Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpartyjni Samorządowcy w Lubuskiem. Jaka piękna katastrofa

Robert Bagiński
Gdyby wybory samorządowe odbyły się jeszcze w tym roku, w całej Polsce znaczące poparcie mogliby uzyskać Bezpartyjni Samorządowcy. Rzecz w tym, że w Lubuskiem odnotowują najniższy poziom poparcia od ośmiu lat i jest to efekt zblatowania się w koalicji z Platformą Obywatelską.

Według grudniowego sonadażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”, Bezpartyjni Samorządowcy są środowiskiem dostrzeganym w skali ogólnopolskiej. Gdyby zdecydowali się wystartować w wyborach parlamentarnych, to mogliby liczyć na 2 proc. poparcia. Znacznie lepiej wygląda to z punktu widzenia poszczególnych regionów i w kontekście wyborów do sejmików. Nie w Lubuskiem, bo jak wynika z analiz przygotowanych przez portal LokalnaPolityka.pl dla GW, wejście w koalicję z PO i PSL-em nie wyszło im tutaj na dobre. O ile w wyborach w 2018 roku uzyskali 13,17 proc. poparcia i cztery mandaty, to w analizach dla GW, uzyskują zaledwie 8,9 proc. i tylko dwa mandaty.

- Sama idea, aby samorządowcy się zorganizowali i stworzyli poważną alternatywę dla partii jest rzeczą pozytywną. Samorządowcy to głos rozsądku, ponieważ z reguły współpracują ze wszystkimi i bez względu na opcje polityczne - uważa burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak. On sam, brał już udział w tworzeniu podobnych inicjatyw, razem z byłym prezydentem Nowej Soli Wadimem Tyszkiewiczem oraz prezydentem Zielonej Góry Januszem Kubickim. Ich komitet Lepsze Lubuskie w 2014 roku uzyskał 11,94 proc. poparcia i wprowadził do sejmiku województwa lubuskiego dwóch radnych. Większej roli jednak nie odgrywał. W ostatnich wyborach rolę lokomotywy środowiska Bezpartyjnych Samorządowców wziął na siebie dzisiejszy poseł na Sejm Łukasz Mejza.

Obecnie Bezpartyjni Samorządowcy wchodzący w skład lubuskiej koalicji z Platformą Obywatelską i poseł Zjednoczonej Prawicy, w kwestii sympatii politycznych stoją na antypodach. Czy zaangażowałby się ponownie w działania na rzecz tego środowiska?

- Szanuję ich jako ludzi, ale decyzji politycznych nie popieram, bo PO niszczy województwo lubuskie - odpowiada. Zaznacza przy tym, że gdyby była potrzeba stworzenia formacji składającej się z bezpartyjnych samorządowców, to zaangazuje się w jej tworzenie, ale pod pewnymi warunkami. - To musi być środowisko, które po wyborach będzie wspierać Zjednoczoną Prawicę - zastrzega.

Jednym z osob, która od lat zabiegała o to, aby w samorządach wiekszą rolę odgrywali samorządowcy z krwi i kości, a nie partyjni nominaci, jest prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki.

- Wierzę, że w sejmiku może nie być polityki partyjnej, gdzie realizuje się jedynie wolę szefa partii. Uważam, że można doprowadzić do sytuacji, gdy będą w nim zasiadać ludzie dbający o mieszkańców - mówi w rozmowie z GL. Sam działa w kilku ruchach samorządowych i nie wyklucza, że będzie wspierał powstanie organizacji dla prawdziwych samorządowców. - Takich co rozumieją, że samorząd jest dla ludzi i im mniej w nim polityki, tym lepiej - konkluduje.

Nie będzie to łatwe. Po okresie koalicji Bezpartyjnych Samorządowców z PO, a więc partią kojarzącą się w w Lubuskiem głównie z aferami i wstydliwymi wpadkami marszałek województwa, ciężko będzie przekonać mieszkańców regionu, że samorządowcy w nowym sejmiku będą czymś wiecej, niż listkiem figowym, który przykrywa rzeczy wstydliwe. Ostatni sondaż portalu LokalnaPolityka.pl tylko to potwierdza: 8,9 proc. to historycznie najgorszy wynik w województwie od lat.

- Patrząc na lubuskich Bezpartyjnych Samorządowców, nie mam najmniejszej wątpliwości, że niczym się nie różnią od partii tworzących sejmikową koalicję - mówi z najaktywniejszych radnych opozycji, Aleksandra Mrozek z Samorządowe Lubuskie. Odeszła z klubu PO w proteście przeciwko upartyjnianiu samorządu.

