Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były prezes Stali Gorzów: - Po pieniądze na żużel można iść nawet do diabła

(jm)
Mariusz Guzenda (z prawej) na sali rozpraw w sądzie w Gorzowie.
Mariusz Guzenda (z prawej) na sali rozpraw w sądzie w Gorzowie. Jarosław Miłkowski
By 12 lat temu uratować żużlową Stal przed upadkiem, były wiceprezydent Gorzowa Mariusz Guzenda oszukiwał nawet własną rodzinę.

- Nie kryłem się z opiniami, że nawet od diabła bym wziął pieniądze. Wszystko w myśl zasady: cel uświęca środki - mówił w czwartek, 20 marca, były wiceprezydent Gorzowa Mariusz Guzenda. 12 lat temu był prezesem Stali Gorzów. W Sądzie Okręgowym w Gorzowie - w drugiej instancji - trwa właśnie proces, w którym jest oskarżony o to, że w 2002 r. przyjął pieniądze, które nie trafiły na konto Stali Gorzów. Miał mu je dać zachodniopomorski biznesmen Stanisław P. Guzenda mówi, że przedsiębiorca w dwóch ratach przekazał na klub 60 tys. zł. Zdaniem Stanisława P. było to 250 tys. zł.

Popełniałem przestępstwa wobec własnej rodziny: kłamałem, okradałem, zmalwersowałem pieniądze teścia, które miałem na budowę domu

W czwartek Guzenda odpowiadał na pytania sędzi Renaty Nowosadzkiej. M.in. o to, jak doszło do przekazywania pieniędzy. Robił to szczegółowo ze względu na... dziennikarzy. Jak mówi były prezes Stali, w środku sezonu 2002 (w klubie nie było wówczas pieniędzy, konta było poblokowane i nie było jak opłacić żużlowców) poprosił o pomoc Stanisława P. Choć liczył na ćwierć miliona zł, miał dostać najpierw 40 tys. zł, a niedługo później 20 tys. zł. W pierwszym przypadku pieniądze do klubu miał przywieźć syn biznesmena, a w drugim osobiście odebrał je ówczesny dyrektor klubu. Za każdym razem obyło się bez pokwitowania. Z odczytanych przez sędzię zeznań biznesmena, wynika natomiast, że Stanisław P. przekazał 250 tys. zł w towarzystwie znajomych mu przedsiębiorców.

- Popełniałem przestępstwa wobec własnej rodziny: kłamałem, okradałem, zmalwersowałem pieniądze teścia, które miałem na budowę domu, a stoję przed wysokim sądem i tłumaczę się z przestępstw, których nie popełniłem - czytała zeznania Guzendy z prokuratury Nowosadzka. Były prezes Stali potwierdzał też, że wykładał na Stal własne oszczędności. W sumie 35 tys. zł (m.in. 20 tys. zł na sprzęt dla Mariusza Staszewskiego i 3 tys. zł dla kontuzjowanego wówczas Piotra Śwista).

Guzenda w dalszym ciągu przekonywał, że jest niewinny: - Mnie obraża taki zarzut. Żeby przyjąć łapówkę, to co innego, bo to wyższy poziom. Ujawniając ścieżkę pozyskiwania pieniędzy i później wzięcie ich do kieszeni byłoby nieodpowiedzialne.

Zobacz też: 11 lat po wypadku Krzysztof Cegielski stanął na własnych nogach i zaczął chodzić

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska