągle pytałam gdzie jest karetka. Kiedy już usłyszałam jej sygnał, puls u rannego zanikał. Zdjęłam swoje okulary i zbliżyłam do jego ust w nadziei, że zaparowują się, że jest oddech. Niestety, nie było. Kiedy karetka przyjechała, nie było już kogo ratować - opowiada Pleciak.
Auto ma silnie zniszczony przód. Kierowca zginął
(fot. Janczo Todorow)
O mężczyźnie, który zginął na razie niewiele wiadomo. Miał ok. 30 lat, jechał w kierunku Żar. Autobus wiózł dzieci ze szkoły do domu, część z nich wysiadła w Bogumiłowie, część miała jechać dalej do Janikowa. Mieszkańcy przypuszczają, że kierowca forda musiał jechać zbyt szybko, a jezdnia nie jest zbyt szeroka. - Kiedy zbliżyła się do auta ze środka poczułam woń alkoholu, widziałam otwarte puszki z piwem, może kierowca był nietrzeźwy - zastanawia się A. Pleciak.
Próbowaliśmy rozmawiać z kierowcą autobusu, jednak odmówił. Odmówiła także opiekunka dzieci, na oczach, których doszło do wypadku. Zaraz po zdarzeniu dzieci wysiadły z autobusu i poszły do pobliskiego Janikowa na piechotę.
- Ludzie się bali podejść i ratować człowieka - mówi sołtys Janina Wasilewska. - A ja się nie bałam, próbowałam pomóc, niestety się nie udało. Nie jest to miejscowy człowiek, nie wiem skąd jest.
- Trzeba w tym miejscu ustawić krzyż, żeby upamiętnić śmierć tego człowieka. I żeby był przestrogą dla innych kierowców - proponuje A. Pleciak.
W których miejscach trzeba jeszcze zachować ostrożność? Jakie są najczęstsze przyczyny wypadków? Publikujemy mapę najniebezpieczniejszych odcinków dróg w Lubuskiem i opisujemy najtragiczniejsze tegoroczne wypadki. Czytaj już w sobotę, 28 maja w weekendowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?