Jest jeszcze inna poważna trudność, niż tylko kompromitacja idei bezpartyjności przez lubuskich radnych tej formacji. Klub BS w sejmiku, składa się z członków Nowej Lewicy: Mari Jaworskiej ze Słubic oraz wicemarszałka Tadeusza Jędrzejczaka, który jest też członkiem zarządu krajowego tej partii. - Dużo w tej bezpartyjności hipokryzji i blichtru politycznego. Chodzi tylko o politykę, a doświadczenie koalicji z PO powoduje, że apetyt tego środowiska tylko rośnie. Ponieważ są zagrożeniem tylko dla PO, pewnie się dogadają - mówi Beata Kulczycka, radna sejmiku i od wielu lat zaangażowana w pozyskiwanie środków finansowych dla samorządów.

Inaczej sprawę widzi Tomasz Możejko, w przeszłości przewodniczący sejmiku i sekretarz lubuskiej PO. Z partii został usunięty, ale dziś realizuje się już w nowej roli, jako prezes Lubuskiego Forum Samorządowego.

- Jestem przekonany, że tworzenie bezpartyjnych komitetów wyborczych do powiatów i sejmików ma sens, ale nie powinniśmy wykluczać również startu w wyborach parlamentarnych - mówi Możejko, który sam jest radnym powiatu świebodzińskiego.

Maskaradę polityków podających się za bezpartyjnych brutalnie obnaża Piotr Barczak, przewodniczący rady miejskiej w Zielonej Górze, polityk Prawa i Sprawiedliwości.

- To nie są żadni bezpartyjni, ale pozapartyjni, których z partii wyrzucono lub sami z nich uciekli, albo się pokłócili - konstatuje. Jego zdaniem, w lubuskim sejmiku zawsze istniał jakiś komitet niezwiązany bezpośrednio z partiami politycznymi, ale obecny klub BS wypada na ich tle najgorzej. - Każdy z nich gdzieś już był. Z nimi jest jak z Nowoczesną, gdzie działacze niby wyszli z PO, ale potem szybko do niej wrócili - dodaje polityk.

A przecież w Lubuskiem BS mogliby rządzić już w tej kadencji. Razem z Samorządowe Lubuskie i przy wsparciu PSL i PiS mieliby większość, a region zostałby uwolniony od układów i klik, które skutecznie przyczyniają się do osłabiania pozycji województwa. Jak oceniają ostatni i najsłabszy od lat sondaż?

- Nic od razu, przecież my nie istniejemy tak długo jak partie. Potrzebujemy czasu i się odbijemy w górę - komentuje sondaż dla GL szef sejmiku z ramienia BS Wacław Maciuszonek, kiedyś związany z PO. Według niego, lubuszanie zrozumieją i poparcie wróci. Na pytanie i sugestię, czy niskie poparcie dla BS, to konsekwencja kolejnych afer z udziałem PO: w WORD, w „Medyku”, w WUP-ie, z wysokimi nagrodami dla zarządu województwa oraz z wpadką marszałek Polak na temat rtęci, odpowiada: - My z tymi aferami nie mamy nic wspólnego.

W obecnym sejmiku Bezpartyjni Samorządowcy pełnią ważną rolę, ale nie są jedynym środowiskiem, które ma apetyt na władzę w regionie. Im bliżej będzie wyborów, partie polityczne będą próbowały wykreować własny komitet z nazwą „bezpartyjni”, albo inną, która nie będzie miała nic wspólnego z polityką krajową. Szczególnie gustuje w tym PO, ale również Polska 2050 Szymona Hołowni. Pierwsza ma ruch „Tak! Dla Polski”, a ten ostatni promuje „OK Samorząd”. Powstaną pewnie kolejne, ale więcej będą miały wspólnego z partiami, niż prawdziwym samorządem. Nawet jeśli znajdą się w nich jacyś prezydenci, burmistrzowie i wójtowie.

W województwie lubuskim łatwo nie będzie.

- Radni Samorządowe Lubuskie robią doskonałą robotę, ale Bezpartyjni i ta ich koalicja z PO, a także przyzwolenie na nieprawidłowości, sprawie nie pomogą - uważa prezydent Janusz Kubicki.

- Trzeba próbować, bo jakaś opcja dla ludzi zmęczonych politycznymi wojenkami powstać musi - puentuje burmistrz Gubina B. Bartczak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska